#H2svQ

Filmy dla dzieci o zwierzętach wytworzyły w społeczeństwie jakiś okrutny strach przed schroniskami dla zwierząt.
Boli mnie to okrutnie, że ludzie nie wiedzą co zrobić, jak znajdą błąkające się zwierzę. Właściwie to jak się znajdzie psa lub kota, to się go zabiera do schroniska, gdzie zwierz czeka na właściciela, a po dwóch tygodniach, jeśli właściciel się nie pokaże, to można go adoptować, nie wolno brać sobie psów z ulicy i znajdować im nowych domów.

Raz byłam świadkiem, jak na osiedlu pewna rodzina adoptowała sobie pieska, bo ładny, rasowy i przecież bez obroży, to na pewno bez domu. Jako że byłam młoda, ale znałam psa z jego poprzednich ucieczek i znałam właścicielkę starą, jak i nową, poleciałam do mamy. Mama dzwoniła do starej właścicielki (prawowitej), ta z kolei dzwoniła na policję, gdy psa nie chciano jej oddać po dobroci. Byłam też świadkiem innych podobnych akcji, ale myślę, że przekazałam co miałam do przekazania. Postawcie się na miejscu właściciela pieska, którego właśnie wspaniałomyślnie zabraliście.
T0RI Odpowiedz

Znalazłam w wakacje kotka9, może nie tyle znalazłam, co ktoś go wyrzucił z samochodu. Kumpel zdarzył zapisać numer rejestracyjny. Od policji dowiedzieliśmy się, że to "niska szkodliwość społeczna" i mamy iść do schroniska. Ze schroniskiem udało nam się skontaktowtać po 2 dniach (!), tylko po to by nam powiedzieli, że na staż miejską mamy dzwonić. A straż miejska nam nie uwierzyła i stwierdzili, że kota mogliśmy zostawić tam gdzie go znaleźliśmy i oni go nie przyjmą bo widać że zadbany i pewnie my się chcemy pozbyć...
Do tego zostaliśmy zlinczowani na wszystkich grupach, że go chcemy oddać do schroniska / straży miejskiej, że mu krzywdę tym robimy, że karmę złą ma itd. Szkoda tylko że nikt go nie chciał nawet na chwilę wziąć, a my na prawdę nie mieliśmy warunków by się nim zająć :(.

T0RI

Przez tydzień przekazywalismy go sobie czasem po kilka razy dziennie (nie można go było zostawić samego), i w pewnym momencie wyszło na to, że muszę go ze sobą do lekarza wziąć (godzina pociągiem plus jeszcze komunikacja miejska, no ale reszta znajomych w robocie więc nie miałam wyboru). W pociągu jedna pani zobaczyła, że mam kotka i stwierdziła, że jest słodki i chciałaby takiego. Jej mina jak się dowiedziała, że chętnie go oddam była bezcenna 😂. Ale kota serio wzięła, dała swój e-mail i przysyła nam fotki. Także kotu nic nie jest, ale służby nic nie pomogły :/

Uzytkownik404

T0RI Piękna historia, aż mi ciepło na sercu :)
To będzie banalne i chyba trochę zbyt patetyczne, ale w zalewie informacji o różnych wstrętnych nadużyciach i okrucieństwach, o których słyszę na każdym kroku, taka historia jest jak promyk nadziei, że niektórzy wciąż są gotowi zawalczyć w dobrej sprawie ❤️

HowDeepIsYourLove

T0RI trzeba było oddać do schroniska, młody kotek zaraz znajdzie dom, a tam się nim zajmą do tego czasu. Wiem, bo sama wiele znajd tak uratowałam w porozumieniu z Eko Patrolem ( jeśli nie udało mi się znaleźć domu, a mieszkam na przedmieściach wiec wyrzutków, zwłaszcza kociąt jest sporo ). Potem tylko wchodziłam na stronę schroniska i monitorowałam historie zwierzaka, najczęściej mijało 2 tyg kwarantanny i kocina miał nowy dom. Ze starszymi zwierzakami jest większy problem.

crist

HowDeepIsYourLove w głównym komentarzu Tori piszę, że schronisko go oddelegowało do straży miejskiej.

HowDeepIsYourLove

Ale ja właśnie tego nie ogarniam, jak schronisko oddelegowalo do straży? Po co?

kobietasukcesu

Schronisko musi dostać zgłoszenie od straży miejskiej/policji/urzędu miasta/urzędu gminy - tylko wtedy dostanie pieniądze na utrzymanie tego zwierzęcia

IHateMyLife Odpowiedz

Ale jak go wspaniałomyślnie zabiorę, ale też odczekam 2 tygodnie na znalezienie właściciela, to już pozwalasz?
Byłam w paru schroniskach. I jestem zdania, że taki zagubiony zwierzak wolałby poczekać na starego/nowego właściciela w spokojnym domu, nie w schronisku.
Więc nie, nie przekazałaś co chciałaś. Bo nie chodzi o to, że wszystkie schroniska są cacy a ludzie przygarniające zbłąkane zwierzaki są be, tylko brak myślenia o byłym właścicielu może być problematyczny. Ale z kolei, bardzo mało osób czipuje zwierzaki lub chociażby przypina adresówki. To poza rozwieszaniem ulotek i nadzieją, że zwierzak pochodzi z naszej okolicy, nie pozostawia wiele możliwości znalezienia tegoż właściciela.

Bomdiaa

Można również zgłosić danego znalezionego zwierzaka do schroniska i stać się dla niego domem tymczasowym na czas kwarantanny. Wtedy jest zamieszczane ogłoszenie i jeżeli w ciągu 2 tygodni nikt się nie zgłosi zostaje się legalnie właścicielem.

zxzxzx

Nie do końca. Dom tymczasowy jest domem tymczasowym do odwołania - albo znajduje się inny właściciel (poprzedni lub nowy) albo dom tymczasowy musi podpisać umowę adopcyjną jak każda inna osoba. Ale fakt, nic przed upływem 2 tygodni.

zxzxzx

Prawo mówi, że pies, kot lub jakiekolwiek inne zwierzę domowe po 14 dniach staje się własnością osoby, u której przebywa. Jak ktoś ci psa ukradnie po tygodniu od przygarnięcia, to nikt nie będzie tego ścigać, bo to jeszcze nie był twój pies. Inaczej sprawa się ma, kiedy masz umowę adopcyjną albo (w przypadku rasowców) zakupu. Także to nieckwestia etyki, ale prawa. Jeszcze jakieś wątpliwości mogę rozwiać?

PrzezSamoH

Bomdiaa - nie tak łatwo zostać domem tymczasowym. Trzeba spełniać określone warunki. Teraz samodzielne znalezienie właściciela (o ile zwierzak zgubił się a nie został porzucony) nie jest takim wielkim problemem jak dawniej.

zxzxzx

To czy trudno zależy dla jakiej organizacji jesteś domem tymczasowym. Każda ma swoje wymagania. Czasami są zerowe, a czasami ogromne.

lessthan3 Odpowiedz

Schronisko to też zły pomysł. Kiedyś zostawiłam psa na weekend u taty i jakimś cudem mu uciekł. Tydzień szukania i nic. Schroniska sto razy obdzwonione, ale nie u nich nie ma na 100%. Mimo, że pies bardzo charakterystyczny, z tatuażem. W końcu sama objechałam schroniska i jest! Mówie im, że dzwoniłam kilka razy "oni przegapili", mówie że pies ma czipa "oni nie pomyśleli o tym".

BellaIza Odpowiedz

"...nie wolno brać sobie psów z ulicy" - weź nie pie#dol.
Pokaż mi zapis prawny na ten temat.
Co innego przywłaszczenie sobie psa, a co innego przechowanie go do czasu odnalezienia właściciela.
Więc doinformuj się.

Rudeiwredne Odpowiedz

Jak pies może wiecznie uciekać? Jak puszczę luzem doga argentyńskiego też będzie spoksik?

zxzxzx

Na przykład przeskakuje przez płot. Albo przegryza/ rozrywa smycz / siatkę / sztachety w płocie. Albo robi podkop. Albo rozwala furtkę. Jest mnóstwo sposobów.

Wystarczy kilka razy, w wyznaniu nie sprecyzowałam, ale goście prawowitej właścicielki zostawiali niedomkniętą furtkę. Po tej sytuacji nie widziałam by pies ten spacerował po ulicy więc pewnie już się to nie powtarzało.

zxzxzx

Trzymanie psa na łańcuchu non stop jest znęcaniem się, za które można pójść siedzieć. Nie wszystko jest proste.

Ookami Odpowiedz

Mi to by na miejscu właścicielki byłoby okrutnie głupio że nie potrafię zająć się własnym zwierzęciem i zezwalam na jego ucieczki. Może i pies powinien zostać w nowej rodzinie, prawowita właścicielka chyba niezbyt go kocha skoro nic nie zrobiła z jego ucieczkami.

Caligo

Czasami nad psem (nieważne jak dobrze ma u ciebie) ciężko zapanować. Pies może chociaż na chwilę szarpnąć smyczą podczas spaceru i już może być parę ulic dalej.

zxzxzx

Jak ktoś "zezwala" na oddalenie się psa, to nie jest to ucieczka.

Ookami

@Caligo pewnie, zdarza się. Mój pies jako szczeniak wyplątywał się z szelek więc wiem jak to jest. Tylko że ja po pierwszej takiej ucieczce coś zrobiłam, kupiłam lepsze szelki, mocniejszą smycz, kontroluję psa na spacerze a nie, dajmy na to, gapię się w telefon. Wyciągnęłam wnioski z tej sytuacji.
I o to mi chodzi. Ucieczka psa może się zdarzyć, ale jeśli ktoś nic po niej nie robi, zezwala na dalsze, to raczej nie powinien mieć psa.

zxzxzx

A jak robi co może a pies mimo to ucieka, geniuszu?

Ookami

To chyba mało może. Naprawdę, odpowiednie zabezpieczenie psa przed ucieczką to żaden problem. Najprostszym rozwiązaniem są szelki plus obroża, nawet jeśli pies jakimś cudem wylezie z jednego, zawsze zostaje drugie. Dobrze mieć taką smycz z dwom końcami, wtedy jeden przypiąć do obroży, drugi do szelek - i to, z doświadczenia mówię, działa jak nic. Trzeba też trzymać smycz, najlepiej owiniętą ze dwa razy wokół ręki, wtedy nawet jak pies szarpnie to się nie wyrwie, nawet można ją przełożyć na ukos przez ramię a'la torebka, o ile oczywiście smycz ma odpowiednią długość i nie sprawia że pies wisi ci przy nodze i nie może się nawet załatwić. No i trzeba patrzeć wokół siebie, unikać ryzyka. Mój pies ma tendencję do ciągnięcia do dużych psów. Więc gdy tylko widzę takiego obcego wielkoluda z oddali, wybieram inną drogę - i to taki przykład.
A jeżeli ktoś nie jest w stanie zrobić tak prostych rzeczy no to wielkie sory ale nie powinien mieć psa.

zxzxzx

Tak? A co dadzą szelki z obrożą, kiedy poes ucieka z posesji? Całą dobę będziesz z nim stać w ogródku na smyczy?

Ookami

Jak raz zgadzam się z Etanolansodu. Jeżeli pies ucieka z posesji to znaczy, że ma jak, nie używa raczej teleportacji. I dlatego trzeba się wysilić, poszukać gdzie on znajduje to miejsce i je zlikwidować. Moi dziadkowie mają większy teren, pies im ze dwa razy uciekł. Okazało się że jest dziura w ogrodzeniu. Dziadkowie, starsi ludzie, nie dość że jej poszukali - chociaż było trochę chodzenia - to jeszcze załatali, co chyba dowodzi że jak się chce to serio można, to nie jest niewykonalne. I pies już nie uciekał.
To już nie tylko kwestia że ktoś chyba niezbyt kocha psa skoro pozwala mu uciekać. Uciekający pies lata sobie luzem Bóg wie gdzie, nie wiadomo jak reaguje na inne psy czy ludzi. A jak wlezie komuś pod samochód, kierowca będzie chciał uniknąć zabicia zwierzęcia i dojdzie do tragedii? A jeśli narobi szczeniąt które potem będą skazane na śmierć? Czasem trzeba patrzeć poza czubek własnego nosa.

zxzxzx

Tak, łata się dziurę. A pies uciekł. Wraca do domu i robi kolejną, kolejną się łata itd. Dlatego mówię o tym, że właściciel może "robić wszystko", a pies i tak zrobi swoje. Znam psa, który mimo wielu tysięcy włożonych w płot, który już ma 3m i jest zrobiony z dwóch warstw: drucianych paneli ogrodzeniowych i drewnianych, nadal regularnie ucieka. Na szczęście jak sobie pobiega po okolicznych polach, to przybiega prosto do schroniska. I właściciel tak sobie co tydzień łata ten płot, a co jakiś czas wymienia. Nie wmówicie mi, że ktoś, kto tak postępuje "zezwala" psu na ucieczki. Już nawet pomijając absurd lingwistyczny.

Ookami

No to wybacz, ale w takiej sytuacji psa się oddaje bo nie umie się nim zająć. Przykro mi, ale tak to po prostu działa. A takie "pies mi ucieka, nic nie mogę z tym zrobić, to niech już ucieka" jest skrajnie nieodpowiedzialne. I już pal sześć że pies może zwyczajnie umrzeć. Może się na kogoś rzucić, wejść na jezdnię i spowodować wypadek, zaatakować innego psa i tak dalej, bez końca. Z psami jest taki problem że jak nie potrafisz swojego upilnować to nie tylko jemu robisz krzywdę, ale także narażasz inne zwierzęta i ludzi. Jak można być tak samolubnym żeby tego nie widzieć? Nie potrafisz sprawić żeby pies nie uciekał, oddaj psa.

Prawowita właścicielka miała taki sam problem jak jam który naprawdę dała się naprawić tylko po paru takich sytuacjach. Otóż gdy wypuszczałyśmy nasze psy do ogrodu by sobie polatały, nieoczekiwani goście przychodzili, nie zauważali, że pies jest na działce i zostawiali niedomkniętą furtkę. Pies widząc okazje wybiega na spacer i gubi się. Mój pies był kochany, ale durny jak but. Zgubił się biegnąc przed siebie, ale na szczęście moja mama przypadkowo go zauważyła wracając z pracy. Pies prawowitej właścicielki z kolei po prostu wychodził się powłóczyć i został znaleziony przez obcych którzy postanowili go przygarnąć.

Aswq Odpowiedz

Po 1 to do schroniska się nie oddaje tylko 1 co to straż miejsca, urząd gminy lub policja . I dopiero oni zabierają zwierzęta albo wzywają schronisko. Gdyż inaczej schronisko nie dostanie od urzędów pieniędzy na tego psa. A wykarmić też za coś trzeba. Te dotacje nawet powyżej 100.000 zł to jest nic jak schron ma coś koło 350 psów. A jeszcze jak się da to sprawdzić najpierw z kim miasto/gmina ma umowę . Bo są schroniska ale i są mordownie.

bazienka Odpowiedz

dlatego wato zwieze chipowac
ale swiadomosc tez sie pzyda

zxzxzx

Chipowanie niewiele daje. Nie istnieje jedna,baza chipów. Każda firma produkująca chipy ma,własną bazę, czasami dostęp jest płatny i masz psa z chipem, który jest zarejestrowany w jakiejś bazie, o której nikt nie wie albo i w żadnej. Chip się przydaje, żeby udowodnić, że ten pies, to faktycznie twój pies i to jest jego książeczka i jego zaświadczenie o szczepieniu. Jedynie jak wyrobisz psu paszport masz pewność, że numer chipa skojarzony z twoim nazwiskiem będzie w wiarygodnej bazie, bo paszportami zajmuje się izba weterynaryjna i odnośnie paszportów wszystko (włącznie z tym, że wszystkie dane zwierzaka mają być wpisane po polsku i możesz sobie potem tłumaczyć za granicą co znaczy "czarny podpalany" i dlaczego google tłumacz mówi, że to znaczy, że podpaliłaś psa) regulują przepisy. Inna sprawa, że mało kto będzie tylko dla chipa robić psu paszport. Samo wypisanie papierka to stówa, a przecież to nie jedyny koszt.

majer Odpowiedz

A co chciałaś przekazać? Że psy trzeba bardziej pilnować?

zxzxzx

Że jal widzisz psa bez opieki, to masz dzwonić na 986, a nie iść dalej albo zwijać psa na swoje podwórko.

zxzxzx, dokładnie tak, nie wiem za co cię minusują

Alexithymia Odpowiedz

Nie zawsze. Jeżeli zwierzę jest bardzo młode lub stare, to schronisko może być naprawdę kiepskim wyjściem, ze względu na choroby, które się tam zdarzają i częsty brak spersonalizowanej opieki (ciężko ogarnąć tyle zwierząt, mimo najszczerszych starań). Schronisko często jest złym, a czasami nawet traumatycznym doświadczeniem dla zwierzaka. Jeżeli nie ma się szans zaopiekować zwierzęciem do czasu odnalezienia prawowitego właściciela (oczywiście po uprzednim zgłoszeniu faktu znalezienia konkretnego zwierzęcia do schroniska i sprawdzeniu czy zwierzę nie posiada chipa), można zgłosić się po pomoc do fundacji zajmującej się zwierzętami. Mają lepsze warunki niż schronisko, jeżeli jest potrzeba, to sprawnie organizują DT, ogłaszają znalezionego zwierzaka w mediach społecznościowych, a jeżeli właściciel się nie znajdzie, szukają nowego domu dla psa lub kota.

Polecam poczytać o schroniskach, które mają podpisane umowy z gminami na wyłapywanie bezdomnych zwierząt. Tam liczą się głównie pieniądze i nawet wolontariusze o złotych sercach nie są w stanie tego zmienić.

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie