#HJ6c2
Pięć lat temu zostawiła mnie dziewczyna i do tej pory myślę o niej i nie potrafię przestać. To była moja pierwsza i jedyna miłość. Z powodu tego nie potrafię już normalnie funkcjonować w społeczeństwie i jestem zrezygnowany z życia. Jestem osobą, która, nazwijmy to, „potrzebuję atencji”. Nie potrafię rozmawiać z dziewczynami i nawet nie potrafię im zaufać, a co dopiero się zakochać, bo chyba ciągle kocham moja byłą. Nie oczekuję pomocy od nikogo i nawet jej nie chcę, jedyne co chciałbym to zrozumienie. Czuję, że ludzie mają mnie za gorszego przez to co robię ze swoim życiem, ale to nieprawda. Nie potrafię zrobić nic dla siebie. Potrzebuję osoby, dla której coś zrobię (chociażby aby się zmienić fizycznie). Wiem, że piszę chaotycznie i ciągle zmieniam temat, ale piszę pod wpływem emocji i w sumie to mój pierwszy raz, kiedy dzielę się tym publicznie (choć anonimowo). Pogodziłem się z tym kim jestem (przegrywem) i że pewnie nie będę już szczęśliwy.
Powiem szczerze: takich ludzi jak Ty jest coraz więcej. Nie do końca rozumiem dlaczego.
Czy sam dla siebie to za mało żeby coś zrobić? Robiąc coś tylko dla kogoś wisisz na nim emocjolnanie. Stajesz się toksyczny.
Na takich ludzi mówię "wyjące pieski". Sam nic, zero zainteresowań, motywacji, ambicji czy przemyśleń. A drugą stronę stłmasić i zagłaskać nadmiarem "miłości". Nie rozumiem tego.
Możesz zmienić swoje życie dla kogoś: dla siebie. Związek ze sobą jest najważniejszym związkiem jaki się ma w swoim życiu. Od siebie można próbować uciekać, ale jednak się nie da. Żeby zacząć skutecznie pracować nad tym związkiem warto wybrać się do terapeuty, który Cię w tym wspomoże, ale też po prostu Cię wysłucha, co też jest pomocne.
Jeśli zmagasz się z potwornym smutkiem to naprawdę też warto wybrać się do psychiatry. To jest po prostu lekarz, który znajdzie sposób żeby Cię wspomóc i dać Ci więcej sił żebyś mógł pracować na terapii. Nie warto się męczyć. Warto pójść do lekarza i poprosić o pomoc. A żeby zacząć wystarczy, że porozmawiasz z lekarzem rodzinnym i on już może zacząć wdrażać leczenie żeby Ci pomóc poczuć się lepiej.
Wiesz czemu Twoja potrzeba atencji jest toksyczna? Ponieważ wtedy za bardzo obciążasz swoją partnerkę. Ma się na Tobie skupiać, Tobie pomagać, Ciebie wspierać i współdzielić Twoje zainteresowania. A gdzie w tym wszystkim miejsce dla Niej i jej samorozwój? Jak chcesz być z kimś znajdź sobie zainteresowania z którymi będziesz się utożsamiać: ja jako fan anime (nie wiem co w tym złego, sama oglądam, sposób na relaks jak każdy inny), ja jako kucharz (myślę że skoro lubisz jeść to z czasem szykowanie nowych potraw może Ci sprawiać większą przyjemność), ja jako...No i oczywiście idź do psychiatry i na terapię. Depresja to poważna choroba której "będzie dobrze", czy " idź pobiegaj" nie uleczy. Leki pomogą Ci w "naprawieniu" mózgu, a terapia w odnalezieniu własnego sposobu na życie. Wiem, że wszystko kosztuje, nie wiem czy masz na to finanse. Lekarz na NFZ przepisze Ci odpowiednie leki. I nie zrażaj się jak pierwsze nie podziałają, na rynku jest taki wybór, że warto próbować do skutku. W początkowej fazie na pewno potrzebujesz terapii. Masz rodzinę, jakieś przyjaciół/ kumpli?
Mam nadzieję że ta wzmianka o anime to tylko żart, ale niestety brzmi to za poważnie na żart. Oprócz memowania z tego, to nie wydaje mi się by społeczeństwo odrzucało osoby oglądające anime, zwłaszcza że coraz więcej osób je ogląda. Sam lubię oglądać te chińskie bajki i to w dużych ilościach, plus jestem gruby, ale absolutnie nie czuje się z tego powodu nieakceptowany. Powiem że wręcz przeciwnie, jak kończą mi się z kimś tematy do rozmów to anime wraz z muzyką są tematami bez dna, nawet bardziej niż filmy i seriale. Tu bardziej chodzi pewnie o to jak się z tym odnosisz, prawdopodobnie musisz przesteć traktować fana anime jako całą swoją personę, a zrobić z tego tylko element ciebie.
1. przestań się nad sobą użalać i robić z siebie ofiarę 2. nie obciażaj innych ludzi i nie rób z nich darmowych psychoterapeutów. Za takie usługi się płaci. nic dziwnego, ze nie chcą Cię słuchać. 3. Jak się już na tym etapie obrażasz, to wiesz, że po prostu piszę Ci tu prawdę (i wiele innych osób w komentarzach). 3. idź do psychoterapeuty. jak cię nie stać to internet i ksiązki psychologiczne, podcasty itp. 4. weź poprostu pogódź się z tym, że z tej relacji nic by nie było i tak. wiele osób ma/miało złamane serce. Max parę lat i powinno minąć. To, co teraz czujesz to nieprzepracowane emocje a nie miłość. Miłość prawdziw anei wyniszcza. uzależnienie emocjonalne tak 5. weź nie słuchaj społeczeństwa i dalej sobie oglądaj te swoje bajki. Co komu do tego? 6. zacznij się ruszać (najlepeij od spacerów bo najmniej obciażają jak ktoś jest spasiony. po ruchu hormony się wydzielają inaczej i człowiek ma lepszy humor. 7. zacznij dietę (w sensie mniej kcal i zdrowiej. jedz warzywa, owoce, mięso neiprzetworzone i mniej cukru, zero alko). to powoduje też lepszy humor. 8. nie da się kogoś kochać, jak nie kocha się siebie samego. Nie wynika z Twojej odpowiedzi, żebyś się kochał. I to jest chociażby argument za pkt 4. powyżej. No szybka piłka: albo się ogarniesz albo będziesz dalej pasł i siedział w depresji aż sobie skończysz żywot sam lub ze starości...
To, co myślą o nas ludzie to często odbicie tego, co sami o sobie myślimy. Jeśli uważasz, że ludzie mają Cię za gorszego, prawdopodobnie sam uważasz, że jesteś gorszy. Jesteś przywiązany emocjonalnie do swojej byłej dziewczyny, ponieważ to był czas, kiedy byłeś szczęśliwy i tym żyjesz. Nawet nie wyobrażasz sobie jak wielki wpływ mamy sami na swoje życie. Spróbuj zmienić w swoim życiu na początek jedną rzecz, żeby poczuć się lepiej, może zrób coś dobrego dla drugiej osoby i zobaczysz, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej :)
Wagę można (u większości ludzi) zmienić. Tak samo jak nastawienie, ale to wymaga pracy nad sobą. Nie wiem, ile masz lat, ale dziwi mnie, że nastolatki, a nawet osoby trochę od nich starsze myślą, że skoro nie miały nikogo albo akurat są same, to nigdy nikogo nie znajdą. Statystki, także te prezentowane na kanale "Wojna idei" pokazują, że człowiek ma większą szansę na zbudowanie trwałego związku w wieku 20+, a nawet pod 30, niż jako nastolatek. Nastoletnie związki zazwyczaj szybko się kończą. Może było inaczej u ludzi, którzy aktualnie mają ponad 40 lat. Pójście do psychiatry nie jest wstydem. Sami możemy sobie nie poradzić z chorobą. Jeden ma choroby fizyczne, inny psychiczne, ale leczenie polepsza standard życia. A jak się zupełnie wstydzisz, to nie musisz się przyznawać nikomu, może wiedzieć tylko lekarz i Ty. Spróbować zawsze warto. Najwyżej wtedy uznasz, że nie pomogło.
Zacznij od tego, że sam siebie okłamujesz. Gdybyś się pogodził z tym jaki jesteś, to nie pisałbyś tu.
Wszystkie twoje problemy można sprowadzić do jednego wyjaśnienia: niedojrzałość. Nie poradzisz sobie z tym sam. Naprawdę potrzebujesz psychologa.
Ale czego ty się dziwisz że cię do psychiatry wysyłają? Bez tego nie wyjdziesz z dołka
Inna osoba Ci nie pomoże. Albo wyjdziesz z tego stanu sam, albo zostaniesz sam.
W najgorszym przypadku znajdziesz jakąś naiwną bądź zaburzoną kobietę, uzależnisz się od niej emocjonalnie i będziecie trwać w takim toksycznym związku - i nie, nie łudź się, że wtedy weźmiesz się za siebie.