#HUVCQ
Jednak trzymałem się twardo, nie dopuszczałem aby okazjonalne burczenie w brzuchu przerodziło się w coś nieprzyjemnego dla otoczenia. Ale gdy nadeszła pora pożegnania i transportu na lotnisko, to czułem, że w środku jest już kryzys. Trudno, wsiadłem obok kierowcy do taksówki, zacisnąłem poślady i jedziemy.
Trzymanie gazów przez tyle godzin stało się dla mnie już wyjątkowo irytujące, ale ludzka przyzwoitość wymagała, aby wytrzymać jeszcze trochę i oszczędzić biednego taksówkarza.
Po chwili okazało się niestety, że dobre maniery działały tutaj tylko w jedną stronę. Nie minęło więcej niż 5 minut, gdy smród uderzył mnie w nos. Nie mogłem uwierzyć, taksówkarz zdrajca zatruł powietrze!
Oczy mi się zaszkliły, a ten dalej kłapie o pogodzie, jakby nigdy nic. Nie chcę go zawstydzać, więc nie komentuję. Ale po kilku minutach nadchodzi kolejna fala. To obrzydliwe. Nie mogę nawet otworzyć ust, bo powietrze jest tak gęste, że wręcz czuć jego smak i zbiera mi się na wymioty.
Co za niesprawiedliwość. Ja z gigantycznym wysiłkiem się powstrzymuję, ale i tak oddycham skażonym powietrzem, dzięki uprzejmości tego skunksa.
Gdy po kolejnych pięciu minutach otrzymuję trzecią dawkę, nie wytrzymuję. Niech cię piekło pochłonie, myślę.
Zadanie wykonałem po mistrzowsku. Bezszelestna dekompresja nagromadzonego ciśnienia. Cichy powiew gorącego powietrza, 5 sekund błogiej ulgi. Misja zakończona.
Wiem, co myślicie. Co mogło pójść źle? Może się posrałem? Wymioty? Może odpaliły poduszki powietrzne? Nic z tych rzeczy, wszystko zgodnie z planem. Przez moment wręcz poczułem się dumny z siebie.
I wtedy poczułem nowy zapach. Przeszedłem sam siebie. To była dewastująca odpowiedź na to, co działo się wcześniej. Poczułem całą gamę zwykłych woni, które spotyka się przy takich okazjach, do tego kilka nowych nieznanych i jeszcze nutka spalonej gumy dla podkreślenia efektu. Spektakularna gama najbardziej zjadliwych aromatów. Pierd tak dojrzały i toksyczny, że można go określić tylko w jeden sposób - 1/10, nie polecam.
Po chwili widzę jak elektryczna szyba po mojej stronie się opuszcza, a taksówkarz odwraca się do mnie, z najprawdziwszymi łzami w oczach i mówi:
“Jest mi tak bardzo, bardzo przykro”.
“Ale o co chodzi?” - tak mnie zaskoczył, że nie przyszła mi do głowy lepsza odpowiedź.
“Gazy…” - odpowiedział ze zdziwionym wyrazem twarzy. - “Każdy czasem pierdzi, jestem tylko człowiekiem, ale COŚ TAKIEGO… bardzo, bardzo przepraszam”.
Moja szyba była opuszczona już przez resztę drogi na lotnisko, a na miejscu dostałem 50% zniżki za przejazd.
"Paniee gazu bo mi sie spieszy"
😂 spoko piszesz, fajne wyznanie. Ale nie powiem, że "aż chciałoby się tam być" 🤣
Fajnie napisane 👍
Czy tego wyznania już tu kiedyś nie było?
No jakby się przeczytało kiedy zostało wrzucone to by się wiedziało.
Mój błąd, nie zauważyłam, dziękuję!
30 plusów i już na głównej? Jak? Skąd?
Czy tego wyznania już tu kiedyś nie było?