#HWovY
Rok temu wyjechałam do Ameryki, do pracy, jestem tatuażystką. Najzwyczajniej w świecie, jak wielu takich jak ja, chciałam sobie dorobić i wracać do Polski.
Rzecz, która będę tu opisywać, bo to nawet nie jest jedna sytuacja, dotyczy kolesia, który przyszedł do mnie w mój drugi dzień pracy. Chciał sobie zrobić pierwszą dziarę, ale nie miał pomysłu, więc wybrał sobie jakiś mój projekt. Całą sesję próbował ze mną flirtować, chociaż powiedziałam mu nawet wprost, że nie jestem zainteresowana.
Co on na to? Że podoba mu się moja stanowczość i dalej swoje. Nie był przy tym jakiś nieuprzejmy ani nie przeszkadzał mi bezpośrednio w pracy, jedynie mnie irytował, więc go nie wyprosiłam. Pieniądze też miały tutaj swoje do powiedzenia, nie mam zamiaru ukrywać. Kiedy wychodził, odetchnęłam z ulgą. Niestety, ku zszarganiu moich nerwów, wrócił dwa tygodnie później po kolejną dziarę. Miałam mu odmówić, ale zaproponował, że zapłaci za tatuaż tak naprawdę dwa razy więcej niż był wart. Tym razem był trochę mniej natarczywy, najwyraźniej zauważył, że nawet nie próbuję go słuchać i tylko pod koniec zaprosił mnie na obiad, ale się nie zgodziłam.
To powtarzało się kilkanaście razy. Przychodził, płacił dwa razy tyle ile powinien, próbował mnie nieskutecznie poderwać i wychodził.
W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać z szefem skąd on na to tak naprawdę bierze pieniądze, bo z czasem decydował się na coraz większe, a co oczywiście za tym idzie droższe tatuaże. Wiecie, to nie jest tak, że byłam jakąś wielką suką dla kolesia, który po prostu się starał. Traktowałam go jak klienta, nie pozwalałam tej znajomości przejść na jakiś koleżeński poziom, a pieniądze brałam za pracę jak dawał, bo przecież po to tam przyjechałam, aby zarobić.
W każdym razie, kiedy już myślałam, że poddał się w startowaniu do mnie i to tak definitywnie, to on zrobił coś, co sprawiło, że autentycznie zaczęłam się go bać.
Oświadczył się. Któregoś razu po prostu przyszedł, zrobił sobie małą dziarę, a potem padł przede mną na kolana i zapytał, czy zostanę jego żoną.
Pamiętam, że powiedziałam mu tylko "Nie. Idź sobie!", a on rzeczywiście wyszedł, chociaż zapowiedział, że jeszcze się nie poddał.
Po tym musiałam przeprowadzić się do swojego szefa i jego rodziny, bo wcześniej mieszkałam w miejscu, gdzie były same kobiety i po prostu się bałam.
Wyobraźcie sobie, że napalił się na was prawie dwumetrowy napakowany Afroamerykanin, podczas kiedy wy macie ledwie 167 cm wzrostu i kończyny jak patyki.
Nie powiedziałam o tym nikomu, bo na samą myśl o tamtej sytuacji robi mi się niedobrze. Szef wie jedynie, że koleś zachował się "nieodpowiednio".
"To nie było tak, że byłam jakąś suką dla faceta, który się starał". Nie masz obowiązku dawać każdemu frajerowi, który Cię podrywa. Wiadomo, chłopom się wydaje ze jak kobieta odrzuca jego umizgi to jest niewdzięczną a coorwą, ale nie daj sobie tego wmówić 😉
Ukradłaś mi komentarz. Od siebie dodam, że po takiej odmowie często pojawia się wielka obraza majestatu i sianie fermentu o lasce w otoczeniu, kim to ona nie jest. Ciekawych rzeczy można się potem o sobie dowiedzieć. Zostajesz cnotką niewydymką, albo wręcz przeciwnie - taką, która daje na prawo i lewo.
Ale mi się wydaje beznadziejne, że kasę to już brała chętnie. Jak taka profesjonalna to nie powinna akceptować.
JMoriarty - kasy nie brała za darmo, tylko za usługę, jaką było zrobienie tatuażu. Nie widzę w tym niczego niestosownego.
Z jakiej racji nie powinna? Autorka pojechała za granicę, żeby zarobić. To nie instytucja charytatywna, która robi tatuaże za friko. Tym bardziej jakiemuś oblechowi.
Wrath otóż to. Sama to przerabiałam nie raz. Odmówisz frajerowi a potem dowiadujesz się jaką to jesteś dziwką (mimo, że sypiasz tylko ze swoim facetem) 😂. A potem spermiarze się dziwią, że laski dla świętego spokoju umawiają się na kolację, za którą on zapłaci i znikają zaraz po niej raz na zawsze 😁
Której części "nie" nie rozumiesz, gościu?
Gdybyśmy za każdym razem zadając to pytanie dostawały złotówkę miałybyśmy... dużo złotówek.
Aż dziwne, że nie kazał wydziarać sobie tego pytania.
Wyjdź za tego wariata! Sorry, musiałam.
Ciesz się, że nie oskarżył Cię o rasizm, bo nie chcesz z nim iść do łóżka.
Ty rasistko, he he he...
W sumie po uj jego kolor skóry.
W punkt, szinigami
A ja nigdzie nie piszę, że to nie jest żart. Boże rozumiem, że można się pomylić jeśli nie widzi tej osoby itd. Po prostu napisałam ten komentarz, bo o tym pomyślałam. Nie wiem po co o tym wspominać. Amerykanin? Amerykanin, a jego kolor skóry nie ma nic do rzeczy.
Jasne, że kolor skóry nie ma znaczenia w wyznaniu.
Rozbawiło mnie tylko to, bo od razu skojarzyło mi się z ruchem BLM. Wg którego jak ktoś nie chce umawiać się z murzynem to na bank jest rasistą.
Tylko całe wyznanie nikt a nikt nie wspomniał o rasizmie, a nagle autorka pisze jakby był straszniejszy, bo ma czarny kolor skóry.
Hv, Idź się wysikać, co?
Okay, idę.
Oho, polska rasistka i afrosceptyczka. Tym bardziej, że czarnoskórzy są w USA mocno dyskryminowani. #BlackLivesMatter
zglos stalking, w USA podchodza do tego inaczej niz w pl
do tego zakaz zblizania sie
mam nadzieje, ze macie jakis monitoring w studio
w ostatecznosci zmiana salonu, miasta, stanu
Może szef sam przepraszał czarnych za ich niewolniczych przodków, i mył im gice.
Dobrze, że się przeprowadziłaś.
Trochę nie na temat, ale czy u ciemnoskórych tatuaże w ogóle są widoczne?🤔
Jak ma być w tym kraju dobrze, skoro wyborcy to ludzie jak ty😖
Jak chomik z bananem
Co? O czym ty bredzisz?