#HfqRB
Nikt mi nie uwierzy, ale muszę to wyrzucić.
Moi rodzice wyjechali, zostałam sama w domu. Zamknęłam dom, okna... chyba wszystko. Kiedy dochodziła godz. 1 w nocy, poszłam do łazienki po treningu, a że zapach nie był najprzyjemniejszy, otworzyłam największe okno - balkonowe w moim pokoju. Mieszkam na górnym piętrze, okno wychodzi na ulicę.
Kiedy wróciłam po 30 minutach i podeszłym zamknąć okno, zobaczyłam mężczyznę. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że gapił się w okno. Po prostu stał i patrzył wprost na mnie. Uśmiechnął się do mnie i wskazał na mój dom. Zaczęłam się drzeć. Po prostu. Miałam nadzieję, że usłyszy mnie pół ulicy. A gość pomachał mi. Nie wytrzymałam i dalej się darłam. Schowałam się za firanką, po minucie znowu wyjrzałam za okno. Już go tam nie było.
Uświadomiłam sobie, że ten gość WSKAZYWAŁ MI NA DRZWI WEJŚCIOWE. Co zrobiłam? Wyszłam przez balkon i przeszłam na ten sąsiadujący obok. Waliłam w okno, aż ktoś otworzył (moja sąsiadka i jej mąż). Powiedziałam co się stało, a oni od razu zeszli ze mną na ulicę i podeszliśmy do moich drzwi, łatwo przeskakując przez płot. W moich drzwiach były dorobione klucze, a na ziemi leżały oryginalne.
Zadzwoniliśmy na policję i do moich rodziców. Z domu nic nie ubyło, nikogo nie było też w środku (drzwi nie zostały otworzone), policja wszystko sprawdziła. Zmieniliśmy zamki, dodaliśmy alarmy.
Wiecie co mnie jednak bardziej martwi? To, że kluczy do drzwi nie da się dorobić w 30 minut. To musiało stać się szybciej, a nie w tę noc.
Poczułam dziwny niepokój po przeczytaniu tej historii...
Ja też tak miałam
Ja również
ja tak samo :o
Ja również
Ja także
I ja i ja. Ja bardziej.
Ja też
Takie historie się zdarzają, ostatnio sama prawie zawału dostałam jak jechałam do domu w nocy a na poboczu stał koleś w jakiejś białej podszewce na głowie i tylko wyciętymi otworami na oczy
Ku Klux Klan? :D
A ja widziałam tylko gościa z deską klozetową na szyi.. Mam nudne życie :(
Kurczę tylko jednak mimo wszystko to trochę niższy level założyć sobie prześcieradło na głowę, a zawinąć komuś klucze, dorobić je, przyjść do czyjegoś domu itd
o ku*wa ...
Biola, to właśnie przyszło mi do głowy XD
Niedawno wracałam ze szkolenia firmowego, było dość późno bo około 3 w nocy. Musiałam przejechać przez las. Jaies 200m od wjazdu przy ulicy po prostu stał sobie jakiś facet. Musiałam aż kilka razy spojrzeć w lusterko czy on na prawdę tam stoi czy mój mozg po tylu km jazdy i o tej godzinie robi mi psikusy
Cudownie jest przeczytać to w nocy. Kiedy zaraz muszę wyjść z psem na spacer, samiutka. W ciemną, straszną czerń...
20 to faktycznie noc. :P
O matko, dokladnie to samo pomyslalam. Zaraz musze psa wyprowadzic a tu przeczytalam to wyznanie
A ja poczekałam z przeczytaniem do powrotu narzeczonego do domu ;D
Boże. Chomik. Spacer. 14-sta w nocy...
Dobra, ale nie czaję skąd te dwa komplety kluczy. Jeżeli miał dostęp do oryginalnych, to nie musiał podrabiać, jeżeli miał podrobione, to nie musiał już podrzucać oryginalnych.
Może chciał postraszyć, że ma więcej kompletów? Ale ogólnie sytuacja dziwna :/
dokładnie, skoro oryginalne to musiały należeć albo do autorki albo do jej rodziców i wtedy raczej wiedzieliby że ktoś im ukradł w którymś momencie i wtedy nie problem dorobić
Co więcej, skoro już je ukradł to nie musiał dorabiać kopii dla siebie. Nikt normalny nie zostałby przy starych zamkach po tym, jak ktoś obcy miał ich klucze, więc nie wiem, czy ta opcja postraszenia miała sens.
A wiecie, że mógł to zrobić w ten sposób, że ukradł na chwilę, zrobił odcisk kluczy i na tej podstawie dorobił? A oryginalne odrzucił żeby nie było podejrzeń. Ewentualnie mógł zrobić to tak, że pokrył surowy klucz (czyli taki bez nacięć, rowków itp elementów do podnoszenia zapadek) sadzą, włożył go w zamek i wyjął, po czym wszystkie nacięcia jakie są potrzebne same mu się "wyrysowały" na kluczu. Nie wiem jaki autorka ma/miała typ zamka, więc ciężko określić, ale sposobów jest ogrom.
Boże, współczuję ci. Ja bym nie miała kompletnie gdzie uciec, mieszkam na skraju lasu, najbliższy sąsiad 10 km stąd. Miałam trochę podobną sytuację, ale nie tak straszną jak ty. Po prostu jakiś dziwnie ubrany koleś stał przed domem i patrzył się w okno, gdzie stałam ja z bratem i siostrą. Później wszedł do lasu i zrobił taki zachęcający gest, jakby nas tam zapraszał. Następnego dnia poszliśmy tam z ojcem i było tam wygaszone ognisko. Mieszkam na takim kompletnym zadupiu, że tu się nawet dzieci nie zapuszczają, więc jak ktoś tu przychodzi, to konkretnie do nas.
Współczuję Ci i jednocześnie cholernie się cieszę z moich dwóch owczarków niemieckich. W przeciągu dwóch może trzech lat nabawiłam się 3 róznych stalkerów. Chodzili za mną, dzwonili, pisali... Ale żaden nie odważył się wejść na posesję na której są dwa ogromne owczarki niemieckie
Ja ogółem miałam wiele nieprzyjemnych sytuacji, jeśli chodzi o dom w nocy. Kiedyś pod mój dom przychodzili pijacy, darli się, trzaskali butelkami (nie tak dokładnie na mojej posesji, ale tuż przed, a że mieszkam na obrzeżach i niewiele tu domów, bałam się okropnie), nieraz przychodzili narkomanie, rzucali kamieniami w okno, czasem jeden z moją mamą pogadał przez okno (jak się zdarzył spokojniejszy), raz przyjechał niedoszły samobójca, pociął sobie ręce, bo dziewczyna go rzuciła, ale potem się ogarnął i przyszedł do nas po pomoc, którą mu udzieliliśmy. Po tej akcji zgubiły się klucze siostry, siostra wpadła w panikę, że to ten chłopak to zrobił, że on teraz nam się włamie itd. Okazało się, że jej mąż je zgubił, później odnalazł. xD
No i na koniec: Kiedyś po moich ulicach chodziło stadko krów. Dość spokojne, bo moja siostra odważna podeszła i cyknęła im fotkę, a że skurczybyki fotograficzne, zdjęcie ładnie jej wyszło.
To w końcu skurczybyki czy skurczkrowy? Xdd
U mnie tylko raz zdarzyła się taka sytuacja (w sensie butelki), wystarczyły 3 strzały z wiatrówki :D
nie wiem czy dałabym radę psychicznie
Mi kiedyś jakiś koleś chciał spalić dom. Kolega brata, który nie lubił się z moim dziadkiem. Później poszedł siedzieć, ale i tak się bałam, że jak skończy mu się wyrok to to zrobi. A, że mała uliczka i rzadko ktoś tam przyjeżdżał to każdy samochód mnie przerażał. Zwłaszcza, że zazwyczaj stawali pod naszą bramą
"przychodzili narkomanie" :D
@cocohansen, to nie dzieje się każdej nocy, z reguły one są spokojne, tylko raz na rok czy parę lat ktoś pod dom przyjdzie i narobi hałasu. To nie jest coś, co potrzebowałoby wytrzymałości psychicznej :D
Mi się wydaje, że gość był świadkiem przygotowań do włamania - złodziej wcześniej ukradł klucz, dorobił i odkładał na swoje miejsce. Facet od okna go przyłapał, być może przepędził, zastał Cię w oknie i chciał zwrócić Twoją uwagę. Zaczęłaś się drzeć, to się uśmiechnął dla uspokojenia i pokazał o co mu chodzi - o drzwi
Skoro chciał ją uspokoić to raczej kiepski sposób wybrał - uśmiechanie się i wskazywanie palcem na dom do dziewczyny z okna o pierwszej w nocy chyba budzi oczywiste skojarzenia. Gdyby chciał ją uspokoić to chyba by jej opowiedział jak było, że była próba włamania i powinna uważać.
Boże jakie te oskarzenia sa głupie, trudno o inne logiczne skojarzenie, facet wczesniej przepłoszył kogos, zobaczyl dziewczyne wiec macha i sie usmiecha sie aby jej nie przestraszyc okazac przyjazne nastawienie, wskazuje klucze, a co robi dziewczyna, drze sie, wiec facet nie chcac w wyniku nieporozumienia miec klopotów zniknął. A oczywiscie tutaj faceta, ktory byc moze uratowal ta dzieczyne przed wlamywaczem oskarzaja o psychopatyczne najście
A może włamanie było w trakcie i to krzyki dziewczyny ich przepłoszyły a nie ten facet? A on się nie odzywał bo nie miał jak skoro włamywacze nadal tam byli.
ktoś mógł zajumać wam klucze, może nawet ktoś z otoczenia (albo np. ukradl rodzicom bo przeciez gdzies tam wyszli i zajrzał do dokumentów zeby sprawdzic adres?). Też nie rozumiem czyje były te oryginalne klucze na ziemi? Twoje czy rodziców? A ten pan obserwujący to może jakiś uprzejmy, który usłyszał o planach włamywacza? Albo jego kompan który postanowił go jednak zrobić w konia. Albo współsprawca który miał obserwować czy ktoś jest w domu i gdy zobaczył Cie to się zlitował i wskazał Ci żebyś uważała? Tyle możliwości... xD O! Albo przypomniał mi się jeszcze jeden motyw który był gdzieś w tv przedstawiany- jeżeli zamawialiście jakiegoś majstra do domu to oni tez potrafią zrobić sobie jakiś taki odlew kluczy, albo ci panowie którzy zakładają zamki/drzwi też potrafią sobie dorobić komplet, później obserwują i się włamują bez żadnych śladów włamania
Kiedyś było wyznanie policjanta na temat serii włamań. Ofiary nie były w żaden sposób ze sobą powiązane (na pierwszy rzut oka). Potem okazało się (o ile dobrze pamiętam), że każda z tych rodzin miała wymieniane zamki przez tego samego pana. Policja zrobiła zasadzkę i koleś wpadł razem z synem, podczas wynoszenia rzeczy ;)
A ja cos takiego widziałam w jakimś serialu. Chyba 'policjantki j policjanci' :D
@eisoptrofobia to byli Gliniarze :D
o to to! wlasnie o to mi chodzilo :d jednak te seriale paradokumentalne poruszają wyobraźnię i się do czegoś przydają xd
On pracuje w firmie z zamkami. Taki chwyt marketingowy, ludzie wtedy wymieniaja.
To na sens...