#IHl0D
Dzieciak postanawia wziąć się za siebie. Dokuczali mu, bo był za gruby, zbyt nieśmiały? Inwestuje trochę pieniędzy i czasu w zmianę trybu życia i z zahukanego pulpeta robi się atrakcyjny i pewny siebie człowiek sukcesu. Wysiłkiem i zdolnościami zdobywa swoje miejsce na ziemi, może nawet otwiera firmę, zakłada rodzinę. A potem mniej lub bardziej przypadkowo trafia na oprawców ze szkolnych czasów i oczywiście okazuje się, że w przeciwieństwie do niego oni żyją w najgorszym razie w jakichś koszmarnych patologiach, a w najlepszym ledwo wiążą koniec z końcem. Los się odwrócił, można powiedzieć. Kiedyś ofiara, teraz ten dzieciak jest na szczycie.
Dziś mam 34 lata, w tym roku kończę 35. Skończyłam szkołę średnią z przeciętnymi wynikami, mimo że się bardzo starałam, studiów mam. Aktualnie pracuję w markecie w swoim mieście, wynajmuję pokój i jakoś sobie niby radzę... Nie mam przydatnych kursów, z językami obcymi też nie jestem szczególnie blisko. Rodzina, facet? Nic z tego. Oszczędności? Dobry żart. Problemy z samooceną? O. Tego mi nie brakuje. Marzyłam o studiach pielęgniarskich lub weterynaryjnych swego czasu, ale na pierwszych nie podołam przez pieniądze, na drugie się nie dostanę. Każdego dnia czuję się coraz gorzej, jak śmieć, jak przegryw. Spokojnie, nie skarżę się, nie oczekuję klepania po plecach. Do czego jednak zmierzam?
Ja byłam takim dzieciakiem. Za wysoka, za gruba, za ambitna, a jednocześnie - za cicha. A więc pewnie się wywyższam i trzeba to ukrócić... Byłam nieśmiała przez większość szkolnego życia, cholernie nieśmiała i kto tylko chciał, mógł mnie traktować jak śmiecia, a ja nie miałam odwagi się bronić. Klasyczna ofiara. I ofiarą, przegrywem pozostałam, a tamci? Mają rodziny, firmy, wiedzie im się.
Ja zaś czuję, że już przegrałam życie.
Społeczeństwo co do zasady nie chce słuchać o ludziach, którym coś się nie udało. Dlatego na lajki, strzałki w górę itp. mogą liczyć głównie historie "inspirujące", gdzie ktoś wygrał, gdzie jest morał... Ostatnio było nawet wyznanie na głównej, że ktoś się chce tu pośmiać i odmóżdżyć, a nie czytać o problemach. Ja lubię czytać historie prawdziwe, nieposypane lukrem - to daje pełniejszy obraz rzeczywistości.
Ludzie odnajdują się w różnych sytuacjach i na różnych etapach życia, a fortuna kołem się toczy. Co utraciłaś, pewnego dnia może odnajdziesz.
Człowiek ma w życiu to, na co się odważy. Nie znajdzie nagle lepszej pracy, chłopaka i szczęście na zakręcie podczas powrotu z marketu do domu.... Trzeba się trochę wysilić i zawalczyć o to, co się chce mieć.
Każdy to wie. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że warto gonić za marzeniami, wychodzić poza swoją strefę komfortu, czy nawet coś bardziej poetyckiego, jak "tysięcznomilowa podróż zaczyna się od pierwszego kroku". Nikt nie czeka, aż coś mu spadnie z nieba, choć oczywiście każdy o tym marzy.
Tak, niby każdy wie, ale jednak są tacy, którzy zamiast dążyć do spełniania marzeń, wolą nie robić nic ze swoim życiem, a potem narzekać na to, jak los jest niesprawiedliwy, bo ktoś coś osiągnął (co z tego, że ciężką pracą i dążeniem do celu mimo przeciwności), a on nie dostał nic, choć x lat temu był źle traktowany przez kilka randamowych osób. Więc to wszystko wina tych osób i złego losu 🙄
Nie znam takich osób i nigdy nie spotkałem. Są ludzie zwyczajnie zawistni - taki stereotypowy sąsiad albo stara ciotka, ale to już cecha charakteru.
Ludzie, którzy doświadczyli przemocy mają najczęściej problem ze sobą, a nie z innymi.
Masz słabą psychikę, tak jak wielu innych ludzi. I takie osoby jak my mogą zrobić jedno - przepracować swoje problemy albo nauczyć się z nimi żyć. Mnie nikt w szkole nie dokuczał, za to przez całe lata słyszałam od brata, że jestem brzydka, gruba, niska, głupia, dziecinna. I tak mojemu bratu w życiu powodzi się dużo, dużo lepiej - bardzo dobra praca, własne mieszkanie bez kredytu, realizacja swoich zainteresowań. A ja nauczyłam się być szczęśliwa z tego, co mam.
Ale czy każdy ze słabą psychiką jest na to "skazany"? Tzn że mimo wszystko i tak nie osiągnie tego, co ludzie, których alegorią jest Twój brat?
To nie jest kwestia słabej psychiki. Nawet najlepszy mechanizm nie będzie działał jak należy, jeśli powyjmujesz z niego koła zębate i śrubki. Ludzie z takimi problemami jak Autorka mają często bardzo silną psychikę, bo nigdy nie mieli komu się wypłakać i nikt nie klepał ich po ramieniu. Mimo tego codziennie wstają i starają się robić swoje.
BialyWegielek - uważam, że jeśli ktoś przepracuje swoje problemy to może osiągnąć bardzo dużo. Są też osoby, które ze względu na predyspozycje intelektualne będą jakoś radzić sobie w życiu zawodowym, ale mogą mieć problem w prywatnym. I odwrotnie.
CzarnyMag - słaba psychika to po prostu dużo większa podatność na zranienie. I nie ma znaczenia, czy masz się komu wypłakać.
Nie ma czegoś takiego jak "po prostu duża większa podatność na zranienie". Ludzie mają problemy z rozmaitymi rzeczami, u każdego da się znaleźć coś, w co można uderzyć. Siła to umiejętność radzenia sobie z trudami życia: ze stresem, bólem, samotnością, wykluczeniem, chorobami. Siłą jest też umiejętność wycofania się czy poproszenia o pomoc.
Przestań porównywać swoje życie z życiem innych. Zacznij pracować nad swoim. Nie tylko studia, posada i pieniądze dają poczucie spełnienia. Natomiast użalanie się nad sobą - na pewno tego nie da i to niezależnie ile osiągniesz.
Witaj w klubie.. Chcesz porozmawiac o tym? Pomyśleć co można zrobić, może wesprzec się wzajemnie na duchu? 3443122.
Wiec zmień to. Ja pracowałam na kasie wiele lat. Dziś mam stanowisko kierownicze i zarabiam tyle ile zawsze potrzebowałam aby spełnić swoje marzenie - zwiedzić cały świat. Da się. Trzeba tylko zrobić plan, kombinować, zagryźć zęby i się nie poddawać.
U mnie to samo, ja-przegryw, moi oprawcy-krolowie życia. Jak nieraz były tu historie, że po traumach ludzie jakoś sobie ułożyli życie, znaleźli partnerów, którzy ich akceptują i sobie żyją szczęśliwie mimo traum to dla mnie to jest jakiś kosmos - nie do ogarnięcia. Czytając początek to właśnie tak myślałam że to znowu będzie jedna z tych historii... No i szkoda że nie jest bo nikomu nie życzę takich złych doświadczeń i jest mi smutno, że są tacy, którym się nie udało :(
Zapomnialas o etapie zmiany 😂
Jeżeli twoje szczęście jeszcze do ciebie nie przyszło, znaczy że jest wielkie i lezie powoli :)
Autorko to pęknięcia zapoznaj się: Kintsugi - japońska sztuka naprawiania potłuczonej porcelany złotem. Zupełnie jak to co naprawione cenniejsze od nowego nowego (:
Dobra, takim dzieciątkiem byłaś. Byłaś. Teraz jesteś dorosłą osobą i sama odpowiadasz za swoje życie. Nie poszłaś na studia, nie szukasz chłopaka (tak, bo jakąś inicjatywę trzeba wykazać). I to są Twoje decyzje, decyzje dorosłego człowieka. Nigdy nie jest za późno na zmianę. Teraz w internecie jest mnóstwo kursów, tanich kursów. Na yt darmowe poradniki (nawet z dziedziny psychologii i przepracowywania swoich traum). Warto znaleźć cel i dążyć do niego, przez moment pracować ciężej, żeby odłożyć pieniądze np. na studia zaoczne. Lub znaleźć pracę, gdzie liczą się umiejętności i wiedza, a nie papierek (dużo takich jest zawodów). O wygląd też możesz zadbać - schudnąć, ładnie się malować i ubierać z klasą (to nie znaczy drogo. Z klasą i elegancko wystarczy). No ale to trzeba chcieć i ciężko pracować nad sobą, łatwiej znaleźć niewymagającą pracę, nic poza nią nie robić i za całe zło zwalać winę na dzieciństwo. Ja teraz chcę sobie zmienić branżę - sama po godzinach uczę się, robię kursy, uczę się języków obcych. Dbam o sylwetkę -biegam, nie jem kolacji, chodzę na siłownię. A też kiedyś za dzieciaka byłam gruba. Jestem 2 lata po rozstaniu, już mi przeszło tamto uczucie. A że nie mam za bardzo gdzie kogoś poznać, to co robiłam? Założyłam Tindera i co chwilę wychodzę na spotkania. Trzeba po prostu coś chcieć zmienić w swoim życiu i trochę się wysilić. Mnie też dokuczano w szkole - ale to było wtedy, czemu to ma warunkować całe moje życie?