#Ia660

Jest wigilia. Spędzam ją sam. Mam dość liczną rodzinę, ale chcę być sam. Dlaczego? W związku z moją nową pracą i obowiązkami zacząłem dobrze zarabiać. Stać mnie na wynajęcie mieszkania i normalne życie. Uciekłem od toksycznej rodziny, która zawsze uważała mnie za najgorszego idiotę, kretyna i wszystko co możliwe. Z rodziną utrzymuję kontakt ile muszę.

Mniej więcej dwa tygodnie temu dostałem listę prezentów, co mam kupić. Nie żadne drobnostki, tylko drogie perfumy, konkretne modele zestawów Lego (każdy po 400 zł) dla dzieci brata (ma ich troje), dla bratowej pieniądze (min 500 zł) itd. Byłem w lekkim szoku, ale OK. Zacząłem poszukiwania konkretnych rzeczy. Zacząłem liczyć wszystko. Prezenty miały mnie wynieść prawie 4 tys zł. Sam byłem pewny, że nic nie dostanę, bo zawsze słyszę ten sam argument – nie wiedzieliśmy, co ci kupić, to nie kupiliśmy nic. Tak jest w każde moje urodziny, imieniny czy święta. Każdy ode mnie dostawał prezent, a ja nie, bo nie wiedzieli.

Miarka się przebrała, jak po kilku dniach od dostania listy zadzwoniła bratowa z hasłem, że w sumie pieniądze przydadzą się jej szybciej, więc mogę zrobić jej przelew, a pod choinkę mogę dać jakąś drobnostkę, jak np. tablet... Zdębiałem. Przez te kilka dni było szukanie prezentów, jeżdżenie gdzie się dało, dzwonienie po sklepach, szukanie w necie. Było ciężko, ale znalazłem wszystko. Ale po tym telefonie olałem to. Powiedziałem sobie dość. Nie kupiłem ani jednego prezentu. Za kasę przeznaczoną na prezenty kupiłem sobie PS5 i kilka gier. Marzenie z dzieciństwa spełnione. Cztery dni przed świętami zadzwoniłem do rodziny i powiedziałem, że nie dam rady, bo dużo pracy, bo źle się czuję, bo chory jestem itd. Bratowa krzyknęła, gdzie jest jej 500 zł, które obiecałem jej dać, bo jej jest potrzebne, a ja nie mam dzieci. Powiedziałem jej ironicznym tonem, że nie moja wina, że wydała całą kasę, a dzieci to się planuje z głową, a nie ciulem...


Cała rodzina mnie zaczęła mnie nienawidzić. W sumie śmieci same się wyniosły. A ja? Chodzę sobie cały dzień w piżamie, jem pizzę, gram na konsoli, popijam piwo i śpię. Brakowało mi takiego relaksu od dłuższego czasu :-) Chyba nie dostanę zaproszenia na kolejne święta. W sumie mi to bez różnicy. Szkoda mi tylko dzieci brata. Są małe, nie będą rozumieć, dlaczego wujka nie było. Ich rodzice mogą im naopowiadać wszystko na mój temat i dzieci im uwierzą.

Dobra, dość tych smutów. Kolejne piwko czeka w lodówce, odpalam konsolę i idę grać :)

Tak że szanujcie swoje dzieci, braci, siostry – może to nie oni będą bohaterami dalszych wyznań :)
rocanon Odpowiedz

I bardzo dobrze, szkoda że wcześniej dawałeś się wykorzystywać. A na ich listę prezentów powinieneś odpowiedzieć swoją listą na podobną kwotę i zastrzec sobie, że prezenty dostaną dopiero jak najpierw ty dostaniesz swoje.

Pers

O, to też spoko pomysł ^^

Rfvbgt Odpowiedz

Witamy w wolnym świecie wolnego człowieka.

Postac Odpowiedz

Dziwię się, że kupowałeś wszystkim prezenty, skoro sam nic nie otrzymywałeś. Po co? Jak chciałeś to mogłeś coś dać dzieciom, jak są małe to się cieszą z byle drobiazgu. A fajnie tak popatrzeć na uśmiech. Ale dorosłym?

33lata Odpowiedz

Też z czasem dojrzałam do spędzania świąt z dala od rodziny. Pracuję w kraju, ale zarabiam dobrze. I rodzinę bardzo to boli - zwłaszcza w okolicy świąt czy urodzin któregoś z kuzynostwa czy ich dzieci. Że tu samotna dziewczyna bez męża tak sobie świetnie radzi, a tu niewykształconą matkę czwórki dzieci ledwo stać na hybrydę raz na 2 tygodnie. Dostawałam listy z oczekiwaniami świątecznymi - dopóki dotyczyło to dzieci, to ignorowałam i kupowałam to, co uznałam za stosowne. Ale kiedy dorośli pełnosprawni ludzie zaczęli zgłaszać zapotrzebowanie na gotówkę - w formie "chcę dostać pod choinkę 500 zł" to po prostu ich olałam. Nie zjawiłam się na wigilii - ja ani moje prezenty. Był foch, dalej jest. Ale przynajmniej skończyły się żałosne próby okazania mi uwielbienia przy zaproszeniu na chrzest/komunię/bierzmowanie/oświadczyny czyjegoś tam wnuka. Seniorzy uważają, że mam "za dużo pieniędzy" i powinnam oddawać je moim dzieciatym kuzynom. Zawsze dodaję - "dam wyłącznie na wkładkę domaciczną albo sterylizację". I potem już jest cisza przy stole, każdy się gapi we własny talerz.

Dragomir

Współczuję. Jak to łatwo rozporządzać cudzymi pieniędzmi, jeszcze gębą do tego.

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Jeśli to prawda, to dobrze zrobiłeś. Nie dajmy nikomu na sobie żerować, a zwłaszcza niewdzięcznym materialistom, którzy lubią i potrzebują naszych pieniędzy, a nie nas. To już lepiej trzymać się z obcymi.

Pers Odpowiedz

Ja się dziwię, że w ogóle włożyłeś jakikolwiek wysiłek w szukanie tych przedmiotów z listy zachcianek żeby podliczyć ile Cie to miało kosztować. Taką listę bym przeżuł i wypluł prosto w twarz osobie która mi ją dala :)

Szwedacz Odpowiedz

Czemu nie pisałeś im wcześniej co byś chciał dostać na prezent? Skoro oni pisali wprost to też mogłeś. No ale masz rację, że przesadzili z kwotą. Rozumiem jakieś drobiazg za 20-30 zl ale 500?? Powodzenia w grze i życzę Ci byś nie spotykał więcej ludzi zaglądających Ci do portfela ;)

Dragomir Odpowiedz

Także =/= tak że. A poza tym, to bardzo dobrze zrobiłeś.

Skoczykonik Odpowiedz

Tylko dlaczego piszesz to w necie? Czyżbyś nie miał już z kim rozmawiać? Nie oni są winni całej tej sytuacji tylko ty, bo na to pozwoliłeś. Prawdopodobnie chciałeś kupić ich przychylność wcześniej oraz pokazać jaki ty jesteś bogaty i wspaniałomyślny, efekty widać. Znam wiele zamożnych osób, nikt nie oczekuje od nich drogich prezentów i takich też nie dają. Zawsze są to ciekawe upominki albo przedmioty posiadające jakąś historię, nikt nie obnosi się ze swoim stanem posiadania. Znam też osoby, którym daleko jest do bogactwa, jednak żyją ponad stan i za wszelką cenę chcą pokazać otoczeniu, że są lepsi od innych i stać ich na wszystko. Z ręką na sercu odpowiedz do której grupy należysz.

DGM Odpowiedz

Bardzo dobrze.a dzieci szkoda.moze dasz rade skontaktować się z nimi bez ich rodziców

Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie