Taka mała tajemnica. Jestem dorosłą osobą z niespełnionymi marzeniami z dzieciństwa. Nie wiem, czy w domu nie było pieniędzy, raczej tego nie odczuwałam, bardziej bym powiedziała, że były pieniądze na zachcianki rodziców, ale nie moje, "bo ci się szybko znudzi". Teraz świecą mi się oczka na widok gadżetów z filmów, bajek czy gier. Ewentualnie kiedy widzę słodkie zabawki, które chciałam mieć jako dziecko. Czasami kupuję sobie coś i raczej staram się o coś użytkowego albo kolekcjonerskiego. Jednak jest seria, którą oglądają małe dziewczynki (albo dorośli faceci), z popularnymi konikami, i ostatnio za grosze kupiłam gumowego konika. Bardzo fajnie działa jako konik antystresowy. W pracy na przerwie chciałam się pobawić, ale jak to tak, dorosła baba z konikiem? Jeszcze nie mam swoich dzieci, więc podejrzane.
He, he, he, uknułam chytry plan. "O patrzcie, co znalazłam w torebce, chyba dziecko brata mi wrzuciło".
Rozbawiłam tym towarzystwo, mogłam się powygłupiać, a konik był hitem przerwy. Potem ludzie sami się pytali, czy mam jeszcze tego konika. Tak, oczywiście, "trzymam go sobie na szczęście".
Żodyn nie zna prawdy, żodyn! Tylko anonimowi :)
Dodaj anonimowe wyznanie
Dorośli to tak naprawdę tylko takie większe dzieci, którym ktoś kazał płacić rachunki i udawać, że nie śmieszą ich żarty o kupie.
Tak, zwłaszacza faceci. Dla nich to najgorsze jest pierwsze 40 lat dzieciństwa. Potem to już z górki.
Mnie nigdy nie smieszyly jako faceta zarty o kupie. Za to o pedofilii zawsze
Żarty o kupie są najlepsze
Ale wiesz, że wśród anonimowych mogą być Twoi współpracownicy?
Oznajmią pełnym grozy głosem, że znają prawdę i już nie może się z nimi przyjaźnić.
Skonfiskują konika.
Albo zapytają, gdzie kupiła i za ile, bo też chcą XD
No i?
Nie musisz się kryć z konikiem. Wyciągasz z torebki, gnieciesz, czy co tam robisz dla odstresowania, a jak ktoś zobaczy I ZAPYTA, w co wątpię, to mówisz, że to odstresowacz i tyle. Co to kogo obchodzi. Gdyby to był konik o falicznym kształcie i wypadł Ci z torby, to rzeczywiście odrobinę niezręczna sytuacja, ale tak, to nie ma o czym mówić.
Moja kotka ma swojego ulubionego misia. Pluszowa 10cm zabawka, futerko
"temu misiu" już w połowie brakuje. I tak któregoś razu będąc w pracy szukałam czegoś w torebce i znalazłam tego misia - mała cholera mi go tam wrzuciła :D
Ehhh, właśnie mi przypomniałaś o misiu „do ruchania” dla mojego kota.
Dziś kot już wykastrowany, misiu na śmietniku. A moja mama chciała misia wyprać i dać wnukom do zabawy :D
Diptere o fuuu :D
No i prawidłowo! Ja nie mogę narzekać na jakieś "niedopieszczenie" przez rodziców, ale mnie samą zawsze korciło, by kupić sobie zabawkę. Bardzo często lalkę Barbie, którymi wprost uwielbiałam się bawić w dzieciństwie. 😀 Cóż... Nigdy sobie żadnej w dorosłości nie kupiłam, ale "zwinęłam" (za pozwoleniem!) moim młodszym siostrzyczkom swoją ukochaną lalkę, żeby moja córka mogła się jeszcze nią bawić. 😀 No i kupuję z rozkoszą zabawki córce. Co prawda z myślą o niej, jednak mamy podobny gust, więc też mam z tego radochę. 😀 A ukochana lalka z mojego dzieciństwa czeka cierpliwie na najwyższej półce na nowy domek i aż córcia podrośnie na tyle, by nie wyrwać jej np. ręki, bo bym się chyba zapłakała... 😄
W dzisiejszym świecie nikt nie ma problemu z tym że dorośli noszą ubrania w dziecinne wzory czy noszą infantylne gadżety. Mogłabyś postawić tego konika na biurku i nikt nie zrobiłby z tego afery
Kochana! Ze mną jest jeszcze gorzej, bo moje niespełnione marzenia dotyczą też zabawy, takiej zwyczajnej, dziecięcej. Nie mam dzieci, którymi mogłabym się zasłonić i raczej też nie ujawniam się z tym przed większością ludzi, ale... Mam za to partnera, który mnie w 100% akceptuje. Kupuję sobie zabawki - głównie pluszaki i różne dziecięce gadżety, a sklep zabawkowy to dla nas normalny przystanek na "shoppingu" :) Chodzimy na place zabaw itp. - ale to już raczej poza miejscem zamieszkania, bo mam taki zawód, że muszę udawać bardzo poważną osobę i jakoś tak nie przystoi, żebym siedziała okrakiem na huśtawce-koniku, jak spotkam kogoś znajomego ;)
Aż się zastanawiam, co to za zawód, w którym to człowiekowi poza pracą nie wypada się pohuśtać na placu zabaw.
O nie zbawka, ale jak to tak to tak można? Dorosły ma zabawkę i jeszczu mu ręki nie roztopiła?
jak nie roztopiła, to to musi być zabawka dla dorosłych.
Droga Autorko, Brohoof! /) ^^
Mąż mojej siostry pochodzi z dość biednej rodziny. Teraz gdy już sam ma życie na poziomie i własne dziecko zasypuje go drogimi zabawkami, którymi mały nawet się nie bawi. Widać że nadrabia swoje straty z dzieciństwa