#Jo6Bf
Gdy ja poszłam na studia, to siostra wyszła za mąż i zamieszkała z nim w domu mojej mamy. Gdy skończyłam studia, to moja siostra urodziła pierwsze dziecko. Nie mogłam znaleźć pracy w wyuczonym zawodzie, więc wróciłam do domu rodzinnego. Mama już na emeryturze. Jak się okazało, przepisała dom siostrze już jakiś czas temu „bo ona ma rodzinę”. Nie powiem, przykro mi się zrobiło. Szwagier pracuje jako kierowca i rzadko bywa w domu. Ustaliłam z siostrą, że pomogę jej przy dziecku za wyżywienie, a w tym czasie będę się rozglądać za pracą.
Siedem miesięcy później zorientowałam się, że zostałam służącą mojej siostry i matki. Praca 24/7 za wyżywienie i dach nad głową. Nie wytrzymałam i wygarnęłam im wszystko. Że zawsze byłam na zawołanie, że mamusia nie wie co je jej dziecko, nie zna jego ulubionej bajki czy jak go położyć spać.
Po wielkiej kłótni zabrałam walizkę i pojechałam do koleżanki, gdzie pomieszkałam parę dni. Później praca na szybko w telemarketingu i wynajęty pokój.
Obecnie, dwa lata później, mam pracę w zawodzie, chłopaka i kawalerkę, którą wynajmuję.
Co u siostry? Wiem tylko tyle, że ma drugie dziecko.
Ale żal mi relacji z mamą, która uważa, że skoro siostra ma dzieci, to moim psim obowiązkiem jest jej pomaganie. Ale pomoc to nie niewolnictwo.
Reasumując twoja siostra utrzymywała cie przez siedem miesięcy w zamian za pomoc w domu. Przez siedem miesięcy nie udało Ci się znaleźć żadnej pracy? Serio? I uważasz, że jej nie zaczęło to irytować w równym stopniu co ciebie prace domowe? Pewnie nie chciała cie wywalić za drzwi, bo siostry nie wypada, ale chętnie by to zrobiła. Może celowo dawała ci coraz więcej obowiązków, abyś wreszcie coś znalazła, a nie siedziała na jej garnuszku. Na zasadzie nie wyrzuce siostry, ale zrobię tak, że sama pójdzie. Jak się wyprowadziłaś to od razu prace znalazłaś, wiec póki siostra cie utrzymywała to zwyczajnie nie chciało ci się robić.
No nie wynika z wyznania, żeby to była pomoc w domu. Wręcz przeciwnie brzmi to jakby siostra oddała autorce dziecko, sprzątanie, gotowanie i zakupy, a sama zajęła się sobą.
Zajmując się dzieckiem na pełen etat nie ma zbyt dużo czasu na szukanie pracy. Jeśli autorka w ciągu kilku dni po wyprowadzce znalazła pracę i szybko się rozwinęła, to nie jest leniwą, niezaradną kluchą.
A jeśli siostra nie wie jakie bajki lubi jej dziecko, to znaczy, że się nim nie zajmowała.
Autorka nie miała wyboru, to pracę znalazła. Wcześniej nie musiała, bo ktoś ją utrzymywał.
jesli majac komfort nieprzymierania glodem szukala pracy w zawodzie, a nie jakiejkolwiek, to jak najbardziej moglo jej to tyle zajac
ja w zawodzie szukalam pol roku, a i tak wyszlo przypadkiem
poza tym jesli matka nie wie, co lubi jej dziecko, to swiadczy o tym, ze raczej wykorzystywala autorke non stop, to nie byla tylko "pomoc", a przerzucanie swoich obowiazkow
Brak słów, debili nie sieją, wy się rodzicie. Nie zamierzam wytaczać jakichkolwiek argumentów bo twoj poziom rozumowania jest tak niski, że nawet z moim garbem się tak nie schyle. Miska ryżu czeka na ciebie.
I przez tak długi czas nie znalazłaś jakiejkolwiek pracy?
Jak to jest z tym przepisywaniem domu jak rodzice żyją? Czy pozostalych dzieci nie trzeba spłacić? Przynajmniej na bogatszych wsiach tak robili.
Za życia przepisanie to zazwyczaj darowizna. Nie ma od tego zachówku i nikt nikogo nie spłaca.
splaca sie zachowek, a darowizne mozna podwazyc
Moi rodzice dostali dom po dziadkach i spłacali mamę siostry przez kilka lat po wprowadzeniu się (czyli powiedzmy z 30-40 lat przed śmiercią dziadków) i w tym samym czasie dostawali spłatę za dom, który dostał brat taty. I nie na wsi, tylko w dwóch miastach, w tym jednym wojewódzkim. Więc z tym, że nikt, albo tyko na wsiach, to tak nie bardzo.
Ok, ale gdzie jest powiedziane, że jej siostra siedziała w domu i nic nie robiła? Może już chodziła do pracy, nigdzie nie jest powiedziane w jakim dziecko jest wieku
no to masz opcje albo podwazyc darowizne (chyba 5 lat jest na to), albo sie odciac totalnie, i niech siostra zajmuje sie matka na starosc