#KRDY2
Jak powiedział Mark Twain, rzucanie palenia jest łatwe, robiłem to wiele razy...
Zawsze byłem przekonany, że mój nałóg jest uzależnieniem psychicznym, że to kwestia nawyków etc.
Najpierw stopniowo, teraz mija tydzień od całkowitego odstawienia i ze zdumieniem obserwowałem całą gamę objawów fizycznych.
Zaburzenia apetytu.
Potrafię nic nie jeść cały dzień, po prostu nie wiem, czy jestem głodny.
Zaburzenia snu.
Nie mogę usnąć, telepie mnie, budzę się o 5 rano. Sny. BARDZO intensywne sny.
Zaburzenia nastroju - to klasyka. Tylko tak nieklasycznie, zrobiłem się wycofany i zimny. Zawsze byłem cholerykiem.
Jestem pobudzony, nie mogę usiedzieć w miejscu. Tysiąc myśli na minutę.
Jednocześnie nie mam problemu z koncentracją, wręcz przeciwnie - jak się czymś zajmę, to skupiam się na tym niczym komputer.
Smaki i zapachy. Wszystko piekielnie intensywne.
Seks. Libido mi skoczyło, mam wrażenie, jakbym znowu miał 16 lat i ciągle o tym myślę. Dość kłopotliwe.
I wręcz bawi mnie ta moja głupota, że byłem pewien, że to tylko psychika. A tu normalne fizyczne objawy odstawienne, jak narkoman na głodzie.
Najpierw pomagałem sobie cytyzyną, ale olałem, bo stwierdziłem, że nic nie zmienia. Teraz mówię sobie - albo nikotyna mnie, albo ja ją. Wypad.
Strasznie chciałabym rzucić palenie. Chociaz na codzien, np w pracy nie palę, to jak wypije coś albo spotkam się z kimś palącym (jak się teraz zastanawiam, to przychodzi mi na myśl tylko jedna niepaląca znajoma) ciągnie mnie okropnie i pale często jednego za drugim
Też przerzuciłam się na e-papierosy na jakiś czas, ale jak ktoś częstował zwykłym, to korzystałam, albo po prostu prosiłam innych, mimo, że nie smakowały mi za bardzo, aż w końcu postanowiłam kupić sobie paczkę, żeby innych nie wykorzystywać. Miała mi starczyć na dłuugi czas, a po prostu wróciłam do nich :|
Mam to samo. Palę od 16 lat. Jeśli nie piję, to palę max 3 dziennie. Jeśli piję... tragedia.
Zacznij cwiczyc - powaznie mowie. Teraz Twoje cialo jest oglupiale i nie wie co ma robic (zaloze, sie ze wiesz o czym mowie). Takie stany, ze nie wiem czy jestes glodny czy najedzony (nawet jak zjesz polowe kurczaka), ze budzisz sie po 4 godzinach wyspany jak 150, ze nagle schodzi ten niewidoczny ciezar z czola, powieki nie ciaza, z kolei gleboka w gardle cos cie trzyma kleszczami. tak tak rzucilem palenie po 20 paru latach - przez pierwszy miesiac nie wiedzialem co mam ze soba zrobic. zaczalem cwiczyc i moj oglupialy organizm przerzucil wszystkie zapasy na miesnie. korzystaj z tego i ciesz sie zyciem. i pamietaj - nigdy nie wracaj nawet do jednego dymka. to swinstwo i bezsensowna strata pieniedzy i zdrowia
Stanowczo popieram. tak jak fajki były nie tylko nałogiem, ale też nawykiem - postaraj się o to by ćwiczenia stały się nawykiem. Stanowczo kontroluj swoją wagę.
Rzucanie nałogu to jedno - praktyka jest taka, że nikotyna jest narkotykiem. Mniej intensywnym, nie wpływającym na świadomość - ale jednak. Co za tym idzie - wprowadza różne zmiany w organiźmie - między innymi przyśpiesza metabolizm i niweluje uczucie głodu. Po rzuceniu palenia pojawiają się konsekwencje, gdy organizm wraca do normy - normalny głód i spowolnienie metabolizmu. Bez ćwiczeń i diety - w większym stopniu niż w trakcie palenia - przyrost wagi. Często drastyczny, który może okazać się o wiele gorszy od palenia.
Na przykładzie mojego ojca - po zawale rzucił palenie. I było to jedyne co się zmieniło. Za czasów palenia ważył około 100kg przy 183cm wzrostu (ogólnie - mocno zbudowany, więc nie było tego jakoś szczególnie widać). Rzucenie palenia spowodowało, że zaczął żreć potworne ilości. Umarł 7 lat później ważąc 180kg. Uszkodzone po zawale serce nie wytrzymało pompowania krwi na taką skalę.
Wiesz... bo nikotyna jest substancją uzależniającą jak wiele innych. To, że jest legalna nie czyni ją zdrowszą. Jest legalna, bo jest silniej zakorzeniona w kulturze.Ale dobrze, że to napisałeś, może komuś otworzy oczy.
Nie rozumiem jak palacz może nie być świadom takiej podstawy, jak to, że nikotyna bardzo uzależnia fizycznie. I to jeszcze po 20 latach. Zresztą nigdy nie zauważyłeś zachowania twojego organizmu w sytuacji, gdy np przez dłuższy czas nie możesz zapalić? Sama pale już dobrych kilka lat i idealnie znam ten bieg akcji po tym, gdy przez kilka godzin nie zapalę. Nagle pojawia się uczucie głodu, samopoczucie typu "nie wiem co ze sobą zrobić, ale muszę coś zrobić", pobudzenie, a czasem i trzęsące się ręce. Wiem, że objawy są różne, ale moim zdaniem nie da się przeoczyć tego jak nikotyna lub jej brak działa na organizm. I przede wszystkim, że działa.
Pare godzin nie robi roznicy. Tak naprawde dopiero po 24 godzinach czlowiek zaczyna sie czuc troche inaczej. a zaloze sie ze palacz z 20 letnim stazem niewiele mial takich przerw.
@OfficeKiller O to, to. Mi się raczej nie zdarza nie palić na tyle długo, żeby wystąpiły tego typu objawy. Jedyne, co czasami się pojawia, to taka suchość w ustach, ale to dopiero w sytuacji, kiedy np. zapalę rano, a potem dopiero późnym popołudniem/wieczorem, a dłuższe przerwy raczej mi się nie zdarzają :D
@Ankaa - tego typu objawi wystepuja dopiero jak nikotyna fizycznie opusci Twoje cialo (czyli jakies 72 godziny). Dopoty ja masz we krwi wszystko jest ok, albo w miare ok. Potem typowe objawy odstawienne. najgorsze w nalogu tytoniu jest to ze - nie tak jak w przypadku inntch narkotykow - palacze pala, zeby sie czuc normalnie, a nie jakos mega super.
@OfficeKiller W tym wypadku pojawia sie uzaleznienie psychiczne, fizyczne objawia sie dopiero pozniej tak jak mowisz. Poza tym dla mnie jakis czas bez palenia to np 12. I dla mnie jest to nie do wytrzymania, bo wystepuja u mnie objawy jakie opisalam w komentarzu. Byc moze zalezy to od czestotliwosci palenia oraz ilosci nikotyny jaka dostarcza sie do organizmu, a tutaj niestety moja dawka jest kilkukrotnie wieksza niz u przecietnego palacza.
12 godzin *
W takich chwilach strasznie się cieszę, że nie palę. Jak jechałam autobusem wsiadły dwie dziewczyny. Eleganckie, ładne, schludnie ubrane. Ale jak doleciał do mnie zapach starej popielniczki to aż się wzdrygnęłam.
Dasz rade, to wszystko jest w głowie! Ja juz nie pale rok! Na poczatku było ciężko ale z każdym dniem coraz łatwiej! => Życzę powodzenia
A do tego kolejny sukces! Przegadałam koleżankę, i ta też rzucila palenie, ja nie pale 13 miesiecy, ona miesiac a najlepsze jest to że i trzecia kumpela poczuła motywację do rzucania, bo jak to, my dalysmy rade a ona nie da? :> także da się, musisz naprawdę chciec
Dlatego najlepiej nie zaczynać palić. Po co, skoro nieraz po niedługim czasie ludzie chcą już rzucać (nagle dochodzi do nich, że to niezdrowe itd.- co, wcześniej tego nie wiedzieli??) Nie palę i nigdy nie paliłam, choć często wielu znajomych mnie namawiało. A teraz oni usilnie rzucają, narzekając i stawiając się w płaczliwej pozycji (każdy ma im współczuć, chuchać na nich, znosić złe humory itd.), tylko dlatego, że sami wpędzili się w nałóg na własne życzenie. Wkurza mnie najbardziej to, że uważają się za lepszych od niepalących nigdy, bo przecież to oni muszą zwalczać nałóg i pokazywać tym "silną wolę", a osoby niepalące nie, na pewno nie dałyby rady na ich miejscu, są bezwolne, słabe psychicznie itd. Jakby dostatecznie silną wolą nie było ciągłe (naprawdę ciągłe odmawianie na imprezach, na uczelni, na wyjściach ze znajomymi) na "chociaż spróbowanie" jak się pali, bo "jeden papieros nie zaszkodzi", a potem słuchanie, że jest się dziwnym, sztywnym, dziwnym i mało zabawowym, więc lepiej takiej osoby nigdzie nie zapraszać, bo alkoholu też się napije symbolicznie lub nic.. Więc sorry, ale nie współczuję ci i nie uważam cię za bohatera. Walczysz z tym, co sobie sam zgotowałeś. I to pewnie dlatego, że jest to teraz w modzie. Choć oczywiście życzę powodzenia
Muszę to pokazać koledze.
Wiele osób poleca książkę Allena Carra o rzucaniu palenia.
Czytalam i uwazam, ze jest to po prostu peplanie o silnej woli i tym, ze jestes panem swojego organizmu i zaden przedmiot (czytaj fajka) nie powinien toba rzadzic. Generalnie chodzi o to, ze z ostatnim wypalonym papierosem konczy sie twoj nalog - grunt to juz nigdy nie siegnac po fajke. Proste, nie? No wlasnie nie... Czy mi pomogla ksiazka rzucic? Nie. Pomogla mi pojac troche teorii, ktora w niczym nie pomogla, bo moja silna wola lezala i kwiczala. Rzucilam dopiero 1,5 roku po przeczytaniu tej ksiazki. Z pomoca desmoksanu, ktory pomogl mojemu organizmowi pozbyc sie nikotyny w miare bezbolesny sposob. Nie robie tu reklamy, ale gdybym miala polecic jakis produkt wspomajajacy rzucenie, to bylby to wlasnie Desmoksan.
Znam dwie osoby na ktore ta książka zadziałała ;)
Nie wiem jaka jest zależność, że niektórych papierosy tak trzymają. Ja paliłam rok z swoją współlokatorką. I nic, przestałam po prostu. Moi znajomi po pół roku palenia juz byli uzależnieni i im odwalało i musieli iść zapalić. Czemu niektórzy rzucają po 30 latach i nic? Ma ktoś jakieś info na ten temat?
Spójrz na siebie, spójrz na innych i znowu na siebie - jesteście tacy sami? Każdy człowiek jest inny, każdy ma inny organizm i inną podatność na uzależnienia.
@Etanolansodu, wiem. Nie napisałam, że jest lepsza, odpowiedziałam tylko, że każdy jest inny.
@Etanolansodu, co z tobą jest nie tak? Indywidualność ludzka i tyle, każdy rodzi się inny, oto całe wyjaśnienie zagadki.
Uwarunkowania genetyczne glownie. Nikotyna wytwarza w Twoim mozgu "potrzebe" (tak samo jak sie tworza polaczenia synaps - no nie tak samo ale podobnie). jak szybko ta "potrzeba" sie wytworzy zalezy od tego jak Twoj umysl jest podatny na kreowanie tychze. dlatego jeden palil piec lat i sie nie uzaleznil a drugi wypalil jednego i kaplica. najlatwiej wyobrazic sobie to tak - nikotyna sama sobie buduje w twoim mozgu naczynie - nastepnie sama ja napelnia. im wiecej nikotyny tym wieksze naczynie (nawet jeden papieros zaczyna budowac to naczynie). idealne w swojej prostocie.
Pytam od strony biologicznej, medycznej. To, że każdy wyglada inaczej to widzi nawet upośledzony. Czytajcie ze zrozumieniem, a jak nie wiecie to po co odpowiadacie? A no tak, dzieci lat 10 chciały zabłysnąć.