#KlPPE

Jako nastolatek chciałem popełnić samobójstwo. Uratowała mnie wiara, a właściwie to strach przed piekłem. Kiedy już nie mogłem sobie poradzić z depresją (tak myślę, że to była depresja), szukałem pomocy. Zwierzyłem się mojej mamie, ta jednak nie zgodziła się na pomoc psychologa czy psychiatry. Wyjaśniła mi jednak, że to pokusy diabła i że jeśli im ulegnę, na pewno pójdę do piekła.
Wierzyłem w to. Nieraz płakałem, marząc o śmierci, ale strach przed piekłem mnie paraliżował. Wypominałem Bogu, że życie na ziemi jest dla mnie męczarnią, a jeśli ją zakończę, on skaże mnie na piekło.

Śmierć była moim największym marzeniem. Robiłem ryzykowne rzeczy, licząc na przypadkową śmierć. Nie udało się.


Do psychiatry trafiłem 10 lat później, jako osoba dorosła. Wtedy też mama do wizyty mnie zniechęcała. Teraz żyję normalnie, ale żal mi tych straconych lat.

PS Nadal jestem katolikiem i teraz wiem, że Bóg by mnie nie potępił.
ohlala Odpowiedz

Jebnięta matka, inaczej nie da się tego nazwać. Zwłaszcza, że terapia nie jest uznawana za nic złego w wierze katolickiej i tylko wyjątkowe oszołomy mówią, że z problemem idzie się tylko do Boga.

budyn4 Odpowiedz

A dlaczego miałby cię nie potępić, skoro w katolicyzmie samobójstwo to ciężki grzech? Przez setki lat samobójca nie mógł być nawet pochowany w święconej ziemi.
A zniechęcania do pójścia do LEKARZA to ja już nie skomentuję. W jakim średniowieczu ona żyje.

dewitalizacja

To nie jest bzdura. Niepoczytalność w chorobach psychicznych jest faktem, branym pod uwagę, przykładowo, w sprawach karnych - jeśli ktoś nie był w pełni władz umysłowych przy dokonywaniu przestępstwa, to zamiast do zakładu odsyła się go na przymusowe leczenie.

Jeśli chodzi o samobójców, to będąc osobą po próbie, wiem w jakim stanie wtedy byłam i jakie odrealnione wyobrażenia miałam tuż przed nią. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie doświadczyłam czegoś takiego. Kompletnie zatracony kontakt z rzeczywistością i czyste szaleństwo.

dewitalizacja

W tym wszystkim pomijasz uczucia rodziny, która została przy życiu. Pomyśl jak czuli się kiedyś bliscy, którym odmawiano takiego pogrzebu samobójcy. Nieboszcykowi może i wszystko jedno, ale zrozpaczonym, wierzącym bliskim już nie. To dobrze, że Kościół zmienił zdanie w tej kwestii.

ohlala

A wiesz, że wystarczy w ostatniej sekundzie pożałować i już uniknie się potępienia? Dodatkowo jest to, o czym mówi dewitalizacja. Księża często byli (i czasami nadal są) mniej wyrozumiali od Boga, którego niby reprezentują.

Solange

Osobiście uważam, że samobójstwo będące wynikiem depresji powinno być traktowane jak śmierć w wyniku choroby, bo... depresja jest chorobą prowadzącą do śmierci. Jest możliwe leczenie, ale nie zawsze okaże się skuteczne. Nawet gdy byłam wierząca, to uważałam, że takim osobom absolutnie nie należy się potępienie, a zbawienie.

katol123

@Solange
I w Kościele Katolickim jest dokładnie tak traktowane jak mówisz: istnieje "samobójstwo jako w pełni świadomy czyn zły i grzeszny" oraz "nie w pełni świadome odebranie sobie życia w wyniku choroby, które grzechem nie jest (ale wciąż jest złem, które należy zwalczać)".

Domandatiwa

Ten Jahwe wcale taki wiele bardziej wyrozumiały nie był. W Biblii jest opisana sytuacja, w której małżeństwo sprzedało swój majątek, sporo oddało Kościołowi, ale część pieniędzy ze sprzedaży zostawiło dla siebie. Zapytani, czy to cała kwota ze sprzedaży, odpowiadali, że tak. W nagrodę za dar z drobnym kłamstewkiem najpierw jedno, potem drugie zostało uśmiercone. A to Nowy Testament (Ananiasz i Safira z rozdziału piątego Dziejów Apostolskich padli kolejno trupem w odstępie ok. trzech godzin po rozmowie z Piotrem Apostołem).

katol123

Domandatiwa
Tak, czytałem niedawno ten fragment. Ale nie było to "niewinne kłamstewko". Było to jawne wystawienie Boga na próbę. Brak zaufania Jemu, a wiara w pieniądze. Kłamstwo było tylko skutkiem tych decyzji.

JMoriarty Odpowiedz

Są w ogóle w katolicyzmie jakieś podstawy do twierdzenia, że chodzenie do lekarza to grzech? Czy twoja matka jest po prostu chora psychicznie?

katol123

Nie. Wręcz przeciwnie - należy szukać pomocy dla siebie w każdym momencie.
Nie. Matka nie wydaje się być chora psychicznie, a jedynie bagatelizuje problem i/lub stwierdza, że "co ludzie powiedzą" jest ważniejsze od życia i zdrowia dziecka. Czyli zdecydowanie nieracjonalne zachowanie.

ohlala

@katol123

Choroba psychiczna jako taka może nie, ale są ultrakatole, którym wydaje się, że pomoc może przyjść tylko od Boga i rozwiązaniem jest czytanie Biblii, a nie chodzenie do psychiatry. Niektórzy księża się do tego przyczyniają, ale na szczęście jest ich mniejszość. W sumie to chyba powinno zaliczać się do jakiegoś zaburzenia...

Kościół niedaleko mnie ma wywieszone plakaty z informacją, gdzie szukać pomocy, gdy jest się w kryzysie psychicznym.

masloorzechowe3

@katol123
Uwielbiam te stereotypowe powiedzenie zagorzałych katolików "A co ludzie powiedzą?" Często w ich oczach ważniejsza jest opinia innych ludzi, którzy i tak zapewne srają na siebie nawzajem niż dobro członka rodziny. Moim zdaniem właśnie takie podejście jest antychrześcijańskie, parzenie na status, reputację. Ja przez chwilę można powiedzieć, że "wkręciłam" się w baptyzm i tam też wielu ludzi twierdzi, że wystarczy wiara w Jezusa/Yahwe by pozbyć się chorób i problemów. Dopiero później, gdy sama przestudiowałam Biblię zobaczyłam, że to kolejny zmanipulowany praniem mózgu kościół. Moim zdaniem Boga nie poznasz w żadnej organizacji religijnej a w czynach, własnej przemianie na lepsze. Z Bogiem :)

katol123

@masloorzechowe3
No właśnie... Stereotypowe. A ten stereotyp to jest akurat bardzo szkodliwy. Kościół Katolicki stawia sprawę jasno: "co ludzie powiedzą" jest szkodliwe. Jeśli ktoś naucza, czy nawet sugeruje inaczej to jest po prostu w błędzie.

@ohlala
To się wydaje bardzo śmieszne że ktoś czyta Biblię, w której jasno jest napisane że leczenie się jest ważne, a mimo wszystko odrzuca lekarzy ;) .

ohlala

@katol123

Ja się czasami zastanawiam, czy oni faktycznie czytają Biblię, czy opierają się tylko na "autorytecie" innych ludzi, najczęściej ekstremistów, którym bardziej zależy na kontroli ludzi niż prowadzeniu ich w wierze.

Anonimowane Odpowiedz

Gdybyś naprawdę nie chcial żyć, to wiara by Cię nie powstrzymała. Wszystkich co znam, ze mną włącznie, powstrzymywała jakąś rzecz - u każdego inna. U mnie to, że mojej rodziny nie stać na pogrzeb. Moją koleżankę, już jako dorosłą, że jej rodzice dostaną wszystkie jej ciezko zarobione i zaoszczędzone pieniadze i je przepiją. Kogoś innego, że zostanie duchem targanym przez niedokończone sprawy.
Prawda jest taka, że część Ciebie chciała umrzeć, a część chciała żyć.
Ale dobrze, że otrzymałeś pomoc. Dobry psychiatra i dobra terapia to skarb.

monzStanu Odpowiedz

ej, a czasem nie byłeś w dziecinstwie karany za byle gówno? w sensie zrobiłe coś zle ( to bylo niekoniecznie złe) i od razu dostawałeś karę/byles bity?

CentralnyMan Odpowiedz

I tak się kończy straszenie rozgniewaną bozią i piekłem. Po co do lekarza jak można dziecko straszyć

Agatulka Odpowiedz

Powiem wam że nie rozumiem samobójców,skąd oni mogą wiedzieć że ten świat jest taki zły ,przecież po śmierci może być gorzej a oni to przyspieszaja

Ciastozrabarbarem Odpowiedz

Jak może matka nie pomóc skoro dziecko prosi o pomoc? A potem nie wiem czemu stała się tragedia

Dragomir Odpowiedz

Świadomość życia wiecznego i piekła, które oczywiście napawa strachem, to elementy wiary chrześcijańskiej. Dobrze że zostałeś. Umrzemy i tak, wystarczy poczekać.

Dodaj anonimowe wyznanie