#Ksz2j

Stres. Ma bardzo wiele odmian. Jednym z ich jest stres przed tym, że za chwilę zabijesz przypadkową osobę, bezpowrotnie odbierzesz mu życie i będziesz musiał patrzeć na to, jak kona, patrząc mdlącymi oczami na ostatnie słońce w jego życiu. Albo od razu rozpołowisz go w środku dnia i na środku ulicy, w centrum miasta, wśród tłumu innych przypadkowych ludzi. Utniesz mu nogi albo chociażby rękę czy nogę. A później będziesz czekać na pogotowie, pomimo że wcale nie spodziewałeś się takiej sytuacji jeszcze minutę temu, gdy uśmiechałeś się do tej nowej, uroczej koleżanki. Będziesz patrzeć, jak wykrwawia się z ogromnym smutkiem i niezrozumieniem w oczach.
Widząc tę osobę wiesz, że od jej śmierci dzieli ją kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund, ale praktycznie nie możesz nic zrobić.

Wyobraź więc sobie sąsiadkę Zośkę, kolegę Mateusza albo Twoją żonę, chłopaka czy narzeczoną, która jeszcze 30 minut temu jadła kanapki przy wspólnym stole.
Wyobraź siebie w sytuacji, w której chcesz uratować komuś życie, ale nie możesz zrobić nic, prócz jednego ruchu ręką. I to właściwie tylko Ty jesteś osobą, która może zrobić cokolwiek, pomimo ogromu ludzi dookoła.
Wyobraź siebie w sytuacji, w której ktoś inny ratuje Ciebie kierując się własnym instynktem i zwykłym odruchem. Choć raz zdaj sobie sprawę z tego, że ktoś właśnie to zrobił - uratował Ci życie.

Dla wielu osób stres kojarzy się tylko z egzaminem na prawo jazdy, złym dniem szefa w pracy albo tym, że uciekł mi autobus i spóźnię się do pracy.
Dla mnie i kolegów czy koleżanek to to, co wielu z Was bagatelizuje. To siła bezwładności pędzącego tramwaju, który zabiera życie i zdrowie każdego dnia. A ja jedyne co mogę zrobić, to szarpnąć ręką nastawnik do tyłu z nadzieją, że osoba, której właśnie potencjalnie ratuję życie ocknie się i zahamuje, zrobi krok do tyłu czy przyśpieszy, unikając tym samym zderzenia z tym ociężałym pojazdem.

Dzisiaj zabiłem człowieka.
Odebrałem życie osobie, która bezmyślnie weszła na torowisko na czerwonym świetle. Ruch ręką to jedyna rzecz, którą my - motorniczowie - możemy zrobić.

Nie bądźmy bezmyślni, szanujmy życie swoje i innych, bo więcej go nie dostaniemy.
Szanujmy pracę osób, która dla większości jest tylko siedzeniem na tyłku, ale każdego dnia sprowadza się do ratowania życia i zdrowia również Was - tych śpieszących się do pracy, do szkoły, albo po prostu tych roztargnionych.
Nie bądźmy bezmyślni i egoistyczni.
Twoje życie = moje życie, oraz życie wielu innych. Szanujmy je, bo jest tylko jedno.
AmziToIzma Odpowiedz

Bardzo często na stronie miasta, w którym mieszkam, widzę informacje "Zderzenie samochodu osobowego z tramwajem; Potrącenie pieszego przez tramwaj; Awaria linii X,Y i Z spowodowana wypadkiem na torowisku". Takie informacje czytam niemal codziennie i do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć, jak nieuważni bywają ludzie. Wiem, że czasami jest to kwestia tego, że ktoś wpadł w poślizg czy coś, ale większość przypadków zderzenia z tramwajem to brak uwagi. Bo kierowca nie zauważył czerwonego światła, bo myślał że zdąży, bo zamiast zatrzymać się przed torami na skrzyżowaniu, zatrzymał się na torach, bo się przecież musiał wcisnąć te parę metrów do przodu, jakby mu to podróż przyspieszyło. Widziałam też ludzi przebiegających przez tory, bo im się spieszy, ludzi przechodzących z telefonami w ręku i słuchawkami, bo co się może stać? To jest przerażające, jak głupi bywają niektórzy ludzie, a potem tragedia, płacz, a czasem obwinianie motorniczego, bo przecież na pewno widział, a się nie zatrzymał. Ku#wa, ROWER CZASEM TRUDNO ZATRZYMAĆ, kiedy jest rozpędzony, a co dopiero tramwaj lub pociąg?!

iwerka

Raz czekając na przystanku widziałam jak jakaś starsza babka prawie wpakowała się pod tramwaj na czerwonym. Tak czy siak by na niego nie zdążyła, bo już odjeżdżał. Zwróciłam jej uwagę, że lepiej się spóźnić niż być rozjechanym, ale tylko popatrzyła na mnie bezrozumnie. Ludzie to kretyni. W takich sytuacjach szkoda mi tylko motorniczych/kierowców i osób postronnych.

Lunathiel

O to to. Prowadzenie samochodu czy przechodzenie przez ulicę to rzeczy, których się po prostu NIE ROBI jeśli nie jest się w stanie skupić na tej czynności. Jakkolwiek rozkojarzona/ chora/ pijana bym nie była, to przed wejściem na ulicę automatycznie się rozglądam. To jest absurdalnie proste, więc pewnie łatwo wyrobić sobie taki nawyk. Więc nie czaję, skąd urwali się wszyscy ci ludzie, którzy tak frywolnie włażą na jezdnię bez patrzenia na boki. Jakby myśleli, że pojazd jadący kilkadziesiąt km/h zdąży się przed nimi zatrzymać (a może oni tak myślą? :')).

Lunathiel

A, no i jest jeszcze oddzielna kategoria: Pan/Pani "Mam Pierwszeństwo". Chyba jeszcze gorsi od takich bezmyślnych. Wydaje im się, że jeśli postawili już czubek buta na asfalcie czy torach, to wszyscy jadący w ich stronę to widzą. I zatrzymują się. Już, teraz xD Nie ważne, że jadą szybko i to fizycznie niemożliwe, przecież On/Ona IDZIE, to znaczy że trzeba stanąć xD I właśnie takie osoby kłócą się potem o odszkodowania (lub, alternatywnie, giną w wypadku niszcząc psychikę i powodując lęk przed kolejnym takim zdarzeniem u niczemu niewinnego kierowcy/motorniczego).

Selim Odpowiedz

Wyznanie można uznać za jak najbardziej prawdziwe.

Sąsiad mojego wujka był motorniczym pociągu. Wielokrotnie opowiadał o swojej pracy. Ja jako mały dzieciak z fascynacją tego słuchałam. Mówił jakie trasy pokonał, ile kilometrów przejechał czy jaką najwyższą prędkość ostatnio osiągnął i na jakiej trasie. Pamiętam jak zdarzało mu się narzekać na przejazdy bez szlabanów, awarie przez które pociąg stal w miejscu godzinami...

Ale pewnego dnia z wesołego pełnego życia człowieka stał się wrakiem. Jakiś miesiąc później porządnie upił się z wujkiem i moim tatą. Zaczął płakać i wykrzykiwać że zabił człowieka, że był bezradny, że nie chciał. Łkał do Boga żeby to nigdy się nie wydarzyło. Zaczął żalić się, że zawsze się tego bał, że były dni kiedy chciał rzucić tą robotę właśnie przez ten nieustanny strach.

Jakiś czas później posłuchałam rozmowę wujka i mojej mamy. Pan Zenek, bo tak się nazywał kolega wujka, zabił dziewczynę z jednej z okolicznych wiosek przez którą przejeżdżał pociąg który prowadził. Dziewczyna chodziła do klasy maturalnej, tego dnia miała mieć próbne matury, zaspała i spieszyła się do szkoły. Tak się spieszyła, że weszła na tory mimo opuszczonych rogatek sądząc chyba, że zdąży przed pociągiem.

W tej chwili pan Zenek już nie żyje. Nie zniósł ciężaru zabicia człowieka i powiesił się pół roku po tym wydarzeniu.

nacomi13

Ja pierdziele on nie zabił tej kobiety tylko ona mu weszła pod pociąg. Jak można tak to nazywać.

HerbatkaMalinowaa

Biedny człowiek, to nie była jego wina, ale rozumiem poczucie winy..

Luteq

Pociąg prowadzi maszynista, a nie motorniczy – to tak w kwestii formalnej. A żeby było ciekawiej, to inni kolejarze zazwyczaj zwracają się do niego per „mechaniku”.

jestemminusem Odpowiedz

To wyznanie jest niesamowicie napisane.
Autorze, trzymaj się.

TifaLockhart Odpowiedz

Moja mama jest motorniczą. Pamiętam jak z 15 lat temu wróciła do domu całkowicie roztrzęsiona i zapłakana, bo facet nie dość że jej wskoczył pod tramwaj, to jeszcze w miejscu gdzie linia jest ogrodzona płotkami i drzewami. Pan znikąd przeskoczył przez płotek prosto pod tramwaj, a ona rozpędzona, z setką ludzi na wagonach mogła tylko zacząć zwalniać. Po tym wydarzeniu latami zmagała się z depresją, okropna sprawa.

Nakretka Odpowiedz

Nikogo nie zabiłeś! Nie możesz czuć się winny, to on wtargnął na tory pomimo czerwonego światła!! Nie jesteś w stanie zatrzymać pędzącej maszyny i nie czuj się winny za głupotę kogoś innego...

Hatszepsut Odpowiedz

Poczulam Twoj bol :( Tak strasznie rozumie Twoj stres mimo, iz sama nigdy tego nie przezylam. Nie byles pianym kierowc, czy bezmyslnym wariatem drogowym. Pomysl co musi przezyc osoba pracujaca s karetcd lub przykezdzajaca do wypadku. So tak blisko pomocy a jednak tak daleko...

Luna2 Odpowiedz

Niektórzy piesi czują się świeci. Nawet na pasach. Niestety tak to już jest, że sporo osób nie uważa i dochodzi do tragedii.

Ikazc Odpowiedz

Zauważył ktoś, że zniknął komentarz CiekawskiegoKtosia? Odnośnie apelmistrzyni coś było.

Ostrzenozeinozyczki Odpowiedz

"Nigdy nie skoczę pod pociąg. Nie dla mojego zasranego życia tylko dlatego żeby ktoś inny nie miał przeze mnie koszmarów do końca życia". Tak mi się przypomniały słowa mojej mądrej przyjaciółki

Natalia Odpowiedz

Motorowa łączy się w bólu, ale mnie nie stresuje perspektywa zabicia kogoś kto wlazł na tory

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie