Latem mama kazała mi zaopiekować się moją młodszą siostrą. Ja mam strasznego fioła na punkcie higieny i czystości, więc jak tylko mała wyciągnęła do mnie rękę i powiedziała "Ziobać, ziabiłam komaja", to zabrałam ją do łazienki, wyszorowałam jej ręce mydełkiem antybakteryjnym, wysuszyłam i usadziłam z powrotem do jedzenia kiełbasek. "Hej, mała, a jak ci się udało własnymi rączkami zabić tego komara?" - spytałam. Uniosła w górę kiełbaskę i powiedziała - "Nie rąćkami, kiełbaską". Po czym wzięła dużego gryza.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ten komar jakiś niepełnosprawny był, skoro małe dziecko trafiło go kiełbasą?
Kiełbasą, łapką, niewielka różnica
Kiełbasa uderza punktowo, łapka obszarem. Kiełbasa to i dorosłemu byłoby trudniej niż ręką.
Na pewno autorka ci odpowie, bo zaraz po tej historii zabrała zwłoki komara, by je dokładnie zbadano. Sekcja zwłok wykaże czy komar był pełnosprawny czy nie. Niestety sekcje zwłok komarów są nieco problematyczne i długo trwają, więc musisz uzbroić się w cierpliwość!
Uważaj, bo rodzina komara cię pozwie za zniesławienie