#LnhZy
Zostałam zaproszona do małego hotelu, którego właściciel strasznie mi się podobał, a ja mu też.
W hotelu była ze mną przyjaciółka. Owa przyjaciółka zapchała kibel. Próbowałyśmy na wszystkie sposoby go odetkać, lecz w końcu odpuściłyśmy i zgłosiłyśmy sprawę na recepcji.
Po zgłoszeniu spróbowałyśmy znowu. Ja wzięłam sprawy w swoje ręce, złapałam przepychacz, mocno nim popracowałam i w końcu udało się, kibel odetkany!
Nagle ktoś puka do drzwi. Otwieram, a tam stoi właściciel hotelu, wpatruje się we mnie swoimi pięknymi oczami i pyta co się stało, bo słyszał, że z czymś mamy problem.
A ja, nie wiem co mnie opętało, odpowiedziałam z pełną ekscytacją w głosie i taką dumą: "A wiesz...! Już jest wszystko okej, moje sprawne rączki same odetkały kibel!" - i pomachałam mu rękami przed nosem... Byłam z siebie tak dumna, że sobie poradziłam, jakbym przynajmniej Oscara zdobyła. Nie pomyślałam nawet, że on tekst o rękach weźmie dosłownie, bardzo dosłownie. Odsunął się ode mnie z wyrazem obrzydzenia na twarzy i powiedział: "Tak? To dobrze", po czym odwrócił się na pięcie i odszedł.
Po uświadomieniu sobie tego co powiedziałam chciałam jakoś wyjaśnić sytuację, ale on na mój widok odwracał wzrok i starał się mnie unikać, a gdy w końcu go dorwałam, to miał taką zniesmaczoną minę, że zwyczajnie sobie odpuściłam.
Mysle, ze po prostu zdawalo ci sie ze mu sie podobasz. ;)
@ Sokoli: Wspaniale. Dokladnie tak.
Przy obecnej sytuacji branży, podrywanie właściciela hotelu nie jest najlepszym pomysłem.
To znaczy że mu się nie podobałas.