#LpWiA
Dwa lata temu mój rok zaczął się od śmierci koleżanki, o której było głośno w całej Polsce, dziennikarze i policja męczyli nas przez pół roku. W wakacje tego samego roku zginęło w wypadku kilku moich znajomych, zmarł mój dziadek, a na deser w Wigilię odszedł (tak, odszedł na ten lepszy świat) mój ukochany. Byłam wrakiem człowieka, zbliżała się matura, a ja planowałam rzucić szkołę, odpychałam od siebie wszystkich. W końcu moja przyjaciółka gdy widziała, że naprawdę nie daję już sobie rady, bez mojej zgody poszła do szkolnej psycholog i zasugerowała, że źle się u mnie dzieje. Byłam na nią naprawdę wściekła, jeszcze tego samego dnia zostałam wezwana na rozmowę. I wiecie co? To było najlepsze, co mogło mnie wtedy spotkać. Żałuję, że wcześniej się, to nie stało.
Nie zostałam potraktowana jak nastolatek z wymyślonymi problemami. Zostałam wysłuchana jak normalny, dorosły człowiek, który przeżył ogromną traumę. W dodatku poza wsparciem w zakresie żałoby zostały u mnie zdiagnozowane lęki, które siedziały we mnie od dzieciństwa. I tak od tej jednej rozmowy zaczęły się moje spotkania. Rodzice nie zostali poinformowani, ponieważ sobie tego nie życzyłam, mimo że mam świetny kontakt z mamą. Nikt z nauczycieli również nie dowiedział się o moich problemach. Mogłam przychodzić i dzwonić kiedy zechcę, jeżeli potrzebowałam pomocy. I prawdopodobnie gdyby nie tamta rozmowa, dziś nie pisałabym tego wyznania. Nie zdałabym matury, w ogóle nie skończyłabym szkoły. Szkolna psycholog pomogła mi wyjść z ogromnego bagna, martwiła się, gdy nie przyszłam do szkoły lub gdy widziała moją zasmuconą minę. Jestem jej bardzo wdzięczna i wierzę, że jest więcej takich ludzi.
Zastanawia mnie, dlaczego zaczęliśmy postrzegać psychologa szkolnego poprawnie wykonującego swoją pracę w kategorii ewenementu.
Bo ci gorsi są najgłośniejsi. Zwykl3 tak jest ze o negatywnych sensacjach jest głośno
Jest. Moja pegagog :)
pegazuz xd
Pedagog* Dzięki za uświadomienie :)
Jak widać nie każdy szkolny psycholog jest zły.
zazdro!
Ja w liceum miałam cudowną panią psycholog. Była świetną obserwatorką - potrafiła z samego przebywania z uczniami na zajęciach wywnioskować, że np. między jedną a drugą osobą dzieje się coś nie tak, a potem załatwić to w taki sposób, żeby nikt nie poczuł się urażony, zły czy tak, jakby została naruszona jego przestrzeń osobista. Generalnie wszyscy ją lubili i chodzili do niej z różnymi problemami, włączając w to jakieś nieszczęśliwe zakochania czy małe sprzeczki, a czasem ona sama zagadywała, widząc, że coś się dzieje - nie musiało to być nic poważnego. I robiła to tak, że nikt nie odbierał tego jako wtrącanie się w nieswoje sprawy, tylko jako przyjacielską interwencję. Aż czasem tęsknię za tą babką :D
ufac tym psychologom czy nie ufac
oto jest pytanie
Bardzo Ci współczuję i cieszę się, że uzyskałaś odpowiednią pomoc. Ale to ma być wyznanie, serio? No już bez przesady, naprawdę.
@ToTylkoJa90 to co lepiej żeby były tylko wyznania o tych zlych niedobrych psychologach?...
No tak, lepsze są wyznania z serii "dupa mnie oszukała, hihihaha". -.-
No ale co w tym niezwykłego, że ktoś normalnie wykonuje swoją pracę? Rozumiem, że gdy ekspedientka się do mnie usmiechnie, również powinnam to opisać? Lub, gdy okulista prawidłowo zbada mi wzrok? Masakra, co sie dzieje z tą stroną. Cóż, najważniejsze, że większości podoba się ta opowiastka o typowej psychologicznej terapii. Ja tymczasem, zabieram się do opisania wczorajszej wizyty u ginekologa, który zachował się profesjonalnie i zbadał mnie jak należy. Wszak to takie interesujące.
ToTylkoJa90 czemu ty narzekasz od samego rana 😒
No, ale ToTylkoJa90 ma rację.
To nic niezwykłego. Tak powinna być wykonywana praca psychologa.
Chociaż i tak wolę czytać takie historie niż to co Autor myślał lub powiedział kiedy był dzieckiem.
h0nesteyes Wyrażam opinię na temat tego "wyznania". Wydaje mi się, że od tego są komenatrze.
Akurat twoja sprawa była poważna i to nawet największy ignorant by stwierdził
Nie ma kogoś takiego jak dobry szkolny psycholog, zmyślone