#MadXG
Poczułam się wtedy jakby ktoś strzelił mi kilka razy z liścia. Nigdy ich nie lubiłam, ale tego dnia miałam ochotę je wszystkie udusić.
Pół rodziny od strony mojego ojca mieszka w Holandii już kilkanaście lat, lecz nikt nie ma bladego pojęcia, że tu jestem, ponieważ nie utrzymuję z nimi kontaktu. Nawet się nie domyślają, że tu jestem, ponieważ wiedzą, że nigdy nie lubiłam tego kraju i nie chciałam tu przyjechać (znalazłam się tu przypadkiem, dla €€€, miało być tylko na 3 miesiące).
Pracuję w dość dużym i bardzo dobrym hotelu w Holandii już jakieś 7 lat. Około tydzień temu, przed moim urlopem w Polsce, rano ok. godziny 10 schodząc z 2 piętra na parter o mało nie zemdlałam, gdy w kafejce, która znajduje się przy wejściu do hotelu zobaczyłam faceta, który wyglądał identycznie jak mój ojciec.
Tak... to był on, nic się nie zmienił, tylko postarzał i ubrany tak trochę inaczej, bo w garniaku i z teczką. Stałam tak z 5 minut ze łzami w oczach i strachem w środku. Po upływie tych paru minut podeszłam od tylu, żeby upewnić się, czy to na pewno on, bo powstał w mojej głowie ogromny mętlik.
Miałam mnóstwo pytań. Przecież to niemożliwe, nierealne, może to sobowtór?!?! Mówił po holendersku nawet dość dobrze, tylko bez akcentu, głos ten sam. Tak, to on!
Pewnie zastanawiacie się, co zrobiłam? Podeszłam, tak, oczywiście, że podeszłam, również usiadłam naprzeciwko niego. Wyobraźcie sobie jego minę, gdy zobaczył i usłyszał ode mnie: No witam witam pana prezesa!
Był w takim szoku, że zdołał powiedzieć tylko „ale jak to?”.
Wygarnęłam mu wszystko, dosłownie wszystko. I wiecie dlaczego jestem zdenerwowana? Ponieważ dzisiaj pojechałam do trzech sióstr mojego tatusia i każdą z nich spoliczkowałam. Jedna nie chciała mi otworzyć drzwi, bo zostały poinformowane o tym, że cała tajemnica wyszła na jaw.
O tej całej sytuacji wie tylko mój chłopak i brat, który powiedział, że nie zostawi tak tego. Nikomu więcej nie powiedziałam i nie wiem, czy reszcie rodzeństwa oraz mamie o tym kiedykolwiek powiem.
Chcesz powiedzieć że ktoś wyprawił ceremonię pogrzebu, choćby i świecką, tak sobie, bez aktu zgonu i innych tego typu rzeczy? Chyba się potłukłaś w głowę ostatnio. Żeby tak sobie "zniknąć" trzeba mieć znajomości w urzędach i służbach.
Dragomir
Pan prezes rzeczone znajomości jak najbardziej mógł posiadać. Skoro prezes, to raczej dużej firmy, a nie właściciel budki z warzywami. A skoro zniknął, to powód musiał mieć konkretny. Owszem, mogło chodzić tylko o uniknięcie alimentów, ale równie dobrze o potężne machloje finansowe. A na tym poziomie obraca się już solidnymi kwotami, więc przekupienie paru urzędasów, to dla pana prezesa pestka.
No w sumie...z wyznania nie wynika jakoby miał być prezesem, a Autorka wyjechała za pieniędzmi, czego raczej nie musiałaby robić jako córka prezesa dobrze prosperującej firmy, dlatego nie wziąłem tej opcji pod uwagę. Jednak może być też tak jak piszesz.
Dragomir
Wynika: "Wyobraźcie sobie jego minę, gdy zobaczył i usłyszał ode mnie: No witam witam pana prezesa!"
Poza tym, autorka pojechała tam po "śmierci" taty, jako dorosła osoba, która musi się przecież sama utrzymać. Często to właśnie w bogatych rodzinach dzieci są uczone od małego przedsiębiorczości i zaradności. Nowobogaccy mają wprawdzie skłonność do rozpuszczania swoich pociech poza wszelkie granice, ale ci, którzy mają pieniądze od pokoleń, postępują wręcz odwrotnie, i trzymają dzieci krótko. I te dzieci zarabiają już jako nastolatki. Właśnie po to, by nauczyły się postępować i z pieniędzmi, i z przyszłymi pracownikami, gdy odziedziczą rodzinną fortunę. Bo żaden bogaty tatuś nie chce, by jego dzieciaki przewaliły rodzinną spuściznę na głupoty.
Wyglądał jak prezes, elegancko ubrany i z teczką. Nieraz tak mówiliśmy do siebie z kumplami jak ubraliśmy gajerki. Ale Twoja wersja jest spójna.
Dragomir
A nie. Jednak to Ty masz rację. :)
Przeoczyłam, że wyglądał inaczej, bo miał garniak i teczkę. Czyli wcześniej się tak nie nosił. Pan prezes by się nosił, choćby z okazji różnych kolacji służbowych.
Teoria spójna, ale do kitu. 😆
To naprawdę niepokajace jak duza moc sprawcza jesteście w stanie komuś przypisać tylko na podstawie bycia prezesem… życie to nie telenowela
Mi się znudziło pracować na bogactwo mojego szefostwa, dlatego planuję pójść na swoje, najpierw jako podwykonawca a potem całkowicie. Mam nadzieję że też będę miał większe możliwości ;)