#NA7nU
Podczas jednej z dużych przerw na podwórku znalazłam z moją najlepszą przyjaciółką foliową saszetkę z białym proszkiem w środku. Jako że obie uwielbiałyśmy wróżki (to było niedługo po premierze drugiej części Piotrusia Pana), zaczęłyśmy się bawić, że to magiczny pył Dzwoneczka. Otworzyłyśmy torebkę, zbadałyśmy konsystencję jej zawartości i zaczęłyśmy tym wszystko posypywać, żeby (w zabawie) latało. Kwiatki, zabawki, kamyki, nawet siebie nawzajem. Podbiegłyśmy ucieszone do naszej pani wychowawczyni spytać, czy chce lecieć z nami do Nibylandii, bo znalazłyśmy magiczny pył. Kiedy wyciągnęłam do niej rękę z saszetką i resztką proszku, wybałuszyła oczy, natychmiast wyrwała mi go z ręki i zabrała. Znacie to uczucie, kiedy dorosły doszczętnie psuje wam całą zabawę?
Na następnej lekcji obie zostałyśmy wezwane do dyrektora. Ten zaczął nas wypytywać, skąd to mamy, gdzie to znalazłyśmy, czy aby na pewno nikt z liceum nam tego nie dał, czy nikogo nie kryjemy itp. Na początku byłyśmy zdezorientowane na maksa, ale wiedziałyśmy już, że ten proszek jest czymś ważnym. Zaczęłyśmy wysnuwać mnóstwo teorii spiskowych w stylu, że to jest magiczny pył, który nie powinien był się przedostać z Nibylandii do naszego świata, że to prochy jakiegoś zmarłego czarodzieja, że była tam ukryta jakaś tajna rządowa informacja...
Dziś jestem już dorosła i wiem, że jak miałam 7 lat bawiłam się czyjąś fetą.
Po tym też mogłyście mieć odlot. 😂
Biedny ten, który stracił magiczny pył :(
łączenie podstawowki z liceum. kto byl takim idiota, zeby laczyc te dwie szkoly?
U mnie tak było, ale żaden licealista nigdy nic złego dzieciaczkom nie zrobił, nie powiedział. Uwielbialismy za twoich rysunki na korytarzach, które zdobily szkołę :)
U mnie też tak było i nigdy nie słyszałem, aby licealista męczył kogoś z podstawówki.
nie chodzi o meczenie dzieci, po prostu nie umiem sobie wyobrazic szkoly, w ktorej jest tak spora roznica wieku miedzy uczniami. zdaje skbie sprawe, ze raczej rzadko kiedy na korytarzu taki dzieciaczek z 1kl SP minie sie z maturzysta, ale mimo wszystko jest to dla mnie takie strasznie nietypowe. dzieci lubia nasladowac starszych, a nie zawsze rozumieja co i dlaczego ta osoba robi. moze, ale nie musi, miec negatywny wplyw na dziecko. tak mi sie wydaje. dla mnie w miare zrozumiale jest jeszcze laczenie podstawowki z gimnazjum, bo akurat w takiej szkole sie uczylam, jest to na pewno lepszre dla gimnazjalisty, niz osobny budynek, gdzie czuje sie panem swiata. zauwazylam jedynie, ze takie "maluchy" z etapu 1-3 SP krecily sie wsrod gimnazjalistow, ktorzy potajemnie probowali zapalic i podbierali od tego marginesu rozne negatywne zachowania.
Nie wytrzymałabym w takim hałasie, jaki jest w podstawówce.
Już gnojki z 6 klasy mają zryte banie bo się naczytają o narkotykach, gorzej z tymi młodszymi xD
Akurat tutaj wszystko zależy od tego, jak została szkoła urządzona. Sama chodziłam do gimnazjum, który znajdował się w tym samym budynku, co podstawówka i liceum (taka dziwna hybryda, oficjalnie nie był to zespół szkół, ale i tak miały tego samego dyrektora).
Oprócz tego, że ani licealiści, ani maluszki z podstawówki nie przeszkadzali sobie, to jeszcze sprytnie wymyślono taki system: na parterze znajdowała się część przeznaczona dla podstawówki od 1-3 + jakieś klasy dla starszych uczniów. Na drugim i trzecim piętrze były już dla 4-6 + gimnazjum + liceum, więc maluszki nie miały tam dostępu (chyba że któreś szło np. do starszego rodzeństwa po coś). Na samej górze królowali licealiści, którzy mieli tam najwięcej spokoju, bo mało komu się chciało wchodzić na drugie piętro.
I dzięki temu wszyscy mogli żyć pod jednym dachem i nie przeszkadzać sobie (z paroma wyjątkami, no ale od kiedy to w szkole jest zawsze idealnie i spokojnie).
Można? Można :)
W mojej szkole bylo liceum, gimnazjum i podstawówka. Każda szkoła w innym pawilonie plus 3 piętra w każdym pawilonie i np. w podstawówce najmłodsi mieli parter a najstarsi drugie pietro. Jeden pawilon był wspólny gdzie byly m.in. biblioteki, czytelnie, stołówka. Dodatkowo uczniowie mieli zakaz wchodzenia do pawilonów innych szkół.
Ależ ta końcówka brutalnie przywróciła mnie do realnego świata 😑
Magiczny pył może z powrotem Cię z niego wyprowadzić :)
I co? Odleciałaś?
Kiedyś moi znajomi jeszcze w podstawówce dali jednemu mąkę, że niby to była amfa, ale jak spróbował to okazało się ze jednak nie :D
Skąd wiesz, że to była amfa? Mnóstwo dragów wygląda jak biały proszek.
Powiedzieli jej? Pomyśl trochę.
Nie mam nic do ćpania, wręcz nie przepadam za osobami, które z góry uważają za "złe" wszystko co psychoaktywne (bo to zwyczajna ignorancja). Ale jak można przynosić swoje ćpanie do szkoły, gdzie są też małe dzieci, a potem go nie dopilnować, czy tam, aż tak mega nieodpowiedzialnie, "wyrzucić"? 1/10, nie polecam, zachowanie typu "i właśnie dlatego to dalej jest nielegalne" (bo tacy debile chodzą po planecie) :')
Ale i tak pewnie "poleciałaś" do Nibylandii :)
Ej, mam takie dziwne pytanie: są tu inne osoby, którym zdarzyło się znaleźć dragi? xD Bo ciekawią mnie takie historie. Niby sama w miarę często znajduję losowe pierdoły (hajs, klucze, paczki fajek, biżuterię, no różne itemy), ale chyba nigdy nie znalazłam ćpania. Za to co najmniej 2-3 osoby ze znajomych opowiadały mi, że mieli taki przypadek i tak się zastanawiam, czy to jest częste czy to tylko zbieg okoliczności.
A nie, sorry! Zapomniałam. Raz znalazłam portfel jakiegoś faceta (btw, to był chyba trzeci w życiu xD), a w środku portfela dowód, prawo jazdy, inne dokumenty, karty członkowskie, płatnicze itd... A obok, w przezroczystej przegródce - foliowa torebka strunowa z częściowo pokruszonym kryształem, przypuszczalnie też magicznym i przyspieszającym xD Jak coś to portfel oddałam (i to szybko, bo gość zgubił go niedaleko domu, wynosząc śmieci). Był mega zmieszany jak mi dziękował, więc zakładam, że przez te kryształy xD