Mam wykształcenie medyczne i na kaca robię sobie kroplówki. Najbardziej lubię moment zakładania wenflonu, kiedy po idealnym wkłuciu igły pojawia się w niej krew.
pierwsze zdanie mnie nie dziwi, w końcu to całkiem skuteczny sposób. ale musisz być niezłym masochistą, wenflonów nie zakłada się bezboleśnie.
Shido
Jak najbardziej, z dozą umiejętności i szczęścia i przy odpowiednich żyłach, da się założyć całkowicie bezboleśnie.
Samira
Nie wiem kto Ci zakładał wenflony ale to nie boli.
Kurina3
Nawet jeśli czasem boli, to przecież tylko sekunda.
Corazwiecejpustki
Jesli sie wkurzy lekarke na wstepie, to i na 3 razy wenflon zakladac potrafi.
Mimo tego, warto bylo. ;)
tewu
I to w dodatku na kacu... Tu umiejętności mogą nie pomóc
Imaginarium
Corazwiecejpustki
Wenflony zakładają pielęgniarki, ewentualnie ratownicy medyczni... To tak gwoli ścisłości. I nie, żaden medyk się nie zneca nad pacjentem, nawet jeśli ten będzie chamem.
Ankaaa
Też nie wiem, co w tym takiego bolesnego. Raz w życiu miałam zakładany wenflon i licząc próby w karetce, udało się za jakimś 8 razem (albo i lepiej, długo się w tej karetce męczyli :D) i było spoko. Ja generalnie mam baaardzo słabo widoczne żyły, więc pobieranie krwi też zazwyczaj nie jest takie proste, ale chyba jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby bolało.
ohlala
@Imaginarium
Polemizowałabym, mi raz pielęgniarka dosłownie wierciła igłą w żyle. I o ile samo wkłucie nie bolało, o tyle już wiercenie jak najbardziej. Nie byłam dla niej niemiła, była zła, że nie może pobrać mi krwi i zachowywała się, jakby to była moja wina.
Corazwiecejpustki
@ Imaginarium: Byc moze, nie znam sie. Tyle ze pielegniarka, tam gdzie bylem, zauwazyla, ze wenflon trzeba przelozyc. Czerwone, lekko spuchniete itd.. Powiedziala, ze musi przyjsc medyk, bo jej nie wolno. No i przyszla, fajna cycatka. Rzucila zartem na wstepie, a ja odbilem pileczke. No i zostalo to zle odebrane. Co tam, nie po raz pierwszy wyzywaja mnie od mizogeniczno-patriarchalnych gnojkow. Z mojego punktu widzenia, chamem nie bylem. Wydaje mi sie. Rzucilem wrecz komplementem. Wydaje mi sie. Trzykrotne wklucia sprawily, ze odrobine zwatpilem w moje przekonania. Nie jeknalem jednak ani razu, rzeczowo komentujac najpierw brak, a pozniej sukces zakladania wenflonu. Ciekawy byl fakt, ze na koniec pani doktor spojrzala na mnie jakos tak bardziej cieplo. No, ale moze tylko wydawalo mi sie.
ohlala
@Corazwiecejpustki
Ta, na pewno nie powiedziałeś nic złego, skoro nazywasz osobę, która przyszła Ci pomóc, "fajną cycatką". Oblech.
nie mam wykształcenia medycznego ale jestem morfinistą i też uwielbiam moment pojawienia sie krwi w kontrolce
Riazek
A tak całkowicie poważnie, to... Nigdy sobie specjalnie krzywdy sobie nie zrobiłem i nie zrobię, ale... jakoś lubię ból, a taki widok krwi to dla mnie przyjemność i coś ciekawego. O ile to moja krew. O siebie się nigdy nie boję, a gdy ktoś sobie mocniej palec rozpierniczy, to najchętniej bym go od razu do szpitala wysłał ^_^
Riazek
Albo nie, źle to ująłem. Nie lubię bólu, tylko lubię sobie udowadniać ile wytrzymam bez "zająknięcia"
Jeden z naszych dawnych selekcjonerów też sobie na kaca zazwyczaj robił "suplementację poranną", także to nie jest wyjątkowe.
Aczkolwiek współczuję, bo ja nienawidzę tego bólu przy wenflonie.
Co w tym szczególnego?
Też studiuję kierunek medyczny i podobno u niektórych to norma po imprezie.
A to, że fascynuje cię krew w wenflonie sugeruje, że raczej dużego doświadczenia nie masz. (Dla nieświadomych: pojawia się zawsze przy prawidłowym wkłóciu i oznacza to, że jesteśmy w żyle - tam gdzie trzeba).
Freezerx
A co to ma wspólnego? Niektórzy uwielbiają np poranną kawę i moment, gdy kofeina zaczyna działać.
On napisał, ze najbardziej ten moment lubi, a nie że go fascynuje.
pierwsze zdanie mnie nie dziwi, w końcu to całkiem skuteczny sposób. ale musisz być niezłym masochistą, wenflonów nie zakłada się bezboleśnie.
Jak najbardziej, z dozą umiejętności i szczęścia i przy odpowiednich żyłach, da się założyć całkowicie bezboleśnie.
Nie wiem kto Ci zakładał wenflony ale to nie boli.
Nawet jeśli czasem boli, to przecież tylko sekunda.
Jesli sie wkurzy lekarke na wstepie, to i na 3 razy wenflon zakladac potrafi.
Mimo tego, warto bylo. ;)
I to w dodatku na kacu... Tu umiejętności mogą nie pomóc
Corazwiecejpustki
Wenflony zakładają pielęgniarki, ewentualnie ratownicy medyczni... To tak gwoli ścisłości. I nie, żaden medyk się nie zneca nad pacjentem, nawet jeśli ten będzie chamem.
Też nie wiem, co w tym takiego bolesnego. Raz w życiu miałam zakładany wenflon i licząc próby w karetce, udało się za jakimś 8 razem (albo i lepiej, długo się w tej karetce męczyli :D) i było spoko. Ja generalnie mam baaardzo słabo widoczne żyły, więc pobieranie krwi też zazwyczaj nie jest takie proste, ale chyba jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby bolało.
@Imaginarium
Polemizowałabym, mi raz pielęgniarka dosłownie wierciła igłą w żyle. I o ile samo wkłucie nie bolało, o tyle już wiercenie jak najbardziej. Nie byłam dla niej niemiła, była zła, że nie może pobrać mi krwi i zachowywała się, jakby to była moja wina.
@ Imaginarium: Byc moze, nie znam sie. Tyle ze pielegniarka, tam gdzie bylem, zauwazyla, ze wenflon trzeba przelozyc. Czerwone, lekko spuchniete itd.. Powiedziala, ze musi przyjsc medyk, bo jej nie wolno. No i przyszla, fajna cycatka. Rzucila zartem na wstepie, a ja odbilem pileczke. No i zostalo to zle odebrane. Co tam, nie po raz pierwszy wyzywaja mnie od mizogeniczno-patriarchalnych gnojkow. Z mojego punktu widzenia, chamem nie bylem. Wydaje mi sie. Rzucilem wrecz komplementem. Wydaje mi sie. Trzykrotne wklucia sprawily, ze odrobine zwatpilem w moje przekonania. Nie jeknalem jednak ani razu, rzeczowo komentujac najpierw brak, a pozniej sukces zakladania wenflonu. Ciekawy byl fakt, ze na koniec pani doktor spojrzala na mnie jakos tak bardziej cieplo. No, ale moze tylko wydawalo mi sie.
@Corazwiecejpustki
Ta, na pewno nie powiedziałeś nic złego, skoro nazywasz osobę, która przyszła Ci pomóc, "fajną cycatką". Oblech.
nie mam wykształcenia medycznego ale jestem morfinistą i też uwielbiam moment pojawienia sie krwi w kontrolce
A tak całkowicie poważnie, to... Nigdy sobie specjalnie krzywdy sobie nie zrobiłem i nie zrobię, ale... jakoś lubię ból, a taki widok krwi to dla mnie przyjemność i coś ciekawego. O ile to moja krew. O siebie się nigdy nie boję, a gdy ktoś sobie mocniej palec rozpierniczy, to najchętniej bym go od razu do szpitala wysłał ^_^
Albo nie, źle to ująłem. Nie lubię bólu, tylko lubię sobie udowadniać ile wytrzymam bez "zająknięcia"
Zamiast picia rób sobie lewatywy z alkoholu i będzie komplet.
Niby czemu kogoś miałoby to obchodzić?
Jeden z naszych dawnych selekcjonerów też sobie na kaca zazwyczaj robił "suplementację poranną", także to nie jest wyjątkowe.
Aczkolwiek współczuję, bo ja nienawidzę tego bólu przy wenflonie.
Co w tym szczególnego?
Też studiuję kierunek medyczny i podobno u niektórych to norma po imprezie.
A to, że fascynuje cię krew w wenflonie sugeruje, że raczej dużego doświadczenia nie masz. (Dla nieświadomych: pojawia się zawsze przy prawidłowym wkłóciu i oznacza to, że jesteśmy w żyle - tam gdzie trzeba).
A co to ma wspólnego? Niektórzy uwielbiają np poranną kawę i moment, gdy kofeina zaczyna działać.
On napisał, ze najbardziej ten moment lubi, a nie że go fascynuje.