Kiedyś nie poszłam do szkoły tylko dlatego, że wciągnęłam się w trylogię, którą zaczęłam czytać dzień wcześniej i stwierdziłam, że nic się nie stanie, jeśli nie pójdę na pierwszą lekcję… na drugą... trzecią… a później już się nie opłacało.
Tak oto ustanowiłam nowy rekord - trylogia przeczytana w niecałe 48h. To chyba jest uzależnienie...
PS Nigdy nie czytajcie "jednego rozdziału" przed szkołą...
Dodaj anonimowe wyznanie
trylogię czego
zapewne Sienkiewicza, ale rownie dobrze to mogla byc nie wiem Lux perpetua xd
Mogła też być Tolkiena, choć tam rozdziały nie są wcale takie krótkie.
Albo czyją - "pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego".
Kiedyś czytałem książkę (nie pamiętam już co czytałem) jadąc pociągiem. Tak się zaczytałem, że dopiero po godzinie zorientowałem się, że przegapiłem przesiadkę i musiałem dalej jechać okrężną trasą.
48 godzin na trzy książki to nie jest wcale tak mało.
Oby nie grej...
Nie ma najważniejszej informacji, co to była za trylogia?
@BohaterkaNegatywna Wtedy większość komentarzy bylaby opinią fajne, nie fajne, ja czytałem, a ja nie itd.
Być może było to "Delirium". Pamiętam, że dawno temu była historia, gdzie w komentarzu autorka odpisała że to Delirium. Ogólnie były tam wymienione dziesiątki książek, które, jak na książkoholiczkę przystało, wszystkie przeczytałam. Wśród wymienionych były na pewno Trylogia czarnego maga i Trylogia skrytobójcy.
Nic wielkiego
Ani anonimowe(no chyba, że ma się z 11 lat), ani żadne osiągnięcie - szczególnie przy braku informacji o tym jaka to była trylogia. Sam określennie "trylogia" oznacza raptem, że dana historyjka ma 3 części - i nic więcej. Przeczytanie w ciągu 48h historyjki napisanej czcionką 20 (albo i więcej - a zdarzyło mi się taki szajs spotkać...), gdzie każda cżeśc z "trylogii" zajmuje 100 stron, a użyty język jest godny podstawówki, nie tylko nie jest wyzwaniem, ale jest wręcz żałośnie wolne.
Z drugiej strony bywają trylogie, gdzie każda z części zajmuje ponad tysiąc stron czcionką 10, a historia jest tak zawiła, że ciężko się połapać - tu 48h było szybko. Ba - nie trzeba nawet i trylogii do tego - wystarczy skomplikowany język i mocno skomplikowana fabuła - przykładowo Silmarillion Tokiena - w 48h przeczytać wprawdzie by się dało, jednak przeczytać i zrozumieć - to już dwa dni na to stanowczo nie wystarczą.
"Neuromancer" Wiliama Gibsona. Wymeldowalem sie ze swiata na dwa dni.
"Boże igrzysko" w 4 dni, niestety musiałam chodzić do pracy :(
Jak ktoś nie pisze nazwiska autora to wiadomo że chodzi o Sienkiewicza