#OHrPG

Byłam u gina. Przechodziłam takie badania już nie raz, nie dwa, i zawsze, ale to zawsze, czułam skrępowanie w takich sytuacjach. Nie inaczej było tym razem. A nawet gorzej niż zazwyczaj, ale o tym opowiem za chwilę. Ja wiem, że to lekarz, że takie badanie jest koniecznością, że na nim moja nagość ani żadna inna nagość nie robi już wrażenia, bo takich pacjentek ma na pęczki, i tak właśnie sobie powtarzam w duchu. Ma mi to dodać otuchy, ale prawda jest taka, że nic nie dodaje. Mimo to zdejmuję majtki, półnaga siadam posłusznie na pilocie i patrząc w sufit, staram się myśleć o wszystkim, tylko nie o tym, co się właśnie dzieje. Czuję dotyk lateksowych rękawiczek, czuję nakładany żel, czuję wziernik wciskany do środka. Niemal fizycznie czuję też wzrok obcego mężczyzny utkwiony w najintymniejszej mojej części. Mówcie co chcecie, ale zawsze w takich chwilach odczuwam skrępowanie. I o ile to skrępowanie do tej pory towarzyszyło przed jednym tylko mężczyzną, to dziś było zupełnie inaczej. 

W trakcie badania drzwi otwierają się i wchodzi do gabinetu jakaś baba w białym fartuchu. Ja leżę bez majtek, z szeroko rozłożonymi nogami, a ta zaczyna gadać coś do gina o jakiejś innej pacjentce. Ten podnosi głowę spomiędzy mych ud i odpowiada. I tak sobie debatują beztrosko przez dłuższą chwilę, a ja czuję, jak policzki zaczynają mnie piec, bo przyłapuję kobietę na omiataniu wzrokiem mojej nagości. 

Ja rozumiem, że ona jest pielęgniarką, że pracuje w szpitalu, że mogło coś się wydarzyć nagłego na oddziale, że potrzebna jest konsultacja, ale do cholery, czy muszą się konsultować akurat przy mnie? Przecież obok było osobne pomieszczenie. Ciężko przejść dwa kroki? Czy obca baba musi koniecznie zerkać między moje nogi, gdzie plastikowy wziernik właśnie wystaje mi z pochwy? Czułam się okropnie, gdy przyłapywałam ją na zerkaniu. Zero prywatności, zero poszanowania dla pacjenta, zero jakiejś empatii, że mogę czuć dyskomfort, zero czegokolwiek.

Zastanawiam się, czy taka obcesowość wobec pacjentów nie jest celowa. Może ma to zniechęcić ludzi do korzystania z państwowej służby zdrowia i zmusić ich do korzystania z prywatnych gabinetów? Podobno jak się pójdzie prywatnie, to jest zupełnie inaczej. Lekarz miły, delikatny, niepozwalający sobie na żadne głupie żarty (a takie rzeczy spotkały mnie już). O wchodzeniu osób trzecich do gabinetu w trakcie badania to już w ogóle nie ma tam mowy.

Wszystko pięknie cacy, tylko młoda osoba, która dopiero wchodzi w dorosłe życie i pracuje za najniższą krajową, niekoniecznie musi mieć od razu kasę na prywatne wizyty. Poza tym płacę przecież składki zdrowotne, więc mam prawo do państwowej opieki. Czemu zatem mam wrażenie, że jestem tam traktowana przedmiotowo, jakby mi robiono łaskę, że w ogóle zostałam przyjęta? To bezsens.
Zapomnialamhasla1 Odpowiedz

Po pierwsze - moim zdaniem jak najbardziej możesz złożyć skargę. Okropne nie poszanowanie prywatności.
Po drugie - zmień lekarza, zdarzają się tacy ok na nfz ale trzeba szukać. Ja chodzę prywatnie, na nfz byłam dwa razy nie licząc szpitala. jedna lekarka była tragiczna. W nawiązaniu do komentarza nibylung, fotel był CENTRALNIE na przeciwko drzwi. Jak zwróciłam uwagę żeby chociaż zasłonkę zasłoniła to ją zasunęla odrobinę, serio odrobinę tylko nią ruszyła i powiedziała że no przecież nic nie widać xddd drugi lekarz na nfz był już super, ale w niektórych miejscach jest chyba zasada że lekarz siedzi w gabinecie razem z położna. Mnie to wtedy też skrepowalo i zdziwiło, więc jak będziesz szukać kogoś nowego zwróć na to uwagę.
Po trzecie: nie przejmuj się tym aż tak ;) myślę że kiedyś Ci przejdzie, ja też się kiedyś mocno wstydziłam ale teraz, szczególnie że w ciąży to ciągle trzeba się rozbierać to już jest wizyta jak każda inna xD

Ciastozrabarbarem Odpowiedz

Ja chodzę do gina na nfz fotel do badań ma zawsze za zasłonka i jeśli pielęgniarka lub ktokolwiek chce wejść to puka i czeka na proszę nie ma opcji że ktoś wejdzie jeśli doktor nie powie proszę. Bardzo Ci współczuje że coś takiego Cie spotkało

bazienka Odpowiedz

mialam doslownie taka sama sytuacje, ja na "samolocie", doktor gapi mi sie w krocze, wchodzi polozna i sobie z nim uciena pogawedke sila rzeczy patrzac tam, gdzie on
nie ogarniam tych ludzi, tj rozumiem, ze oni maja takich pacjentek kilkanascie/kilkadziesiat dziennie, ale kazda z nich ma prawo do intymnosci

Mamasita2193 Odpowiedz

Przypomniała mi się sytuacja u mnie przed cesarskim cięciem. Za chwilę miałam mieć zakładany cewnik, siedzę rozkraczona na fotelu ginekologicznym, w gabinecie kilka pielęgniarek czy lekarzy i przez kilka minut dosłownie nikt się mną nie zainteresował, a ja cały czas dolną czescią ciała wywaloną na wierzchu. Dla pielęgniarek może zwykła sytuacja, ale ja byłam wtedy mega zażenowana.

ohlala Odpowiedz

A co jest anonimowego w tym wyznaniu? Większość tekstu można streścić w jednym zdaniu: "Byłam u ginekologa i czułam się niekomfortowo, bo do pomieszczenia weszła pielęgniarka". Nic ciekawego, nic anonimowego.
Zmień ginekologa na takiego, który zamyka drzwi lub chociaż korzysta z parawanu. W NFZ nie jesteś uwiązana do jednego, a prywatnie spotka Cię to samo, jeśli nie trafisz na fajnego lekarza.

Dominia

A co jest anonimowego w tych wszystkich wyznaniach o depresji lub sraniu w gacie? Ona się podzieliła historią o tym jak jakaś bladź patrzyła jej w krocze. To nie jest coś czym każdy chciałby się chwalić wszystkim wokół.

Postac Odpowiedz

Chodziłam do ginekologa 5 lat po tabletki, później 2 ciąże, po ciążach również byłam. Ciągle na NFZ. Nigdy nie zdarzyło mi się coś takiego, co opisywałaś. Zmieniałam lekarzy, bo się przeprowadzałam i raz trafiłam gorzej, raz lepiej. Najgorzej wspominam jedną kobietę, która była zwyczajnie chamska (byłam po niej raz, po ciąży, gdy mój lekarz prowadzący nie przyjmował). Ale koleżanka ją akurat lubiła, to może trafiłam na jej zły dzień. Zawsze prywatność była, nawet te spódniczki były, żeby po gabinecie nie paradować z gołym tyłkiem, a tylko do badania się obnażyć.

nibylung Odpowiedz

że niby fotel u ginekologa jest skierowany przodem do drzwi? byłam w kilku różnych gabinetach i nigdy się z czymś takim nie spotkałam. szczerze nie wierzę w to wyznanie.

Dodaj anonimowe wyznanie