#OneT2

Jestem sprzątaczką w europejskim kraju.
Sprzątam w prywatnych domach i nie narzekam na swoją pracę, wręcz bardzo ją lubię. Wiem, że mój zawód ma złą sławę i wiele koleżanek po fachu ma naprawdę przerąbaną sytuację, a być może to tylko ja tak szczęśliwie trafiłam, jednak chciałam ukazać, że nie każdy pracodawca jest takim stereotypowym, złym i chamskim bałaganiarzem.

Moi klienci są bardzo bogatymi ludźmi. Są wśród nich m.in.: para polityków, właścicielka sieci knajp, właścicielka banku, dyrektor jakiejś firmy technologicznej, dyrektorka kanału telewizyjnego, projektanci wnętrz... i inni pracujący w dość prestiżowych zawodach.

Wszyscy mają czyste domy, szczególnie pod względem "ogarnięcia" rzeczy, żeby leżały na swoim miejscu. Jest im bardzo głupio, kiedy nie zdążą posprzątać domu przed sprzątaniem...

Wszyscy mają masę zajęć, łącznie z ich dziećmi. Dzieciaki mają w pokojach wszystko - gry, książki, instrumenty, puchary za osiągnięcia sportowe. Rodzice mają mnóstwo książek z dziedziny biznesu, zarabiania pieniędzy, celów życiowych, poprawy charakteru, biografie inspirujących ludzi... i naprawdę je czytają, bo co tydzień lub dwa widzę zmieniające się tytuły na stolikach nocnych.

Wszyscy dbają o relacje ze swoimi dziećmi. Grają z nimi w planszówki, gotują, idą na basen, weekendy i święta spędzają tylko z nimi.

Wszyscy szanują mój czas i płacą w terminie, czasem rzucają coś ekstra. Na święta dostaję prezenty. Mogę pić kawę, jeść słodycze, a nawet po prostu wziąć cokolwiek z lodówki, jeśli jestem głodna.

Nikt nie dał mi nigdy odczuć, że ja tu tylko sprzątam. Naprawdę interesują się moim życiem i zawsze dziękują za pracę - choć może to tylko ich umiejętność prowadzenia konwersacji. Nie wnikam, jest miło i tyle. :)

Czy mam powód do narzekania? Zapewne, bo to w końcu SPRZĄTANIE, wstyd i hańba. Czasem słyszę komentarze o tych osławionych już osranych, cudzych kiblach, ale... jestem honorową księżniczką, jedną ręką sprzątam, a drugą trzymam koronę. :)
YumYum Odpowiedz

Ja też pracuję sprzątając :) I tak szczerze, mam dużo lepsze warunki i pieniądze niż w sklepie meblowym, gdzie jeszcze niedawno byłam zatrudniona. Sama decyduję ile godzin pracować i co danego dnia zrobić. Dzięki tej pracy mam czas na swoje pasje i kurs, z którym wiążę przyszłość. :)

Harpiak

Mnie najbardziej rozwalają ludzie którzy szufkadkują innych pod względem zawodu - sprząta, pracuje w gastronomii, w fabryce tzn jest nic nie wart, tuman, gamoń, nic nie osiągnie. Przykład - moja mama, kiedy jej powiedziałam że spotykam się z 30 letnim kelnerem powiedziała że jest "gołodupcem" ;) co z tego że podstawę ma dobrze powyżej najniższej krajowej a razem z napiwkami wychodzi z kasą lepiej niż niejeden korposzczurek i stać go na to żeby spełniać swoje zachcianki, hobby itd. Przecież po to właśnie pracujemy. A gdzie? Nieważne :)

SpinkaJustynka

Harpiak, oczywiście że nie powinno się szufladkowac ludzi, ale zobacz co napisała YumYum. Że ma czas na pasję i kurs, rozwija się, nie planuje zostać sprzątaczka do końca życia, może założy np swoją firmę sprzątająca? A 30letni kelner, o ile nie ma planów na przyszłość... Kto go zatrudni jako kelnera za 10 czy 20 lat? No chyba, że ma jakiś konkretny plan na później.
Najważniejsze jest dbanie o swój rozwój i świadomość, że młodość nie trwa wiecznie.

takiusernieistnieje

Justyna, bardzo możliwe, że dostaje się do tych lepszych restauracji i planuje zostać szefem sali. Albo lubi swoją pracę, a skoro ma wystarczająco pieniędzy, to po co ma ją zmieniać?

SpinkaJustynka

Takiuser, dlatego napisałam, że jeżeli planuje się rozwijać i ma plan na przyszłość, to jak najbardziej ok.
Ale jeżeli tylko lubi i ma wystarczająco pieniędzy na ten moment, to jednak powinien brać pod uwagę co będzie za 10 czy 20 lat. Jako kelnera już go nikt nie zatrudni. Więc jeżeli nie będzie się rozwijał, to może wylądować na bezrobociu, a kto zatrudni 40-50 latka bez szczególnych kwalifkacji? Właśnie z takiego myślenia bierze się bezrobocie niewykwalifikowanych osób 40-50+, którzy zostali zwolnieni z różnych powodów i nie moga znaleźć żadnej pracy.

Cichybak

U mojej cioci sprzątaczka jest traktowana jako rodzina, mieszkała u nich ( pracuje od 15 lat) kuzynostwo mówi na nią ciocia i ogólnie zabierają ją ze sobą na wakacje, opłacają jej itd. no ale co za tym idzie kuzynak w ogóle nie gotować, pracować, prać i takie inne domowe czynności

Lavandavanda Odpowiedz

Plus za tekst o koronie:-). Dużo mi do Ciebie brakuje - nie umiem jedną ręką. Ani korony, ani sprzątania. Pełen szacun:-).

Nalli Odpowiedz

Dorabiam sobie sprzątajac, ale trochę inaczej bo po remontach lub w stanie deweloperskim. Nie uważam tego za uwlaczające, a osoby, które się śmieją z mojego zajęcia, podaję moja stawkę godzinowo i do śmiechu już nie jest :) Tobie autorko życzę powodzenia, oby sami tacy sympatyczni klienci ci się trafiali :)

CzarnoToWidze

Haaaa ale satysfakcję odczułam po zdaniu "podaje moja stawkę godzinowa i do smiechu juz nie jest" :D

dexterone Odpowiedz

Żadna uczciwa praca nie hańbi.

Haga Odpowiedz

Nie wszystkim bogactwo uderzy do głowy, wszystko zależy od wychowania. Jeżeli ktoś od małego miał wszystko i pózniej to dziedziczy to przeważnie jest zwykłym bucem. Ludzie którzy znają to uczucie zapierdalania i dochodzenia do wszystkiego samemu raczej potrafią zrozumieć drugiego ciezko pracującego człowieka. Oczywiście to nie reguła :)

ThisLove Odpowiedz

Sprzątanie czyjegoś domu mi się zawsze wydawało przyjemną pracą. A okropną np sprzątanie kibla w galerii czy coś.

Gwenon Odpowiedz

Miło to czytać :)

bazienka Odpowiedz

super :) bardzo podbudowujace, oby tak dalej :)

Tosia2137

idz sie zabij

100dwa Odpowiedz

Założyłam konto specjalnie żeby dodać swoją opinię (normalnie tylko czytam) :P

Pracy sprzątaczki nie oceniam, tak samo ludzi zatrudniających je. Mam doświadczenie z ciut innej strony.. Mam szwagierkę, która ma u siebie w domu Panią sprzątającą. Nie wiem jaka jest relacja między nimi, ale jak szwagierka przyjeżdża razem z mężem i dziećmi do nas to za każdym razem w łazience jest armagedon: pomijając obsrany kibel do samej deski, do tego dochodzi brud na szafce od pasty do zębów i innych specyfików, śmierdzące pampersy wrzuca do kosza w łazience (jakby nie mogła od razu wynieść do kosza na podwórku) jednego raz znalazłam nawet w koszu na pranie. Do tego dochodzi przekładanie moich rzeczy i wiele innych sytuacji.
Teraz jak wiem że mają przyjechać to nie sprzątam łazienki, przynajmniej się nie denerwuję, że zaświniła świeżo posprzątaną.

Powiem tak... nie wiem, jak inne panie, ale mnie już ta robota w ogóle nie brzydzi, a łazienki nawet bardziej lubię niż kuchnie. W rękawiczkach nic nie jest straszne:)

Dodaj anonimowe wyznanie