#PaAMG

Nie mam zaufania do psychologów... ale od początku.

Od zawsze z moją matką nie umiałam się zrozumieć. Była dla mnie i jest potworem, który tylko potrafi się nade mną znęcać. Wyzwiska, krzyki itd. są na porządku dziennym. Oczywiście poza domem wzorowa matka, tylko ja ta zła.
W szkole siedziałam w pierwszych ławkach, sama, zastraszona, cicha. Bałam się odezwać. Ciągle tylko myśl co będzie, jak wrócę, czy tym razem znowu oberwę, czy tylko mnie zwyzywa.

Od 2 klasy podstawowej zaczęłam dużo czytać. Od zwykłych bajek aż do książek psychologicznych opisujących przeżycia osób, którym ktoś pomógł.
Gdy byłam w 4 klasie, przyszła na dłuższe zastępstwo pani bibliotekarki pani Ala, którą zaciekawiło czemu mam tyle książek na swoim koncie wypożyczone, czy je przeczytałam całe i czemu takie opowieści. Była to pierwsza osoba, której (no może nie wszystko) opowiedziałam co przeżywam w domu. Pani Ala bardzo próbowała mi pomóc, wspierać, aż w końcu zaproponowała mi, żebym poszła do szkolnej psycholog. Nie chciała być przy tym, ale pomogła mi, żebym na spokojnie porozmawiała.

To był błąd...

Po rozmowie nie minęła nawet godzina - moja matka została wezwana do szkoły i wszystko co opowiedziałam zostało jej przekazane. Oczywiście odwróciła wszystko na swoje, a moje "opowieści" zrzuciła na książki, które czytam i że przestałam odróżniać fikcję od rzeczywistości. Pani psycholog oczywiście łyknęła jej odpowiedź.

Po powrocie do domu zostałam zwyzywana, zepchnięta ze schodów i parę innych rzeczy, a też dostałam zakaz rozmawiania i robienia z naszej rodziny patologii.

Do pani Ali do końca gimnazjum nie potrafiłam się odezwać. Unikałam jej. Nieraz chciała mnie zaczepić, porozmawiać. Nie chciałam. Pani psycholog zaś była dumna ze swojego załatwienia sprawy i wszędzie opowiadała "jak to fikcja z książek przelewa się na rzeczywistość" i zostałam szkolnym kłamcą.

Będąc w 2 klasie technikum przełamałam się iść jeszcze raz, tym razem do prywatnego psychologa.
Kolejny błąd.
Pani psycholog za każdym razem wpajała mi, że przez moje zachowanie tak jestem traktowana. Czy dziecko mające ok. 4 lat zrzuca się ze schodów i wyzywa za niedomknięcie drzwi? Albo gdy ma problemy z nauką, to zabrania się mu wszystkiego, wyzywa, wbija nóż w rękę (tak, bliznę mam do tej pory) zamiast po prostu pomóc? To jest ta prowokacja?
Po 3 wizytach podziękowałam.

Aktualnie mam prawie 21 lat. Studiuję zaocznie, zaczynam nową pracę. Czekam, aż mój chłopak skończy szkołę i zaczniemy mieć na wynajęcie czegoś razem.

PS. Nic się przez te lata nie zmieniło. Jakoś to znoszę... Jakoś ;/ Gdyby nie mój chłopak, już dawno bym ze sobą skończyła.

Mam tylko nadzieję, że te panie "psycholog" nikomu więcej nie wyrządziły większej krzywdy.
Gwenon Odpowiedz

Powinni na moim kierunku znacznie bardziej rygorystycznie sprawdzać kandydatów, a najlepiej każdemu przed specjalizacją kliniczną robić testy iq i osobowości, o których tyle się uczymy. Może wówczas nie pracowaliby w zawodzie skończeni idioci i osoby pozbawione empatii. Inna sprawa, że w Polsce póki co nie ma ustawy o zawodzie psychologa, więc w gruncie rzeczy każdy Kajtek może otworzyć gabinet i przykleić sobie plakietkę psychologa, psychoterapeuty. Co prawda szkoły czy np. sądy powinny patrzeć, kogo zatrudniają, ale często tego nie robią... A swoją drogą ta sytuacja to już jest kryminał, bo kiedy ktoś przekazuje historię o nożu wbitym w rękę, to należy złożyć zawiadomienie o przestępstwie.- nawet jeśli to tylko podejrzenie

Zgodze sie. Jesli chodzi o szkoly powinni sprawdzac i brac kogos, kto faktycznie pomoze.. a jesli chodzi o ta "sprawe" to bylo to zauwazone przez nauczycieli jak i przez pania psycholog wymieniona wyzej.. i do niej w sumie to przekazali.. no coz.. "nieszczesliwy przypadkowy wypadek" a pani psycholog stwierdzila, ze nie ma sprawy sie tym przejmowac i kieeeeedys sie zagoi.. i mam uwazac na przyszłość..
tyle pamietam z tamtych lat..

bazienka

robia, przynajmniej u mnie na roku tak bylo, pare osob odpadlo

Into

Studia psychologiczne to tylko studia humanistyczne i tak naprawdę nie przygotowują do bycia psychoterapeutą, ani nawet nie trzeba robić odsiewu na tym kierunku w związku z tym, bo psychologia jako taka to pi prostu dziedzina nauki przydatna też i w innych zawodach (HR, reklama etc.)

Into

*po prostu

chilllmeout

Problem w tej sytuacji tykwi w tym, ze to nie psycholodzy sa idiotami tylko pedagodzy w szkolach. Mozna chyba wyliczyc szkoly na palcach w ktorych znajduja sie psycholodzy. Glownie sa to zwyczajni.pedagodzy po resocjalizacji, ktorzy predzej namieszaja bardziej niz pomogą.

Powaznazwa

To jako uczeń szkoły podstawowej, uznam, że wolno mi się wypowiedzieć. Ogółem rzecz biorąc to w mojej szkole są dwie panie pedagog. Z podstawówki I wymierającego gimnazjum. NIKT nie lubi tej z podstawówki, nie bierze naszych problemów na poważnie, traktuje nas jak dzieci (chodzi mi o to, że sądzi, że wszystko co mówimy to fanaberie). Za to pani pedagog z gimnazjum jest świetna. Parę osób z mojej klasy ma problemy, ta pani im pomaga, najbardziej mnie złapało za serce, że zapamiętuje nasze imiona, chce abyśmy czuli się w jej towarzystwie swobodnie I często sama zaczepia nas na korytarzu. U niej na przerwach jest kto pierwszy - ten lepszy. W sumie jestem dumna z takiego pedagoga i mam nadzieję, że inni też spotkają taką osobę :)

Rover25 Odpowiedz

Wiecej... kropek... a tak serio. Ja w gimnazjum poszłam do pegagog. Okazało się, że to była naprawdę tępa, głupia i zadufana w sobie osoba. W liceum próbowałam pójść do psycholog, ale zawsze drzwi do gabinetu były zamknięte. Poszłan prywatnie do psychiatry i wszystko wygląda inaczej.

Vukko

Pegagog?

Vampire7 Odpowiedz

Wiecie co mi się marzy? By te wszystkie osoby poszkodowane przez psychologów szkolnych, poszły do nich już jako starsze osoby i wytknęły im ich błędy!!! Niech im będzie głupio i niech już nie krzywdzą dzieci!!! Powiadamianie patologicznych rodziców, o tym co dziecko powiedziało? Powinno być kuz*a karalne!!!

elegia Odpowiedz

Kochana, ja również natrafiałam na złych specjalistów, chodziłam od psychologa do psychologa. Traciłam nadzieję, byłam nimi bardzo rozczarowana. Jednak znalazłam bardzo dobrą panią (po długim czasie, ale jednak). Ty też na pewno trafisz na dobrego specjalistę. Nie poddawaj się! 💟

Martyna21P Odpowiedz

Polskie znaki nie bolą, błagam...
Psycholog nie zawsze jest psychologiem z powołania. Niektórzy pracują tylko dla pieniędzy nie przejmując się zdrowiem psychicznym swoich pacjentów. Takie przypadki powinny być gdzieś zgłaszane, żeby ci ludzie nie powodowali u nikogo urazu do psychologów. W końcu ten zawód istnieje po to, by pomóc człowiekowi, a nie odstraszyć go. Tobie jedynie życzę przełamania się jeszcze raz i pójścia do wykwalifikowanego, mającego dobrą opinię psychologa, który będzie w stanie Ci pomóc.

Into Odpowiedz

Idź do superwizorowanego, licencjonowanego psychoterapeuty. Nie, nie do psychologa, czyli kogoś kto ukończył studia humanistyczne, przypominające tak naprawdę filologię polską, tylko do faktycznie osoby wykształconej na terapeutę, KONIECZNIE z superwizją. Możesz nawet zapytać o to gdzie ma superwizję, choć wielu terapeutów ma na swojej stronie taką informację, bo bez tego są tak naprawdę tylko szarlatanami, którzy jak widać, mogą poważnie zaszkodzić. Psycholog (nie terapeuta) mojego faceta doprowadził do załamania nerwowego. A akurat w swoim otoczeniu mam psychoterapeutów i jeżdżę czasem na otwarte konferencje z dziedziny psychiatrii i psychologii, bo mój zawód o to zahacza, jestem też po dużym szkoleniu z dziedziny wsparcia, więc temat trochę rozumiem. Często psychoterapeuci "na NFZ" są lepsi od tych prywatnych, bo po prostu mają wykształcenie kierunkowe i superwizję. A prywatny - też będzie dobry, pod warunkiem spełnienia ww warunków. Czasem początki są trudne, ale na pewno nie tak to wygląda jak opisujesz. Terapia rzadko polega na interpretacji, czy "wykazywaniu" błędów w postępowaniu klienta/pacjenta. Zazwyczaj na początku jest sporo pytań i sporo ciszy. Badanie terenu przez dwie strony. I jest coś takiego jak kontrakt terapeutyczny, nie zawsze nazywany tak formalnie, ale omawia się cele i czas terapii. Po tym z grubsza można poznać dobrego terapeutę.

artyna321 Odpowiedz

Twoja historia mi przypomniała książkę np.: Ma wysokim niebie. Serdecznie polecam przeczytać :)

Nefere Odpowiedz

Ja już nigdy nie pójdę do psychologa. Miałam okres, że byłam bardzo załamana, za dużo złych rzeczy w ciągu kilku tygodni. Po opowiedzeniu całej historii i odpowiedzeniu na kilka luźnych pytań pani "psycholog" powiedziała, że problem tkwi we mnie i muszę sama się z tym uporać. Poprosiła o zapłatę i wygnała z gabinetu 😅

Lelolelo Odpowiedz

Niestety trudno w naszych czasach o prawdziwego psychologa z powołania i chcącego tak na prawde pomóc.

Grzejniczekkk Odpowiedz

Ludzie przestańcie wrzucać wszystkich do jednego worka. Jest wielu psychologów którzy umieją pomoc nawet w najbardziej dupnej sytuacji ale jak wy się poddajecie po dwóch razach to się nie dziwię dlaczego połowa społeczeństwa ma depresje.

BugGod

Jak wyjdziesz ze swojej obory to zobaczysz dlaczego tak jest,buraku.

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie