#PeJj3

Byłem z rodzicami na wakacjach w górach - konkretnie w Zakopanem. Gdy pewnego słonecznego dnia wędrowaliśmy po górach, głodni odwiedziliśmy schronisko, by kupić sobie coś do jedzenia. Byłem wtedy tylko z tatą (mama wolała zostać w hotelu i się poopalać). Wziąłem od ojca pieniądze, powiedział mi, co sam chce. Poszedłem, zamówiłem, a gdy czekałem na jedzenie, mojego taty nie było (potem się dowiedziałem, że wyszedł do toalety). 

Zostawił jednak na stole portfel. I co widzę? Jakiś chłopak podchodzi i po prostu ten portfel bierze. A następnie mówi do kolegów ciche "spier*alamy". Moja reakcja - krzyczę "Złodziej" i ruszam w jego kierunku. Chłopak rzucił we mnie portfelem, a sam razem z kolegami uciekł. To był chyba pierwszy raz w moim życiu, gdy to ja pouczałem ojca, a nie na odwrót.

Ale nie to jest głównym wątkiem mojej opowieści. We wrześniu idę do pierwszej klasy liceum. Moja koleżanka postanowiła zorganizować niewielkie ognisko dla naszych przyszłych nowych znajomych z klasy (żeby we wrześniu wszyscy się już znali i mogli normalnie ze sobą gadać). Przychodzę lekko spóźniony, bo musiałem kiełbasę kupić do upieczenia, a w sklepie kolejka była. Poznałem się z nowymi znajomymi, a Aśka (koleżanka z gimnazjum) mówi: "Maćka brakuje". Na to głos zza krzaków "Jestem, już idę!". I z krzaków wyszedł nikt inny, jak kolega, którego to "poznałem w górach"...
DzieckoRosemarry Odpowiedz

Mam nadzieje, ze przylgnęła do niego łatka „pan lepkie rączki”

MozeTakAMozeNie Odpowiedz

Już wiesz żeby uważać 💁🏼‍♀️

JoseLuisDiez Odpowiedz

To poinformuj całą klasę o zajściu i zobaczymy czy czegoś go to nauczy. Jednorazowy błąd to nic, zszargana opinia boli dużo bardziej.

Dodaj anonimowe wyznanie