#QBGqH
Po powrocie do domu przeglądałam z mamą zdjęcia z wycieczki i opowiedziałam o nowej koleżance. Mama mi powiedziała, że jakoś znajomo wygląda, ale nie wiedziała skąd ją zna.
Przypomniała sobie następnego dnia. Nowa koleżanka była w jakiejś bazie osób zaginionych, którą przeglądała mama. Porównałyśmy zdjęcia i racja, były bardzo podobne, chociaż imię i nazwisko się nie zgadzało. Koleżanka zaginęła kilka lat temu, już jako osoba dorosła, kilka dni po swojej osiemnastce. Poinformowałam fundację, sprawę potraktowano bardzo poważnie, nawet policja tego samego dnia ze mną rozmawiała.
Niedługo potem jej zdjęcie zdjęto z "bazy", w fundacji powiedziano nam, że sprawa jest nieaktualna. Ona zlikwidowała social media, nr jest wyłączony. Strasznie to przeżyłam. Mama pojechała ze mną pod adres, który ona mi podała, ale jej współlokatorki poinformowały nas, że wyprowadziła się w pośpiechu i nie zabrała większości rzeczy.
Jest pełnoletnia. Wydawało nam się z mamą, że pomagamy, bo rodzina ją szukała, ale teraz myślę, że ona nie chciała być znaleziona. Że z jakiegoś powodu uciekła i przeze mnie musi znowu uciekać. Zniszczyłam jej życie i jest mi z tym bardzo źle. Bardzo żałuję, jeżeli to czytasz - przepraszam.
A nie przyszło ci do głowy, żeby najpierw porozmawiać z koleżanką? W końcu to nie dziecko pozostające pod opieką, tylko dorosła kobieta.
Zaczęłaby się śmiać, mówić że to nie prawda a i tak by zniknęła :)
Jak to zwykle bywa najpierw zrobiłaś, potem pomyślałaś.
Szkoda tylko dziewczyny, bo zapewne nie po to zasypywała drogi za sobą, żeby ponownie uciekać.
Może jej rodzina była patologiczna i nie chciała mieć z nią kontaktu? Nigdy nie wiesz.
>Wydawało nam się z mamą, że pomagamy, bo rodzina ją szukała
Pomagacie może rodzinie, ale nie jej. Skoro była dorosła i wszystko z nią było okej (tj. nie była porwana ani nic takiego), to przecież sama by skontaktowała się z rodziną, gdyby chciała.
Jeśli była dorosła to fundacja nie przekazuje kontaktu rodzinie zaginionej.
Postąpiłaś slusznie
Nie sądzę.
Powinna najpierw pogadać z koleżanką. Dziewczyna była dorosła i gdyby chciała by ją odnaleziono poszłaby na policje sama.
Nie, nie postąpiła. Jej koleżanka to nie było dziecko, a dorosła osoba, która najpewniej celowo zaginęła (o czym może świadczyć zmiana danych osobowych), więc zanim cokolwiek zrobiła, powinna była z nią porozmawiać.
Nie ma to jak zgrywac rycerza i wpier.... się komuś w życie . Tak jak piszesz jest dorosła. Zaufała Ci.
Zrobilaś dobrze. Jeśli koleżanka jest pełnoletnia to powinna się skontaktować z tą bazą osób zaginionych i powiedzieć że sobie nie życzy być znaleziona. Podobnie z policją która niepotrzebnie traci czas.Jeśli opowiadanie jest prawdziwe to koleżanka chyba powinna się domyślić że ktoś będzie jej szukał.
Może nie wiedziała, że ma takie prawo?
@Vem zgodnie z tym co piszesz słusznie by zrobiła gdyby skontaktowała się z kolezanką i ją poinformowała, że jest w bazie osób zaginionych.
Trzeba było pogadać z nią wcześniej, a nie lecieć na posterunek. Widocznie miała powody, żeby to robić.
Może uciekła, bo miała źle, ale może była też taką osobą jak ten koleś, o którym kiedyś było wyznanie, co też zaginął na kilka lat, a potem wrócił do domu, bo mu się znudziło. Rodzice od zmysłów odchodzili, matka szczególnie, a ten se uciekł, bo mu się tak zawidziało.