#QOBtC
Kiedyś mieszkałem w małej miejscowości, wiecie – wszyscy wszystkich znają.
Pracowałem w starostwie powiatowym przy wydawaniu pozwoleń na budowę. Dojeżdżałem komunikacją publiczną aż do momentu, kiedy kupiłem od swojego brata samochód.
Pewnego dnia jechałem samochodem do pracy. Dzień zaczynał się jak każdy inny, standard. Ale nie tym razem. W trakcie mojej jazdy zauważyłem stojący na poboczu radiowóz i wychodzącego z niego policjanta, który wchodzi na drogę i macha lizakiem w celu zatrzymania mnie. Myślę – o kij mu chodzi, jadę przepisowo, na kacu nie jestem... Dobra, staję. Patrzę, a to taki znajomy z drugiej wsi, Mareczek. Otwieram okno i mówię do niego:
- Mareczek, nudzi ci się? Do roboty się spóźnię. Co ty normalnych ludzi zatrzymujesz?
- Nie Mareczek, tylko starszy aspirant $#@#@. Dowód, prawo jazdy i OC.
Pomyślałem, że pewnie ma służbę z jakimś ch*jem, ogarnąłem się i rozmawiałem jak z obcym. Pełny szacunek. Summa summarum – przetrzepał mi cały samochód. Dostałem mandat 100 zł i zabrał mi dowód rejestracyjny. Nie wiedziałem o kij mu chodzi, żony mu nie tykałem, ale dobra, trzeba żyć dalej. Pojechałem na przegląd, dowód odzyskałem, git.
Minęło parę tygodni.
Siedzę za biurkiem, uzupełniam dokumenty, popijam kawę. Przychodzi interesant, który, a jakże, okazał się Mareczkiem Policjantem. Kładzie mi dokumentację na biurku i mówi, że chce pozwolenie na budowę domu. Pomyślałem, że karma wraca...
Minęło 8 miesięcy. Mareczek nadal nie miał pozwolenia na budowę. A ja co rusz dostawałem mandaty za pierdoły. Sytuacja trochę męcząca, ale ani ja, ani on nie odpuszczamy.
Pewnego razu w weekend siedzę w pizzerii z bratem, popijam piwko, patrzę, a tu wchodzi Mareczek z kolegami. Myślę – będzie dym. Zmęczony całą sytuacją i trochę podcięty podchodzę do Mareczka i mówię „chodź do baru na jednego, musimy wyjaśnić sprawę”. Wziąłem butelkę na bar, piliśmy i rozmawialiśmy.
Okazało się, że podejrzewa żonę o zdradę, a kiedyś ktoś powiedział mu, że widział mój samochód pod jego domem, kiedy on miał służbę. Dlatego jest tak cięty na mnie.
Kopara mi opadła, ale po długiej rozmowie wyjaśniliśmy sobie wszystko i mi jednak uwierzył, że nic takiego nie miało miejsca.
Od tej rozmowy ja miałem spokój z policją, on dostał pozwolenie na budowę.
A wracając do tamtego wieczoru – kiedy nasza rozmowa z Mareczkiem się skończyła, wracałem z bratem do domu. Brat pyta się, skąd znam tego faceta i czy to dobry kolega. Mówię mu, że to długa historia, ale moim kolegą nie jest.
Brat: „To dobrze, bo kiedyś ruchałem jego żonę”.
A teraz zastanów się, co jest ważniejsze: rodzina, czy być przyzwoitym człowiekiem?
Zdecydowanie rodzina
@Wuwunio
A jakby ktoś z Twojej najbliższej rodziny dopuścił się jakiegoś ciężkiego przestępstwa np. zabił by kogoś, albo dopuścił się czynu pedofilskiego - to krył byś tą osobę, czy zgłosił odpowiednim służbą?
SłużbOM raczej. Służbą to można zostać.
@nevada36 Puknięcie czyjejś żony nie jest przestępstwem, a już nie ma co porównywać z ciężkimi przestępstwami które napisałeś. Nie twierdzę, że jest to moralne, ale w tym wypadku, odpowiedź na pytanie @radient'a to: zdecydowanie rodzina. Dodatkowo jeżeli nie pochwalił brata za czyn, tylko go zjebał, to nie widzę powodu dlaczego nie miałby się uważać za przyzwoitego człowieka.
Nigdy nie zrozumiem ludzi którzy atakują kochanka a nie swojego partnera jak dochodzi do zdrady. To żona/mąż obiecuje wierność i lojalność, nie inni ludzie
Jeżeli ktoś cię będzie obgadywać też to będzie okay, bo nie obiecywał robić świństwa za twoimi plecami? I tu mowa o obgadywaniu, a nie pomówieniach. Czy taka osoba postępuje a) dobrze b) neutralnie, przecież nic nie obiecywała c) źle. A teraz pomyśl, że przez to obgadywanie tracisz coś bardzo ważnego przyjaciela/dziewczynę/awans. Nie miałbyś nic przeciwko?
Jeśli straciłabym przyjaciela/partnera przez plotki to nawet nie ma co żałować. Najbliższe mi osoby a wierzą jakiemuś randomowemu typowi a nie mi
Hvafaen ale porównanie jebłaś. Nie trzyma kupy, zupełnie jak obwinianie kochanka a nie żony za rozpad zwiazku. Aż pierwszy raz w życiu nie potrafię dyskutować z tak absolutnym porównaniem i przykładem
Hva-etanolan, akurat ty o pomawianiu kogoś to nie powinnaś się nawet wypowiadać, ale skoro już to oceń siebie, czy jesteś: a, b czy c.
Tu wina jest obojga i partnera/ki i jej/jego kochanka/ki.
Haha plost twist... czy jakoś tak. Ale powiem ci że i on i ty jacyś nieodpowiedni do pracy
Tutaj ze wszystkich cebula wylazła. Ale ogólnie XD. Wyznanie fajne.
to się nazywa mściwość wiejskiego chama a właściwie dwóch.
Nie zna powodu ale się będzie mścił.
Nie no, autor wyznania wiedział za co się mści ;) nie wiedział za co policjant nadużywa kontroli wobec niego ^^
To jest niesamowite, jak faceci starej daty uważają, że zdrada to wina tego drugiego faceta, a nie żony. Jakby ktoś podpierdzielił im wiadro albo drabinę, ktora nie miała nic do powiedzenia w tej kwestii.
Nie rozumiem czemu wszyscy się tak dziwią temu obwinianiu kochanka czy kochanki zamiast niewiernego partnera. Przecież to bardzo prosty mechanizm; kochasz kogoś i chcesz go za wszelką cenę usprawiedliwić. Po drugie ciężko się pogodzić z faktem, że ukochana osoba coś czuje do kochanki czy kochanka. Łatwiej sobie wmawiać, że on kocha mnie, ale ta szmata go uwiodła i zmanipulowała. U facetów dochodzi jeszcze męskie ego i złość, że "ktoś sięgnął po to, co moje."
Obawiam się, że to tak nie działa. Kocha się przecież nie imię i nazwisko/pesel, tylko całą osobę razem z jej cechami charakteru, moralnością, wartościami. Jeśli się okazuje, że ta osoba jednak jest kimś innym, ma inne wartości i moralność niż sądziliśmy, to już nie ma kogo kochać ani kogo usprawiedliwiać.
Potwierdzam - byłem tą żoną.
Takie pytanie. Dalej pożyczasz bratu samochod? :)
Nigdzie nie ma info, że pożyczał bratu samochód. ;)
@Pink,no nie ma, powiedzmy, ze jestem detektywem i wydedukowalam skad jego samochód pod domem zony policjanta :))
@Waniliowabeza jesteś słabym detektywem, w tekście jest wyraźnie napisane, że kupił od brata samochód.
Oo fakt, niedoczytalam. A dzieki. No czasem cos mi umknie
Dokładnie tak jak mówi mm słaby z Ciebie detektyw. ;)
Takie jakieś "swojskie" to wyznanie. Tylko by ta karma o której piszesz zatoczyła koło, to musisz jeszcze jakiś przekręt bratu wykombinować...
Czemu on? Policjant powinien puknąć partnerkę brata i będzie remis.