#QzoMW
Wraz z mężem poszliśmy na obiad do szwagra. Wszystko niby OK, teściowa próbowała co prawda mi co jakiś czas dogryzać, ale ją ignorowałam. Kiedy już mojemu mężowi znudziło się siedzenie przy stole, położył się na podłodze, aby pobawić się z bratanicami. Ja w tym czasie wyszłam do WC. Gdy wróciłam, aż mnie zamurowało. Mój mąż leżał sobie dalej na podłodze, a moja teściowa siedziała na nim okrakiem i całowała go w usta! Nie z języczkiem, tylko takie cmok-cmok. Oczywiście mój mąż nie reagował. Miałam ochotę kopnąć go z całej siły, a ją wyszarpać za kudły, ale jedyne, co byłam w stanie zrobić w tym szoku, to tylko wrzasnąć "Co wy tu do jasnej cholery odpier...?!?!".
Jako że jestem w zaawansowanej ciąży, z tego wszystkiego dostałam silnych skurczy i skończyło się na wizycie w szpitalu, na szczęście jeszcze nie urodziłam. Jak wróciłam, wzięłam męża na rozmowę, jednakże on uważa, że nic złego się nie stało (jego rodzina pod względem wzajemnych relacji jest zdrowo pierd..., ale na opisanie wszystkiego nie starczy mi znaków). Dla mnie to wszystko jest chore. Mąż ma 39 lat, a takie rzeczy robi? Od tygodnia śpimy osobno, bo po prostu brzydzę się nim. Jak tylko się obok mnie kładzie, przed oczami mam TEN widok... Oczywiście wg męża jestem przewrażliwiona, bo w każdej NORMALNEJ rodzinie tak się właśnie robi:-/
Na potrzeby komentarzy proponuję nadać mężowi jakie randomowe imię - kto jest za Edypem?
Edyp nie wiedział, że posuwał matkę, a jak się dowiedział to sam się ukarał, więc nawet on jest zdrowszy od męża autorki.
Psujesz mi komentarz. A już chciałam pojąć z Tobą na piwo...
Przepraszam :-) nadal masz sporo plusów. Czy mam jeszcze szanse na to piwo? Oczywiście ja stawiam.
Halo, od 25 dni nic sie nie zmienilo, umowiliscie sie w koncu czy nie? :D
Poszlabym na terapie malzenska. Zeby jemu wytlumaczono, ze to nie jest normalne i ma tak wiecej nie robic, a tobie, ze niestety mamuska go tak wychowala i nie wiedzial, ze to zle.
Widzę to tak: to twój problem, sama sobie idź się leczyć. Albo, jeśli pójdzie, to tak samo będzie rozmawiał z terapeutą: żona ma problem.
Są tacy, do których nic nie przemówi. Musi sam widzieć problem.
Hej. Jestem autorką tego wyznania, specjalnie założyłam drugie konto, aby pozostać całkowicie anonimowa (po drugim nicku na pewno byście mnie skojarzyli, bo zostawiam tu mnóstwo komentarzy). Jeśli chodzi o Wasze niektóre pytania, już wyjaśniam, co i jak. Co do żony brata męża, to uważam, że ona za bardzo się dała podporządkować tej rodzinie. Nieraz teściowa jest wobec niej chamska, mąż też, a ona nic a nic nie powie. Kiedyś była podobna sytuacja do tej, która opisałam, tzn teściowa usiadła na kolanach szwagra i też zaczęła go całować, a szwagierka nie zareagowała...
Co do wychowania mojego męża i jego brata, to odnoszę wrażenie, że mamuśka w dzieciństwie stosowała wobec nich jakiś terror i oni teraz jej się po prostu boją. Pewnie jak coś było nie po jej myśli, to strzelala mega focha. Teraz tak właśnie jest: wystarczy, że mąż czy szwagier krzywo na nią spojrza, a już za chwilę niemal na kolanach ja przepraszaja za swoje "zle" zachowanie...
Teraz to i tak mój mąż się ogarnął, kiedyś było jeszcze gorzej...
Mój mąż nie ma problemu, by się wydrzeć na ojca, gdy coś mu nie pasuje, natomiast z mamuśką rozmawia zawsze takim tonem, jakby mówił do małego dziecka...
Planuje go zaprowadzić do psychologa, aby mu wytłumaczył, że jego relacje z matką nie są normalne, ale to po porodzie, bo teraz już nie mam siły, by gdziekolwiek chodzić...
Póki co chyba tyle:)
Teściowa to potwornie toksyczna osoba. Usadziła męża i jeszcze dzieci tego nauczyła. Ona ma ogromny problem.
Teraz nie masz siły... To chyba nie masz pojęcia, co będzie po porodzie. Lepiej działaj teraz, bo jak nie teraz to wcześniej niż za pół roku, albo i rok nie będziesz miała na to ani siły, ani czasu...
A co na to druga synowa? No bo skoro są bratanice, to i jest druga synowa. Skoro matka całuje tak jednego syna, to i drugiego. Chyba, że ten drugi umie się mamusi przeciwstawić?
No chyba, ze mamusia ma "ulubionego" synka...
Matka mu musiała nieźle zryc psychikę w dzieciństwie ,skoro twój mąż twierdzi,ze w każdej normalnej rodzinie tak się robi. Aż boję się pomyśleć jakie były ich relacje gdy twój mąż był dzieckiem...
Takie buziaki można uznać za normalne do pewnego wieku, tak jak wiele innych rzeczy... Mamusia dalej mu pupcie podciera i robi samolocik jak nie chce jeść?
Tak, tylko że to nie był niewinny buziak, tylko ona siedziała na nim okrakiem, to już jest zdrowo niesmaczne...raczej zalatuje jakaś chorą relacją, a nie typowym " maminsynkowaniem"
Oj tam od razu całowanie...
Może bawili się w tworzenie przewodu pokarmowego z dwiema dupami na końcach :) Zwyczajna rodzinna zabawa.
Czyli jak urodzisz i on położy się kiedyś na dziecku i zacznie je macać i obcałowywać to też będzie normalne?
Ja nie mam nic do okazywania sobie czułości z rodzicami. Sama zawsze na powitanie i pożegnanie ich całuję w policzek, czasem się przytulam do nich bez okazji. Ale TO jest chore! Nie wiem dokładnie jak bym zareagowała na Twoim miejscu, ale myślę, że podobnie. Poza tym jak to musiało wyglądać?! Na pewno zrąbałabym po wszystkim męża z góry na dół i wbiła choćby młotkiem do łba, że to NIE jest normalne i poprostu nie życzę sobie więcej takich akcji, nawet pod groźbą odejścia. Z teściową nic nie zrobisz, ale z mężem żyjesz pod jednym dachem i to Wy musicie umieć się porozumieć. Jeśli uda Ci się jego naprostować, to wtedy i tak już sprawa będzie rozwiązana, bo nawet kiedy ona czegoś takiego znowu spróbuje, to Twój mąż zareaguje i ją odtrąci. Kilka razy spróbuje i w końcu może odpuści. Dużo zdrówka dla Ciebie i maleństwa i trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie sprawy! Powodzenia! ☺
No jeśli dla niego to normalne, to ja bym z miejsca go wywaliła, bo jeszcze uzna, że rżnięcie còrki/syna to wyraz ojcowskiej troski.
Nie robi się tak. Cmoknąć sie można przy składaniu życzeń, powitaniu i pożegnaniu. Koniec.