Gdy byłem nastolatkiem, sporą popularnością cieszył się sposób na walenie konia w skarpetkę. Z logistycznego punktu widzenia miało to sens, ale chyba nie przemyślałem, co po wszystkim zrobić ze skarpetą. Miałem jakieś 14 lat, siedziałem w swoim pokoju i uprawiałem rękodzieło, gdy uznałem, że czas przetestować metodę ze skarpetką. Fakt, problem sprzątania po zabawie był rozwiązany, ale wciąż miałem skarpetę pełną dowodów moich uniesień. Nie mogłem jej wrzucić do kosza na brudy, bo pranie robiła mi mama. Na pewno by ją znalazła i odkryła, że jestem dorastającym chłopcem i robię to, co wszyscy dorastający chłopcy. Rzecz miała się podobnie ze śmieciami, bo wtedy chyba żyłem w przeświadczeniu, że mama jest jakimś podejrzliwym śmiecionurkiem i przeczesuje wszystkie domowe odpadki.
Nasz dom od tyłu wychodził na las, więc uznałem, że skarpetce najlepiej będzie na łonie natury. Poszedłem na skraj naszego podwórka i cisnąłem ją między drzewa. Tylko że wtedy była zima i na drzewach nie było w ogóle liści. Skarpeta zahaczyła się o gałąź bardzo wysokiej wierzby. Wisiała na wysokości ok. 10 metrów, biała jak śnieg i powiewała niczym flaga kapitulacji przez następnych kilka miesięcy, aż zwiały ją letnie burze. Oczywiście moja mama od razu ją zauważyła. Pytała każdego w domu, o co chodzi z tą skarpetką, a ja twardo się wszystkiego wypierałem.
Chyba nikt się nie domyślił.
Dodaj anonimowe wyznanie
Nie mogłeś jej wyprać w zlewie, a jak by ktoś pytał to odpowiedzieć że w keczup wpadłeś?
Jakby uprał wieczorem podczas mycia się i powiesił na kaloryferze, to w ogóle nikt by nie zauważył. Ale wyszło jak wyszło :D
@Goya Na złodzieju czapka gore.
@tramwajowe... dokładnie - czasami w stresie na najlogiczniejsze rozwiązanie wpaść najtrudniej...
To by było jeszcze bardziej podejrzane, jaki 14-latek sam pierze skarpetki ;)
Zwłaszcza gdyby wyprał tylko jedną ;P
Bardzo przyjemnie napisane jest to wyznanie.
ad13 jestem początkująca na tej stronie a już jesteś moją idolką!
☺️
O lizusa jeszcze nie było, chyba że studentka od pracy zaobserwowała takich wcześniej.
Ekoniks, to do mnie? Bo tak jakby studentką ostatnio byłam ekhm... jakieś 20 lat temu 🤨😄
ZlaZoe, wybacz, ale mam podejrzenia, że to właśnie dlatego, że jesteś na tej stronie początkująca, bo moje komentarze zazwyczaj nie wydają się wybitnie miłe w odbiorze (a już na pewno nie tak, jak ten).
Nie, jakiś czas temu pojawiło się wyznanie studentki, która przeanalizowała podobno wszystkie komentarze i wyznania, by zrobić nasz psychoportret.
A lizus odnosiło się do wypowiedzi ZlaZoe.
Ok, nie zajarzyłam o co biega 😄
Aż mi się American Pie przypomniało.
Mi też bez kitu
Ja nie rozumiem całej tej hecy ze skarpetką.
Niszczy się swoje odzienie, trudno ukryć, nie ma co z tym zrobić potem.
Ja preferuje papier toaletowy, 4 listki złożone na pół, przed samym końcem zawinąć czubek i dokończyć w papier.
Jest czysto bo wszystko trafia w papier, a nie na siebie czy gdziekolwiek indziej, papier można wyrzucić mówiąc, że ma się katar i spokój.
Tu nie chodzi o to w co się spuści tylko skarpetka ma dawać ekstra wrażenia. Czego też swoją drogą nie rozumiem bo pocieranie materiału o członek nie wydaje się specjalnie mile w odczuciu
Pacierz se zmow a nie samogwalty w lepetynie
Weź idź bo mi psujesz anonimowe które i tak są popsute
Dziesięć metrów w górę? To musiałeś mieć wtedy bardzo solidny wytrysk że tak poleciała. Nawet jak ją zwinąłeś w kulkę. I spadła by dużo szybciej. A walenie w skarpetkę wymyślił pisarz Wladimir Nabokow w powieści Lolita. Widocznie młodzi chłopcy się w tym zaczytywali.
Tak, na pewno Nabokow był pierwszym i jedynym mężczyzną, który na to wpadł ;-)
Gdzie w lolicie jest o tym fragment? Na pewno on tego nie wymyślił, ale nie przypominam sobie o tym fragmencie w lolicie.
Zwykła srajtaśma lepsza, nie musisz prać, ot spuścisz w kiblu i nie trzeba kombinować 😜
Kup sobie kubek, troche kurzej watróbki. Zawiń od góry folia sporzywcza i zrób dziurkę. Kubek z zawartoscia podgrzej na kaloryferze i woila! Nie ma sladów po zbrodni i jeszcze rodzinka zje dowody.
Jak nasz Jaśko dorastał to my ciągle te wątróbki jedli i sie kubków doliczyć nie mogli.
Stary ja a głupi i sie nie domyślił.
kiedys widzialam taki patent ze szklanka, 2 gabkami i prezerwatywa
@bazienka
Tak, Ale rutabo zaprezentował lepszy sposób - z marynowaniem i naturalną utylizacją dowodów...
Straszyła na drzewie niczym lagun
I jak w tym kraju ma być dobrze jak tacy kretyni się trafiają?