#RNBfE

Biegam od ośmiu miesięcy. Moi znajomi podziwiają, jaką mam ładną figurę i zazdroszczą kondycji. A ja biegam tylko po to, żeby przestać myśleć o byłym chłopaku. A że myślę o nim dość często, to cóż... Kondycja wyrobiona.
dewitalizacja Odpowiedz

Mam staw skokowy do operacji, więc bieganie niestety odpada, ale chętnie się dowiem o jakimś innym sposobie, by przestać o kimś myśleć.

upadlygzyms

Nie możesz świadomie nie myśleć o czymś lub o kimś. Możesz jednak wyprzeć to, świadomie myśląc oczymś innym. Najlepiej o czymś co porusza Twoje emocje, ewentualnie wymaga skupienia. Najlepiej jedno i drugie zarazem. Całkiem niezła jest nauka języka, gra w szachy czy gry komputerowe typu Baldur's Gate.

dewitalizacja

Ostatnio przeglądając shorty trafiłam na jakiś z częstotliwością w Hz, która słuchana zagłusza myśli. Podobno daje ulgę wielu osobom np z OCD.

upadlygzyms

O przypadkach klinicznych nie będę mówił, pozostawiając to profesjonalistom.
Przy emocjach, szczególnie tych najsilniejszych jak miłość, nienawiść czy tęsknota, odradzałbym tego typu środki. Czy to dźwięki określonej frekwencji czy środki chemiczne. Sporadyczne ich użycie jest OK, tak aby mieć chwilę wytchnienia. To nawet korzystne, taka przerwa w cierpieniu. Nie jest to jednak droga do rozwiązania problemu a i w uzależnienie wpaść łatwo.
Moim zdaniem, najlepiej jest po prostu dalej żyć, świadomie zmieniając / porzucając stare rutyny i wyrabiając sobie nowe. Można naprawdę kondycjonować samego siebie. Nawet nie tak dużo samodyscypliny do tego potrzeba. Wystarczy mieć nowy cel, choćby mały i zrobić pierwszy krok. A potem drugi i trzeci. Gdy po pewnym czasie spojrzysz wstecz, te wielkie tragedie będą oddalone, mniejsze i w ogóle już do ogarnięcia. I następny krok, i następny...

Frog

@upadlygzyms
"Możesz jednak wyprzeć to, świadomie myśląc o czymś innym."
Zgadzam się z Tobą, z całym Twoim wpisem. Ale...
Świeża sprawa, z dzisiejszego poranka. Być może wywołana atmosferą związaną ze zbliżającymi się Świętami.

Jeden z moich braci wiele lat temu zerwał ze mną kontakt (nie wchodzę w szczegóły).
Dziś rano przypomniała mi się pewna (nasza wspólnie ulubiona) piosenka. I wszystkie blokady "wyparciowe" puściły.
Było to dla mnie totalnym zaskoczeniem. Oraz potwierdzeniem, że (owszem) wybaczyć się da, przepracować traumy niby też się da, ale całkiem wyrzucić z głowy
- naprawdę trudno.

dewitalizacja

To jest pewnie prostsze, gdy nie ma starań z drugiej strony. Tak czy siak nie zazdroszczę konfliktu w rodzinie.

Czaroit

dewitalizacja
U mnie zawsze sprawdzało się to, co napisałam kilka dni temu. Totalna blokada wszędzie a także usunięcie z oczu wszystkiego, co mi byłego przypomina. Prezenty można na jakiś czas spakować do worka i schować do szafy, by nic nie kłuło w oczy. Jak się mieszkało razem i to były się wyprowadził, warto nawet przestawić parę mebli, zamienić szafkę z fotelem, kupić nową narzutę na tapczan, by zmienić otoczenie. Trzeba dać podświadomości jasny przekaz, że tamten czas minął, idziemy dalej.

Doskonale doradził też upadlygzyms, by zająć się czymś nowym, przekierować uwagę na coś frapującego. Fajnie zapisać się na zajęcia, na które wcześniej nie mieliśmy odwagi się zapisać. Taniec brzucha, francuski czy inna szermierka.

U mnie to trwało zawsze około 2 tygodni, gdy było naprawdę ciężko. To czas oglądania komedii romantycznych i płakania w poduszkę. Potem 2-3 miechy puszczało, ale jeszcze zdarzały się silne nawroty tęsknoty. Po 3 miesiącach byłam już "zdrowa". Jakaś mała nostalgia jeszcze się czasem trafiła, np. gdy poszłam w miejsce, gdzie zawsze chodziliśmy razem. Ale to dosłownie kilka chwil, parę wzdychnięć i po sprawie.

Bardzo ciężko utrzymywać nadal przyjacielski kontakt. Wtedy długo się babrze u obu stron. Nawet u tej, która odeszła. To niestety przerabiałam, nie polecam.

A fatalnie już zaglądać co jakiś czas na jego media społecznościowe, wąchać koszulki, rozmawiać o nim z kumpelami i sprawdzać co u niego. To czysty masochizm, tego nie robiłam nigdy.
Dla mnie było tak, że jak się rozstaliśmy, to jakby on umarł. NIE MA GO. Nie istnieje. Koniec. Dlatego nie będzie powrotu!

Bo im bardziej ktoś liczy na ponowne zejście, tym dłużej tkwi w miejscu, uwięziony w tęsknocie jak mucha w lepie.

dewitalizacja

Czaroit, dziękuję, akurat w moim przypadku nie chodzi o jakąś byłą relację, tylko o kogoś, z kim się spotykam. Brakuje mi świętego spokoju na umyśle i skupienia na własnych sprawach zamiast na kimś.

Czaroit

dewitalizacja
Aha, to ten etap. Rozumiem.
Na to nie mam niestety rady. I jeśli mam być szczera, ja go serdecznie nie znoszę. Wiem, że innych ten stan zachwyca, wielu uważa, że to najpiękniejszy etap związku. Taki miłosny haj. Ale mnie rozpierdzielało to, że nie miałam wówczas spokojnego umysłu, że nie czułam w sobie normalnej, łagodnej równowagi. Tak naprawdę to czułam się wtedy jak histeryczny, wciąż pobudzony ratlerek. Ohyda.
Zawsze tego nienawidziłam.

dewitalizacja

Po jakim czasie Ci przeszło? Nie ukrywam, że chciałabym już tę stabilność.

Czaroit

dewitalizacja
Nie umiem powiedzieć. Długim. Parę miesięcy na pewno.

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
Dodaj anonimowe wyznanie