#RoerA

Ożeniłem się młodo, nie z musu, lecz z "miłości". Niestety oboje z ex małżonką nie dorośliśmy do małżeństwa i ostatecznie rozwiedliśmy się po 4 latach niezbyt udanego pożycia. Po tym "epizodzie" stwierdziłem, że najlepiej nie wiązać się na stałe i nie angażować. Przez kilka lat miewałem wyłącznie przygody, ale w końcu zadurzyłem się w swojej obecnej kobiecie i postanowiłem zaryzykować. Zamieszkaliśmy razem.

Problem w tym, że przez te lata, kiedy cieszyłem się życiem singla nabrałem kilku irytujących kobiety nawyków typu nie opuszczanie klapy od kibla, chlapanie na lustro, nie odnoszenie brudnych kubków po kawie do zlewu czy rozrzucanie ciuchów gdzie popadnie. 

Kobietę mam złotą. Długo po mnie sprzątała, próbowała ze mną gadać, prosiła, a ja oczywiście odpowiadałem: "Tak, tak, jasne", ale potem o tym zapominałem i nadal robiłem to samo. 

Lubą najbardziej irytowało ją to, że zamiast rozbierać się w łazience i od razu wrzucić brudy do kosza potrafiłem ściągnąć z siebie łachy w sypialni i zostawić je na podłodze, na później. Pewnego dnia, totalnie zirytowana, postanowiła wyżalić się przez telefon koleżance. W bardzo nietypowy sposób. Powiedziała: 
- Cześć, nie uwierzysz co mi się wczoraj przydarzyło. Budzę się w nocy, bo coś strasznie śmierdzi. Ale tak, że nie można wytrzymać. Myślę - może pies się załatwił. Ale nie, niemożliwe, nie byłoby takiego smrodu. Wstaję, niucham, patrzę, a to Krzyśka skarpetki leżą przy łóżku i tak walą. 

Zamurowało mnie, kiedy to usłyszałem. Pomyślałem - no fajnie, co ta dziewucha sobie teraz o mnie pomyśli. Wstyd jak cholera. Tymczasem moja luba rzuciła mi triumfalne spojrzenie i kontynuowała swoją opowieść:
- Nie mogłam się przemóc, żeby ich dotknąć, więc poszłam do kuchni po szufelkę i zmiotkę. Ale kiedy chciałam je zmieść zaczęły... spierd*lać po podłodze. No. Musiałam je zatłuc zmiotką. Trochę to trwało, strasznie się namęczyłam, ale udało się. Zapakowałam je do nowego worka na śmieci. I nie uwierzysz. Natychmiast wypełnił się smrodem i zaczął fruwać po pokoju.

W tym momencie i ja i ta jej koleżanka dostaliśmy ataku śmiechu. Po kilku minutach, kiedy już zakończyła rozmowę, a ja przestałem się śmiać powiedziałem jej, że jest wredną kłamczuchą. Odparła, że nie kłamała, bo naprawdę tak było.
- Ta? - spytałem - To gdzie ten worek?
- Otworzyłam okno i wyfrunął - odpowiedziała z kamienną twarzą i śmiertelnie poważnym tonem - Pewnie teraz krąży gdzieś nad miastem i zatruwa atmosferę.

Od tej pamiętnej rozmowy, która miała miejsce ponad pół roku temu przestałem rzucać brudne ciuchy gdzie popadnie. Czyli na każdego notorycznego bałaganiarza znajdzie się sposób i dla każdej kobiety mieszkającej z takim gościem jest nadzieja.
TylkoRaz Odpowiedz

Chyba jestem za młoda na to poczucie humoru.

19941995 Odpowiedz

Pozytywna historia. Fajnie opowiadasz ;)

Aswq Odpowiedz

Ale czy wy nie rozumiecie, że spuszczając wodę w kiblu wszystkie te drobinki sików czy kupów lecą w górę ? Nie ma to jak dobre wciągnięcie więcej tego do płuc ^^. A jak jeszcze kibelek razem z łazienką to wszystko leci na ręczniki, szczoteczki do zębów. Mniam

Skladanyrower

Dopóki problem jest z klapą, a nie samą deską to można dyskutować logicznie. Ale najwyraźniej jakaś część kobiet do kibla wchodzi nie patrząc na toaletę i tak też siadają oczekując pięknie opuszczonej deski. Osobiście nie rozumiem jak przed położeniem swojej dupy na cokolwiek można nie spojrzeć na co się siada.

Anonimek112 Odpowiedz

Było oczywiście

Dodaj anonimowe wyznanie