#RuxFS
Przyznaję, mam spory problem z pewnością siebie, a Paweł jest pierwszą osobą, która okazała mi trochę uwagi. Poznał mnie krótko po rozstaniu z byłą - to było ich czwarte rozstanie - i dość szybko zaczęliśmy się dobrze dogadywać, mieliśmy wspólne pasje, lubiliśmy podobne rzeczy. Zostaliśmy "parą na próbę", z czego ogromnie się cieszyłam. W końcu ktoś mnie zauważył! W końcu ktoś widzi we mnie kogoś więcej niż kumpla. Jednak Paweł od początku uprzedzał mnie, że wystarczy jeden telefon od jego eks, a zrywa ze mną kontakt. Zaślepiona uczuciem i nieznaną mi dotąd miłością przyjęłam to do wiadomości, ale nie przejmowałam się tym aż tak bardzo. Ot, tylko tak mówi, to takie gadanie. Jednak od pewnego czasu mam coraz więcej wątpliwości.
Oboje dowiedzieliśmy się, że eks Pawła odnowiła kontakt z jego dawnymi znajomymi i podobno ciekawi ją, co obecnie porabia Paweł. Wpadłam w panikę. Niemal codziennie pozwalam mu na zbliżenie, sama często wychodzę z inicjatywą. Widzę, że mu się to podoba. Mieszkamy razem i niby mam gdzie wrócić, gdyby kazał mi się wynosić, ale staram mu się pokazać, że bardzo mi na nim zależy i mieszkanie z nim jest wspaniałe. Gotuję jego ulubione dania, oglądamy to na co ma ochotę, chodzimy tam, gdzie on chce. Czuję ogromne napięcie, bo w głębi duszy wiem, że moje starania na nic się zdadzą, jeśli była do niego zadzwoni. Ostatnio próbowałam go delikatnie zapytać co on właściwie do mnie czuje. Stwierdził, że mnie lubi, że jestem całkiem dobra w łóżku, ale nigdy nie uważał mnie za piękną czy seksowną. Bolało, ale zniosłam to z twarzą.
Wiem, że jeśli go stracę, nikt inny nie zwróci na mnie uwagi. Boję się samotności, z którą zmagałam się tyle lat. I przeraża mnie, że wystarczy jedna wiadomość, a na zawsze stracę Pawła. Wiem, jak bardzo źle wygląda to wyznanie, musiałam jednak gdzieś to z siebie wyrzucić.
Przecież na własne życzenie zgadzasz się na przemoc psychiczną! Dziewczyno, jesteś lepsza, niż ten palant próbuje Ci wmówić. Nie daj się pomiatać! Serio, chcesz być jedynie szmacianym dywanikiem do wycierania butów? Czy kobietą kochaną, podziwianą i adorowaną? To nie jest miłość, przeczytaj swoje wyznanie, jakby pisał je ktoś inny. To niebezpieczna patologia! Przecież pozwalasz temu psychicznemu sadyście się nad sobą znęcać!
Chyba że... lubisz być ścierą do podłogi. To nią bądź, morda w kubeł i leć ukochanemu obciągnąć "całkiem całkiem, ale nie tak dobrze, jak była".
Nie mogę już edytować, ale odpowiedz sobie na pytanie: serio chcesz tak żyć? Jak ściera do podłogi? Mam nadzieję, że Twoja odpowiedź zabrzmi "nie". Obudź się dziewczyno, masz tylko jedno życie.
PS. Pozostaje jeszcze pytanie: dlaczego ten niedościgniony wzór cnót wszelakich, czyli jego była, nie chce z nim być. Może dlatego, że jest żałosnym zakompleksionym facecikiem z przerostem ego, czerpiącym satysfakcję z dręczenia innych?
Myślę, że była jest bardzo podobna do niego jeśli do niego wróci, to nie ma wątpliwości, ale wtedy chyba autorka stanie się tą perfekcyjną i o niej będzie mówił tej dziewczynie.
Komentarz "w punkt". Dosadny, ale prawdziwy.
Jakie to jest przerażająco smutne...
Najbardziej smutne jest to, że autorka się na to godzi zamiast zasadzić mu kopa w dupsko.
Godzi się bo się boi. Jakbyś miała pistolet przy twarzy to byś zrobiła wszystko czego chce oprawca. To działa tak samo.
To niech się wybierze na jakąś psychoterapię, bo zmarnuje całe życie na gnoja.
A, i jestem facetem.
Cóż, taki jej wybór. Za uszy się nikogo nie wyciągnie z bagna, dopóki sam chce tam siedzieć.
rzygać mi się chce jak to czytam, bo nienawidzę takich palantow i głupich bab które latają za nimi jak pieski. Krew się we mnie gotuje bo moja bliska osoba też chyba uzależniona jest od idioty który nikogo i niczego nie szanuje przez to pogorszyły mi się kontakty z nią
Ja taką dziewczynę szantażem wyciąłem z takiego związku... Dałem jej wybór, albo traci mnie, jako przyjaciela, albo uwolni się. Uwolniła się i sama była zaskoczona jaką ulgę poczuła, że nie musi się bać już tego, czy on nie podniesie na niej ręki. Mało tego, jej rodzina się dowiedziała o wszystkim. Tamten palant nie zbliży się już do niej.
Zwróci na Ciebie uwagę niejeden facet, uwierz. Ten aktualny to dupek. Ja na Twoim miejscu powiedziałabym mu, że niestety on dobry w łóżku nie jest i go zostawiła.
To nie miłość a rozpaczliwe uwiązanie.
Pójdziesz na terapię, podniesie się Twoja samoocena i kogoś znajdziesz. Jak można dać się tak zniewolić i poniżać? Nieważne co zrobisz i jak często, on Cię zostawi.
Tak wygląda kobieta bez krzty godności osobistej. Płaszczysz się przed facetem, który traktuje cię wyłącznie jako zastępczą dupę
...nawet nie mam ochoty czytać do końca.
Wiesz że to źle, wiesz, że ma cię za nic, że nie zmusisz go do miłości, wiesz, że będziesz cierpieć, a mimo to nie szukasz pomocy, to cierp. Na głupotę nie ma lekarstwa
Uzależnienie jak każde inne, i ciężko będzie z tym zerwać. Czy masz kogoś, w kim masz oparcie? Rodzinę, przyjaciół? Bo przydałby się ktoś bliski, kto by był przy tobie i cię wspierał. Bo moim zdaniem nie ma łatwej drogi - albo zostaniesz z nim tak długo, aż przestanie mu być wygodnie i cię zostawi, a ty będziesz cierpieć, albo sama kopniesz pacana w cztery litery i też będziesz cierpiała. Druga opcja jest o tyle lepsza, że możesz zrobić to na własnych warunkach. I z mojej perspektywy mogę ci powiedzieć coś, co chciałabym usłyszeć kilka lat temu (nie było aż tak dramatycznie, ale lekko toksycznie) - samotność jest w większości demonizowana, życie w zgodzie ze sobą, dzielenie czasu na dbanie o siebie i na czas z przyjaciółmi to naprawdę niezły scenariusz. Nawet gdybyś hipotetycznie miała zostać sama już zawsze to i tak warto, a co dopiero jeżeli faktycznie jest na świecie ktoś, kto bedzie cię nosił na rękach. Trzymaj się mocno i odwagi!
Dziewczyno. Brak mi słów w ogóle. Tak strasznie Ci współczuję tego, jak na siebie patrzysz.
Nie. Sorry, ale nie. Nie jestem w stanie uwierzyć, że istnieją takie głupie pi*dy.
Opanuj się. Nie wierzysz, że istnieją osoby jak autorka, ale wierzysz w takie jak chłopak z wyznania? Uzależnienie robi z ludźmi okropne rzeczy, a tu dziewczyna została nieźle zmanipulowana. To nie jest proste żyć w przekonaniu, że jeśli sypnie się związek to nikt inny nie da jej choćby namiastki miłości.
Ok, nie wyraziłam się dobrze. Chciałbym wierzyć, że takich osób nie.ma.
Poproszę bana dla tego pana!