#SAMkA

Na pewno wielu ludzi ma coś takiego, że jak w domu za dzieciaka rodzice coś ograniczali, na przykład zabawki czy fast foody, to potem, w wieku dorosłym, bywało to odreagowywane i kupowało się tego dużo.

U mnie tak było z owocami. Pamiętam, jak prosiłam mamę za każdym razem w sklepie, by kupiła mi jakieś owoce. Lubiłam jabłka i gruszki, ale byłam ciekawa też innych smaków. Mama ciągle powtarzała, że to za drogie, chociaż nie miała problemu, żeby kupować przekąski i mnóstwo niepotrzebnych napoi (do dzisiaj nie lubię pić tych słodzonych, o chemicznym smaku), często o wiele droższych niż taki jeden egzotyczny owoc.
Jak byłam starsza wmawiała mi, że jestem samolubna, bo nikt poza mną nie będzie chciał jeść tych owoców i nikogo nie poczęstuję. W rodzinie wszystko praktycznie było wspólne, co też mi się nie podobało, ale to osobny temat.

Tak więc sobie żyłam, czasami kupując za kieszonkowe to i owo. Nie działa mi się przecież jakaś ogromna krzywda, prawda?

Poszłam na studia. Zaczęłam mieszkać sama i zarabiać na siebie. Jaka to była wolność... Byłam tak szczęśliwa, że nikt nie będzie używać moich rzeczy, że zastanę zawsze wszystko na miejscu itp. Szybko okazało się, że mam obsesję na punkcie owoców. Kupowałam ich dużo, mogłam ciągle jeść tylko i wyłącznie owoce.

Rok temu spróbowałam po raz pierwszy awokado. Potem były granaty i papaja (która jednak okazała się zbyt mdła w smaku). Najbardziej pokochałam figi.
Wydaję dużo pieniędzy na owoce, ale nie czuję wyrzutów sumienia, bo myślę o tym, że inni kupują w te miejsce mniej zdrowe rzeczy. A mi daje to trochę przyjemności. Przy okazji nawet schudłam. I nie, nie jestem fruktarianką, jem również mięso, pieczywo i inne ważne rzeczy. Ale jako przekąski między posiłkami, zawsze są to owoce.
W tej chwili marzę o wycieczce do Azji, żeby spróbować duriana :)
mordimer0madderdin Odpowiedz

Tobie to wyszło na dobre, mi niestety nie, bo mam tak z chipsami:( w dzieciństwie chipsy jadałam bardzo rzadko, a jak już rodzice kupili, to rozdzielali mi i bratu po trochę, a resztę chowali. Jak czasem dostałam jakąś złotówkę do szkoły, to od razu kupowałam w sklepiku chipsy, ale to też nie zdarzało się zbyt często. Teraz jestem od chipsów uzależniona i mogłabym zjeść dużą pakę lays każdego dnia. Za to inne słodycze mogłyby dla mnie nie istnieć, czekoladę jem może z raz na rok.

F9T

Mam dokładnie tak samo, co do chipsów i co do innych słodyczy.

WodaGazowana

Mam dokładnie to samo!
Na dodatek wiem ze to uzależnienie, bo sie z paczkami chowam jak jakis alkoholik z pół litrem :(
W dzieciństwie nie mogłam jeść soli w ogóle- miałam ogromne problemy z nagromadzeniem sie soli wokół nerek :(
Jadłam wszystko BEZ SOLI. Wiecie jak to smakuje? Jak jedzenie dla psa. Nie ma w ogóle smaku :(
Kiedy już moje nerki pozbyły sie problemu mama dosalała mi obiady żeby miały smak, ale chipsy były zabronione na równi z ...nie wiem?... narkotykami?
Teraz kiedy jestem dorosła nie moge sie powstrzymać, kiedy jestem sama w domu jestem w stanie zjeść duża paczkę chipsów sama na raz.

FoxyLadie

Coś te czipsy mają w sobie. Ze wszystkiego jestem w stanie zrezygnować i trzymać dyscyplinę, ale tylko mi się humor pogorszy, to zakup czipsów paprykowych jest nieunikniony.

Czarnakatarynka

Ja uwielbiam mieszać czekoladę mleczną z chipsami ;) raz kosteczka, raz chipsiki ;) mniam :D

HydroPompa

Czipsy to i moje uzależnienie :( Staram się ograniczać niezdrowe jedzenie, ze słodyczami mi to w miarę wychodzi ale jak zobaczę paczkę paprykowych czipsów to nie mogę się powstrzymać :(

sexylablador

Czipsy i cola były moim uzależnieniem, co nie podobało się mojemu ojcu, dlatego założył się ze mną, że nie będę jadła czipsów i piła coli przez rok, to dostanę cztery stówy. Więc trwam już w tej abstynencji od lutego.

NiecnaDama

Jeśli znajdziecie jakiś sposób jak wygrać z tym nałogiem to dajcie znać... uwielbiam chipsy, moje narkotyki. W czasie jedzenia ogromny haj, na drugi dzień moralniak, że tłuszcz mi skórę rozpycha ;(

Skladanyrower

Wygląda na to, że rodzice dość rozsądnie podchodzili do kwestii czipsów - lepiej uzależnić się od nich niż od pizzy. Ostatecznie niestety polegli ;(

KostkaRubika

Anonimowi czipsoholicy - łączmy się. Oto mój "czipsorys" - zaczęło się, gdy miałam ok. 6 lat. Po powrocie z przedszkola mama często kupowała mi chipsy i komiks Kaczor Donald. Jadłam i czytałam, z czasem przerodziło się to w mały rytuał. To był ten moment relaksu po skończonych obowiązkach, początek wolnej części dnia.

Dzisiaj, dwadzieścia lat później, gdy wracam z pracy, często już w tramwaju toczę ze sobą wewnętrzną walkę, czy iść do sklepu po paczkę, czy nie. Kiedy przegrywam, przy kasie w sklepie wstyd miesza się z radosnym oczekiwaniem. I potem ta cudowna chwila, kiedy po ciężkim dniu otwieram pakę tych małych, pysznych skurczybyków i odpalam sobie coś na necie do poczytania. Pół godziny takiego pochłaniania chipsów oraz tekstu - jestem jak nowa, reset, wszystko ze mnie schodzi, każdy lęk, zmęczenie. Mogę znowu pracować aż do wieczora. Jednak zanim to nastąpi, chowam niedojedzoną paczkę do szafki, by ukryć przed chłopakiem fakt, że znowu to zrobiłam...

forzaacm123

Czemu macie kończyć z tym nałogiem? :P Wielka przyjemność, otworzyć sobie paczkę chipsów, do tego piwko i oglądnąć jakiś meczyk, ewentualnie serial :)

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
xxyyzz Odpowiedz

Dla mnie takie kategoryczne zabranianie dziecku słodyczy, owoców, czy nawet grania w gry, to już popadanie w skrajności. Później jak dziecko się do tego dorwie, to nie może przestać, a rodzice się dziwią dlaczego.

bubisia38 Odpowiedz

Jestem ciekawa jak będzie u mnie. Mam 17 lat, nadal nie mam dostępu do komputera, podczas gdy jestem na mat-infie. Zakładam że na studiach będę siedzieć tylko w piwnicy xD

TegoTypuBec Odpowiedz

Same here, ale mam jazdę na bułki. Każdego rodzaju, koloru i smaku. Chleb mógłby dla mnie nie istnieć :). To samo z herbatą - nie wypiję byle gunwa z biedry. Musi być dobrej jakości, szanowanej marki. Minutek i tym podobnych używam jako odświeżaczy i pochłaniaczy wilgoci z butów roboczych :D

Laffirynda Odpowiedz

NAPOJÓW!!!!!
Skąd ta dziwna maniera ostatnio?
Napoi to Józek krowy.

Niestety, nie mogę już edytować tekstu, ale sprawdziłam w słowniku i masz rację. Zapamiętam to sobie :)

lahierba

W byłam pewna, że tylko ta forma jest poprawna, ale pierwszy wynik z wyszukiwania Google mówi co innego, hm. To jak to w końcu jest?

Chyba Laffirynda ma rację. Sprawdziłam i jest tak jak mówi.

Tak przy okazji, Polacy są naprawdę przewrażliwieni na punkcie ortografii. Nie przepuszczą żadnego błędu. Mi to nie przeszkadza, bo mogę się czegoś nauczyć, ale niektórzy toczą wielkie dyskusje na ten temat lub nawet zwyzywają się przez to.
Ostatnio pisałam sobie na anglojęzycznym forum i mój post został poprawiony w komentarzu. Już myślałam, że w innych krajach jest to samo, ale nie, to był tylko Polak :/

Ambra Odpowiedz

Polecam wyprawę na południe Chorwacja na przełomie sierpnia i września ;) Świeże figi prosto z drzewa, poprostu rewelacyja. Takie kupne, najczęściej suszone to tylko namiastka oryginału.

pXIX Odpowiedz

Ooo :)
Jak mało niektórym trzeba do szczęścia :)

OfficeKiller Odpowiedz

Durian jest super. Kup sobie tez nispliki (sliwka japonska) - osobiscie sa to moje ulubione owoce.

Aleksandrowska987 Odpowiedz

No i super że w dorosłym życiu poszło to w tę stronę, że teraz jesz dużo owoców. Gorzej by było jakbyś kontynuowała "tradycje rodzinną" i dalej nie jadła owoców "gdyż w domu rodzinnym nie byłaś do tego przyzwyczajona".
A tak z innej strony, u mnie w domu mama zawsze powtarzała że nie lubi cynamonu, więc ja też przez całe dzieciństwo go "nie lubiłam" - czyli nie jadłam bo byłam zapatrzona w gust mamy. Tak naprawdę to do końca nie widziałam jak smakuje, bo mama nigdy nie kupowała nic o smaku cynamonu, przecież w domu nikt go niby nie lubił. A teraz w dorosłym życiu okazało się że w sumie lubię cynamon, chociaż nie tak żebym płatki cynamonowe jadła nałogowo ;)

Narcystka

Ja tak miałam całe życie z oliwkami, oliwą z oliwek, hummusem, soją, kaszą jaglaną, limonkami, awokado, szpinakiem, łososiem, rukolą, kiełkami... Moje życie stało się piękniejsze, od kiedy wprowadziłam te produkty do swojego menu. Moi rodzice preferują kuchnię typowo polską, ojciec kręci nosem nawet na spaghetti.

Ja miałam tak, że dopiero na studiach polubiłam cebulę. W domu zawsze była tak okropnie smażona, że łzawiły mi oczy, a teraz nie mam z tym problemu. Tylko że ja nie dodaję jej do smażonej wątróbki, jak to robiła mama, a robię kotleciki, czasami pierogi ruskie, a czasami dodaję ją do warzyw na parze. W domu byłoby nie do pomyślenia jeść w ten sposób, bo w większości są to lekkie potrawy.

RavenCrew Odpowiedz

Jezu. Durian. Najsmrodliwszy owoc świata 😂👌

Zobacz więcej komentarzy (16)
Dodaj anonimowe wyznanie