#SxibC
Wychowaliśmy się razem, nasze rodziny znały się od pokoleń, chodziliśmy do tych samych szkół, ale między nami nie było nawet przyjaźni, prędzej jedna wielka obojętność.
Pewnego dnia na imprezie rodzinnej upiliśmy się i zaczęliśmy rozmowę. Wyszło w niej na to, że mamy ten sam problem - nasze rodziny chcą, byśmy sobie kogoś znaleźli i robią coraz to dziwniejsze rzeczy (np. sprowadzają coraz to obrzydliwszych ludzi), by nas do tego zmusić. Później rozmawialiśmy o tym jeszcze wiele razy, aż w końcu padły słowa "Weźmy ślub i zagrajmy przed rodzinami idealne małżeństwo". I stało się. I rodziny ucichły, skończyło się sprowadzanie obcych, chore teorie i zatruwanie życia, a jednocześnie nikt z nikim nie musiał zrywać kontaktów.
Po ślubie znaleźliśmy sobie dom dwupiętrowy - jedno piętro całe moje, drugie całe jego (dla rodziny znaleźliśmy kłamstwo, czemu tak, a nie inaczej).
Mijały lata, a miłości dalej nie było. Za to przyjaźń stawała się coraz mocniejsza i pozwalała nam iść dalej - ja przekonałam go, by poszedł do psychologa, on czuwał przy mnie, gdy poważnie chorowałam, ja pomagałam mu z pracą, on ratował mnie, gdy po gwałcie chciałam się zabić. Z tego ostatniego pojawiło się dziecko, które postanowiliśmy wychować, a raczej - on miał je wychowywać, a ja od czasu do czasu pomagać. Znów wszystko ułożyło się idealnie - ja miałam świetnego psychologa, on mógł być ojcem, dziecko nie zostało usunięte, a rodzina nawet nie wiedziała, że dziecko nie jest jego.
Pół roku temu, po ośmiu latach takiego życia, limit szczęścia został wyczerpany. Michał miał wypadek samochodowy. Umarł.
Od tamtej pory w całym domu jest pusto. Nikt się nie śmieje, nikt się nie uśmiecha. Dziecko ciągle płacze. Ja nie umiem się nim zajmować przez cały czas, wręcz chce mi się rzygać.
Byłby z tego dobry film.
Nie wypada się nie zgodzić
Najpierw książka a potem ekranizacja. Serio autorko to może być szansa dla ciebie! Zajęcie się czymś takim może sprawić że poczujesz się bardziej produktywna i będziesz miała jakiś cel. Wiadomo że jeszcze jest za wcześnie ale w przyszłości.
Oj, byłby. ,,Oparte na prawdziwej historii" brzmi dumnie.
Najbardziej w tym wyznaniu spodobało mi się zdanie, "kupiliśmy sobie dom, dwupiętrowy, jedno piętro jego, drugie moje". Fajnie moc tak sobie kupić dom. Dwupiętrowy.
Ktos ma bujna wyobraznie
Jasssne.
Jeśli nie kochasz dziecka, możesz oddać je do adopcji, przy Tobie będzie się uczyło jak czuć odrazę do samego siebie.
Współczuję utraty męża.
A gdzie smoki w tej historii?
W psotnej szparze, zapewne.
To... Smutne...
Współczuję straty, trzymaj się
Szkoda mi dziecka.
Oczywiście, nie szkoda dwójki dorosłych ludzi z ich marzeniami i ambicjami, szkoda jakiegoś gówniaka. W łeb się walnij.
@NiebieskaSzafa, a skąd wiesz, że nie szkoda jej i tych ludzi? Dziecku też jest czego współczuć i to generalnie ani nie jest głupie, ani nie brak temu logiki.
Choć dlaMichala zajmij sie dzieckiem. Zrob to jakby, on to robił... Proszę 🙏