#ThJRh
Mieszkania socjalne i komunalne. Czasami na zasadzie zamiany zadłużonego mieszkania w lepszej części miasta (ale to rzadkość).
1. Policja, karetka, straż pożarna.
Policja przyjeżdża dzień w dzień. Czy to poszukują kogoś, czy zostali wezwani do interwencji. Nieumundurowani pukają średnio raz na trzy tygodnie, pytając o konkretną osobę.
Karetka. Zazwyczaj kursuje po to, aby zabrać i odwieźć niezdolnych do poruszania się na badania do szpitala (Karetka T). Czasem jednak widać (mama non stop siedzi w oknie) jak wchodzą do bloku, wychodzą, a po czasie przyjeżdża samochód z zakładu pogrzebowego. Często z udziałem straży pożarnej otwierają drzwi, bo ktoś w końcu zauważył, że sąsiad nie wychodzi. Największą "sensacją" było zabranie zwłok w lipcu (pan zapił się w kwietniu. Smrodu nie było czuć, wszędzie i tak śmierdzi).
2. Nieporządek.
Na osiedlu jest mnóstwo psów. Nie dziwi mnie to, że trawniki, klatki i chodniki są obsikane i obsrane. Nie dziwi mnie również to, że na schodach walają się łupiny od pestek, puszki i butelki po alkoholu, pety. Klatka nigdy nie jest czysta (a sprzątaczka naprawdę się stara). Nastolatki zamiast iść do domu, załatwiają potrzeby na klatce.
Pluskwy i prusaki. Robimy dezynfekcję co pół roku (koszt ok. 800 zł), aby u nas nic się nie zalęgło. Jednak mimo wszystko robactwo chodzi nawet po ścianach budynku. Melin jest tu sporo, robactwo tam się mnoży, alkoholizm to tutaj rzecz naturalna.
Śmietniki to atrapa. Śmieci walają się wszędzie.
Autobusy też są obleśne. Wystarczy, że wsiądzie facet, z którego nogawek wyjdą larwy, a mam ochotę zadzwonić do sanepidu i poprosić o odkażenie autobusu. Czasami kierowcy nie wpuszczają takich osób, ale nie zawsze taki ktoś na przystanku stoi sam. Wtedy tacy delikwenci i tak wsiądą.
3. Rodziny 500+
Kobiety często mają po 6-7 dzieci (wiek 19-21, 18-14 i potem tylko młodsze, do 5 lat). Z 3-4 różnymi ojcami.
W wakacje jest spokój. Mają zapewnione kolonie, świetlice, wyjazdy, ale jak tylko zaczyna się wrzesień - o 22 kończą się krzyki biegających dzieci. Nie mają co robić, to chodzą po sklepie, jedząc cukierki na wagę.
Starsze jeżdżą do centrum, do galerii. Przeklinają, śmiecą i głośno słuchają muzyki w autobusie.
12-latki proszą dorosłych o papierosa.
W osiedlowym (otwartym w każdą niedzielę) o dowód nie zapytają, 15-latek powie, że to dla mamy.
Nikt tutaj nie dba o nic, bo w końcu dostali to za darmo.
Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego tu mieszkam: nie miałam wyboru, na 18. urodziny ojciec wyrzucił mnie z domu, musiałam iść do matki.
Uciekaj w te pędy. Jeśli człowiek w takim czymś utknie i się przyzwyczai to ugrzęźnie na dobre...
Eee, nie. Można normalnie żyć wśród takich ludzi i nie stać się takim jak oni - w końcu sąsiedztwo nie determinuje jaki ktoś ma być.
Moja klatka schodowa to 3 rodziny normalne. Reszta patologia. Mamy uciekać bo debile nie potrafią żyć normalnie. Dasz gwarancję, że tam gdzie kto pójdzie będzie lepiej i nie będzie patologii?
no jezeli mieszka w dzielnicy, w ktorej smierdzi na ulicy, w bloku jest robactwo, co drugi alkoholik itp. to cos jest nie tak
nie ma zadnej 100% gwarancji, ale w "normalnych" dzialnicach a nie miejskich slumsach jest wieksza szansa na normalnosc
Nie wiem czy dobrze czuję, ale myślę że jesteś jedną z niewielu normalnych i porządnych osób w okolicy. Nie zmarnuj się, spróbuj skończyć szkołę, znaleźć pracę i wyrwać się stamtąd bo tam zginiesz...
Fajna dzielnica. W mieście gdzie mieszkałem za młodu też taka była (chyba dalej jest), nawet znałem parę osób, co tam mieszkało.
Też mieszkam w takiej okolicy.
a ja mieszkam w takim mieście...
gorzej
Bytom?
jesli sie uczysz mozesz pozwac go o alimenty
uciekaj, gdziekolwiek
Bo mi sie nalezy to mogie miec wszytko w dupie - twoi sasiedzi pokolenie wiecznego nie zadowolenia, I dbac o nic nie beda … trzeba rozdawac wiecej…. przez takich ludzi ciepia ci ktorzy naprawde zanlezli sie w trudnej sytuacji I potrzebuja wsparcia na chwile ale nie dostana, bi nie maja dzieci lub nie probuja wykiwac system..
Łódź?
w kazdym miescie sa takie dzielnice
w Gda stara orunia, stogi, nowy port, dolne miasto
nawet w takiej dziurze jak Lebork ul. Stryjewskiego...
Dziewczyno zawalcz o siebie. Znajdź jakąś pracę ( jeżeli się uczysz to zaraz po szkole) i wynajmij chociaż pokój. Przynajmniej będziesz żyła spokojnie.
rozumiem co czytam, ale nie wiem co Ty robisz aby tam nie mieszkać i zmienić coś w swoim życiu. Masz 18 lat, możesz pracować chociażby w supermarkecie. Wynajem pokoju to koszt jakichś 400-800 zł zależnie od miasta, bo nawet nie mówię o mieszkaniu. Aczkolwiek skoro w twoim mieście są takie "slamsy", musi być ono większe. Osobiście nie rozumiem, na co czekasz i co jeszcze tam robisz. Przychodzi mi jedynie na myśl, że tak Ci wygodniej.