#TlOPb
W sobotę zadzwonił do mnie szef z wiadomością, że posypała się ekipa na niedzielne wesele i że muszę przyjść do pracy. Chcąc nie chcąc, musiałem iść. Wiedziałem, co to oznacza – mało czasu na naukę.
W poniedziałek rano idąc na poprawę wiedziałem, że nie przygotowałem się wystarczająco i że będzie ciężko. Wszedłem do gabinetu doktora, przywitałem się i usiadłem. Zacząłem odpowiadać, nie potrafiłem odpowiedzieć na prawie żadne pytanie, jakie mi zadał. Doktor zauważył, że się denerwuję i że nic nie umiem. Wtedy położył swoją rękę na moim udzie i powiedział, że możemy to załatwić w inny sposób...
Nie, nie zrobiłem mu nic sprośnego, jak pewnie większość z Was myśli. Pojechaliśmy do niego do domu i pomogłem mu poskręcać meble. W ten sposób zdobyłem zaliczenie.
Na każdej uczelni zdarzają się spoko wykładowcy :)
Jako student - potępiam wykładowcę, który przepuścił nieumiejącego studenta. Nie będę owijać w bawełnę, bo mnie osobiście krew zalewa, kiedy ludzie załatwiają sobie zaliczenia w "alternatywny" sposób, kiedy ja i inni spędzają wiele godzin, z wyprzedzeniem (słowo klucz, autorze) na nauce. I nie, nie przyjmę do wiadomości, że nie było czasu, bo semestr ma pół roku, o terminach wie się z wyprzedzeniem, a zaliczenia na sesji były tylko dwa.
Potem jest, że dewaluacja studiów, że tacy niewyedukowani wychodzą. Ciekawe dlaczego...
Studia są dla tych, którzy chcą się uczyć. Kropka.
W pełni popieram :)
Popieram w 100%
Chłopie to są studia, Praktycznie każdemu się zdarzy zaliczyć w podobny sposób jeden przedmiot na farcie. I to mówię ja osoba która nigdy nie ściągała. Nawet nie umiem ściągać, a kończyłem dość trudny kierunek techniczny.
Studia są po to żeby zaliczyć...chyba, że mowa o architekturze/medycynie. A i tak potem na praktykach i w pierwszych pracach uczysz się tego co istotne
A potem idziesz do takiego lekarza czy prawnika po pomoc, a on nie umie. I jeszcze Ci meble skręci...
Taa... w Ikei skręcać meble... yhm... to tak jak podgrzewać w lodówce
Trzeba się było uczyć wcześniej, a nie na ostatnią chwilę. Poza tym to nie był spoko wykładowca, skoro przepuścil Cię choć wiedzial, że nic nie umiesz. Spoko wykładowca pomógłby Ci opanować materiał i dal innym termin.
A na kierunkach ratownictwa medycznego oblewa się egzamin za samą próbę ściągania... Tzn wiem o jednym profesorze, który tak robi i uzasadnia to w sposób "od was zależy życie ludzkie, jeśli teraz ściągacie, to nie umiecie. Jak nie umiecie, nie będziecie umieć w sytuacji zagrożenia czyjegoś życia". Więc tutaj tak średnio oceniam zachowanie profesora, chociaż dużo zależy od tego, co to był konkretnie za przedmiot. Jako potencjalny przyszły pacjent, wolałabym by spytał czemu się nie nauczyłeś i zaproponował inny termin egzaminu.
Zapewne składałeś łóżko. 😂
Zdarzało mi się współpracować z takimi studentami cudem zaliczającymi sesje... Nie podoba mi się to, że wykładowca załatwił sobie pomoc z ten sposób i to, że za kilka lat na rynku polski będzie jeszcze jeden idiota z dyplomem nie umiejący nic mimo skończonych studiów...
A potem zagraniczniaki się dziwią i szokują, że w Polsce 60% populacji ma "wyższe" wykształcenie. Co z tego, że 90% w Wyższej Szkole Robienia Hałasu za pieniądze. Wykształcenie nie idzie w parze z inteligencją. I proszę pamiętać klasyka: Oprócz wyższego wykształcenia dobrze byłoby posiadać jakieś średnie wyobrażenie i co najmniej podstawowe wychowanie.
Czy tylko ja mam po tym wyznaniu mieszane uczucia... :/
Nie tylko Ty ;)
Mam tylko cichą nadzieję, że to był tylko przedmiot z typu tych zapychaczy...
I nie, doktor nie był w porządku, choćby w stosunku do tych, których uwalił albo tych co też dostali 3.0/3.5 ale w przeciwieństwie do ciebie uczyli się, lub jakimś innym sposobem, ogarnali materiał na tyle, by zdać. :)
Nagle wszyscy święci się znaleźli.
Nie święci- normalni. Albo idziesz na studoa i starasz się w miarę uczyć(chociaż, żeby zaliczyć), albo nie chcesz się uczyć i nie idziesz. Proste, prawda? Zwlaszcza, że autor miał tylko dwa zaliczenia, a jedno i tak zawalił- czyli na 99% to tej typ co jest zapisany na listę, chodzi tylko na co musi i resztę olewa. ;)