#TrGKR
Kolega pracuje w dużej rzeźni na północy kraju. Pracuje na stanowisku kontrolera jakości (zwierząt). Opowiedział mi, że kilka miesięcy temu przyszła do nich dostawa wieprzowiny i jedna świnia była okropna - z pryszczami, cała czerwona, paskudna (na sam widok można było zwymiotować). Jako dobry pracownik odmówił przyjęcia takiej świni. Nie minęła chwila i przyszedł jego przełożony i powiedział "Albo dopuszczasz tą świnię albo wylatujesz i nie znajdziesz nigdzie pracy w zawodzie". Kolega się załamał i świnię dopuścił. Niestety nic nie mógł zrobić - świeżo po studiach, żona z trzecim dzieckiem w ciąży, kredyt na głowie, dziecko ma lekką niepełnosprawność.
Chłopak się załamał i już nie jada mięsa wcale. Jest w ciężkim stanie psychicznym ale na szczęście żona go wspiera. Nie zachęcam was do niejedzenia mięsa (sam jem), ale raczej do zmiany filozofii. Lepiej zjeść raz czy dwa razy w tygodniu lepszej jakoś mięso, niż tak jak wiele osób codziennie po kilka razy jakieś dziadostwo.
Naprawdę myślicie, że z powodu jednego świniaka ktoś ryzykowałby partię mięsa i stosował takie groźby w stosunku do pierwszego lepszego szeregowego pracownika? Akurat przepisy dotyczące zdrowia zwierząt są bardzo restrykcyjne. Poza tym zwierząt się nie bada okiem.
Przemysł produkujący mięso na wysoką skalę jest okrutny, ale to jest tylko kiepska prowokacja. Bardzo bezsensowna zresztą. Bo o ile kwestie moralne są bardzo dyskusyjne i warto się nad nimi pochylać, to kwestie sanitarne i zdrowotne są niepodważalne.
@gorzkakawa. jeszcze trzeba dodać że przed przyjęciem do ubojni zwierzaka właściciel musi posiadać zaświadczenie od weta że zwierzę jest zdrowe +dane transportowe które jest ważne max 24h. bez tego nie przyjmą A czegoś takiego jak selekcja " na oko" nie ma bo tak nic się nie zobaczy
I tu się można zdziwić. Pracowałam na ubojni drobiu. Drób nie raz i nie dwa miał oznaki wyraźnej choroby, a był dopuszczony. Często mięso lądowało na ziemi, po czym bez żadnego płukania było pakowane. I właśnie kontrola "na oko" była tam jedyną kontrolą. Zakład działał tak przez bodajże 25-30lat, na szczęście coraz większa liczba skarg doprowadziła do zamknięcia owego zakładu. Także nie wszędzie zachowane są odpowiednie normy, a przy kontrolach wyższych instancji praktycznie zawsze uda się wszystko zatuszować na czas.
Na potrzeby gównoburzy, czy nie, taka sytuacja jest możliwa...
Niestety przepisy przepisami, ale w praktyce nie w każdej rzeźni jest czysto i sterylnie. Bywają pracownicy zdegenerowani, którzy nawet nie biorą pod uwagę, że ta jedna świnia może stać się powodem zamknięcia całego interesu, bo dla nich liczy się zysk tu i teraz, co z tego że na zewnątrz jest chora, może od środka nie będzie widać różnicy i się sprzeda.. Dawanie w łapę jest wszędzie, także w organach inspekcji weterynaryjnej. @ajakmyslisz, racja, ale wet wystawia zaświadczenie dla całego stada, nie dla pojedynczych sztuk, więc jeśli akurat ta jedna była chora (chociaż to jest dziwne przy takim zagęszczeniu), to można było ją przeoczyć, więc została zauważona dopiero tuż przed ubojem, co pracownik ma obowiązek zgłosić. A przełożony może być głupi i zlać taką informację ryzykując zamknięcie zakładu, ale przynajmniej ma spokój :/
Nie @gorzkakawa, nie myślę, że to jest jeden świniak, bo bardzo możliwe, że takie sytuacje zdarzają się nagminnie i na wielką skalę. Kwestie sanitarne i zdrowotne ulegają niestety czasem kwestiom pieniężnym.
@gorzka kawa - o słodka naiwności :)
No nie wiem. Mój wujek pracujący w podobnym zakładzie opowiadał, że jak rano włączają maszyny to tylko słychać pisk mielonych szczurów
@MaouSi ja na szczęście sprzedając zwierzaka w każdej ubojni, w całej okolicy muszę mieć badania od weta A i wet sprawdza przed zladowaniem zwierzaka. po uboju dodatkowe badania np. mózgu czy przypadkiem nie trzeba cofnąć certyfikatu zdrowego stada ( względem niektórych chorób)
Ci, którzy to plusują, chyba serio nie widzą, że te wyznanie jest pisane czysto pod gównoburzę xD
TO wyznanie.
Przepraszam za błąd, już wielokrotnie pisałam tutaj, że często piszę "te" zamiast "to". Oczywiście masz rację :)
Mimo wszystko to prawda. Tak samo jak skupianie się na zdrowiu zwierzęcia. Alarm na całą rzeźnię "przychodzi kontrola" i nagle jest kulturka, w miarę spokojnie. Kontrola znika, znowi jest chaotyczne popędzanie już wystarczająco zestresowanych zwierząt byle więcej i szybciej. Ponadto masowo hodowane zwierzęta są słabo karmione i faszerowane gó**em byle szybciej rosły. Przeniesienie się na zwierzynę z dobrego źródła nie tylko dobre jest dla ich chowania, ale również dla naszego zdrowia bo to wszystko co zostało sztucznie wsadzone w zwierzynę, zostaję w jej mięsie, a następnie w nas. Były nawet przypadki, gdzie np w Mexyku młodzi chłopcy zaczęli mieć piersi ze względu na to, że kurczaki były faszerowane Estrogenem
mało z krzesła nie spadłem ze śmiechu....
Widać dieta wegetariańska się autorowi na mózg rzuciła skoro takie bzdury pisze.
Nie ma takiego rolnika który dla sprzedania 1 ze iluśdziesięciu/iluśset sztuk zaryzykowałby próbę sprzedaży tak tak chorego zwierzęcia. Po takim numerze straciłby całą partię zwierząt, rzuciliby mu takie kary i kontrole że by się nogami nakrył a najpewniej prewencyjnie wybiliby mu całą hodowle.
Mieszkam tuż obok rzeźni. I nie chce mi się w coś takiego wierzyć. Kontrole mają co tydzień, mięso wysyłane jest do badania co chwila. Poza tym świnie muszą być badane przez weterynarza i każda jednostka, która choć trochę odbiega od normy nie może być wysłana do ubojni. W dobie dzisiejszych kontroli, nacisków UE, nie wierzę, że ktokolwiek byłby na tyle głupi, żeby kazać takie zwierzę zabić i przerobić na wędliny, etc. Także fajna ściema.
Poza tym, raczej nikt nie będzie ryzykował zysku z jednej świni do strat, jakie się ponosi, gdy nieprawidłowości wyjdą na jaw.
"nacisków UE" w kwesti jedzenia to Polska ma chyba nawet wyższe standardy niż UE.
I zgadzam się w 100%z tym że to ściema.
Ale co to była za choroba i czy ma wpływ na mięso czy tylko na skore? Jakie były wyniki badań? Przecież tego się nie ocenia na oko. Jak dla mnie historia zmyślona na potrzeby zniechęcenia ludzi do przemysłowego mięsa.
Całkowicie się zgadzam. Te testy to nie jest tylko sprawa wyglądu! Nie robi się ich "od tak". Sprawdzane są też tkanki etc. A co do mniejszych hodowli - w sumie fakt, że żywotne miewają dużo lepsze warunki, ale jest też sporo dróg obejścia kontroli, a zarazić zwierzaka łatwo (trochę tego jest - włośnie, tasiemce, wirusy...)
Bzdury, takie ochydne mięso to sobie można robić z psa trzeciej kategorii zmielonego razem z budą w Pcimiu Dolnym, a nie w oficjalnej ubojni. Tam są restrykcyjne przepisy, a w dobie pomoru świń i innych chorób nikt nie zaryzykowałby dla kilku kilo mięsa całej firmy.... Bzdury i tyle. Weź wymyślaj bajki gdzie indziej.
Pozwól, że to ja zadecyduję co i jak często powinnam jeść.
Poza tym co, brzydka świnia nie może być smaczna? Ocenianie po pozorach weszło na wyższy poziom.
Całkowicie się zgadzam, liczy się charakter.
A tak dokładniej to liczy się wnętrze
A w sezonie grilowym najbardziej karkówka
Nie wiem jak skomentować, wielu nie je mięsa właśnie przez takie sytuacje.
Ja nie jem bez wyraźnego powodu (sezon na warzywa, szeroki wybór).
Ale i tak wybór nalezy do każdego z nas osobno
Jakim idiotą trzeba być by robić bachory gdy jest się w czarnej dupię?
Właśnie gdyby częściej w niej był to by może nie miał takiego problemu.
Co z tego, że miała pryszcze? Przecież mięso się bada. Zgodzę się, że jakość polskiego mięsa jest tragiczna. Za granicą kupowałam 250 gramów filetów z piersi z kurczaka, które starczały mi na 2 obiady, w Polsce 250 to jest na jeden obiad. Napchają wody z solą i sprzedają. A potem dziwne, że ludzie grubi, schudnąć nie mogą, a przecież tak zdrowo jedzą. Warzywa też są tragiczne, one powinny pachnieć, jak się obok nich przechodzi, a nie "ta czerwona kulka to chyba pomidor".