#Tvloc
Postanowiłam w końcu do niego zagadać. Nie będę ukrywać, że ostatecznie przekonały mnie do tego (w większości jednak pozytywne) Wasze komentarze.
No to zagadałam. Okazało się, że mamy bardzo podobny gust filmowy. Rozmawiało się miło, więc umówiliśmy się do kina. Do tej pory nie wiem, czy to była randka, czy po prostu spotkanie koleżeńskie. Było jednak świetnie.
Potem spotkaliśmy się jeszcze dwa razy. Tym razem to już były randki.
Niestety przy drugiej wiedziałam już, że nic z tego nie będzie.
Bartek był miły, zabawny, niegłupi, fajnie się gadało, no i był przystojny (oj no, nie oszukujmy się i nie ukrywajmy, że to nie ma znaczenia). Osiem lat różnicy wieku to chyba jednak było dla nas za dużo. Mimo wszelkich zalet, chłopak był jeszcze bardzo niedojrzały. Inne poglądy na życie, inne cele. Nie wiem czego ja się właściwie spodziewałam? Za bardzo to wszystko idealizowałam w głowie. Głupia ja.
Podobny gust filmowy to za mało, by próbować budować na tym coś więcej.
Szczęście w nieszczęściu, on myślał podobnie. Zakończyliśmy to, zanim jeszcze w ogóle zaczęliśmy. Obyło się bez dramatów.
Nie to, że nie wywarło to na mnie żadnego wrażenia. Szkoda, wiadomo , ale czasem tak bywa. Teraz skupiam się na pracy i czekam, co dobrego życie przyniesie.
Bartka czasem widuję (kolega brata, więc to nieuniknione). O dziwo, nie jest jednak dziwnie. Rozmawiamy normalnie. On nie jest AŻ tak niedojrzały, ale wiem, że to i tak nie "to".
Brat trochę się na nas wkurzył, no bo jego siostra i jego kumpel? No ale już mu przechodzi. Wczoraj nawet powiedział mi, że w sumie szkoda, że nam nie wyszło, bo przynajmniej miałby fajnego szwagra.
No.
Tak czy inaczej, nie żałuję. Przynajmniej nie będę się całe życie zastanawiać co by było gdyby. I żałować, że może straciłam miłość życia, bo bałam się zaryzykować i odezwać? Teraz wiem, że nie straciłam.
Trzymajcie się, Anonimowi. Pozdrawiam i nam nadzieję, że za bardzo Was nie zanudziłam.
Podoba mi się Twoje podejście, spróbowałaś, ale nie wyszło, jednak nie robisz dramy i nie trzymasz się kurczowo przystojniaka :)
Lepiej żałować, że nie wyszło, niż żałować, że się nie spróbowało... Kto wie, może za parę lat chłopak dojrzeje i wtedy..?
Jeny, kiedyś na anonimowych właśnie przeczytałem taki komentarz "lepiej żałować że coś zrobiłeś, niz że nie zrobiłeś nic". Mega mnie cieszy twoja postawa, że jednak spróbowałaś i masz pewność że czegoś nie tracisz.
Bardzo zdrowe podejście. Czasem się zdarza, że osoba dużo młodsza jest równie dojrzała, jak ta starsza, ale niewiele jest takich przypadków, w większości zawsze jest jakieś "ale", które wychodzi po dłuższej znajomości, np. kwestia założenia rodziny. Ty mogłabyś być gotowa, on nie i nie wiadomo, co robić, jako rozegrać. Dobrze, że to zakończyliście, zamiast ciągnąć na siłę, zamiast idealizować związek, który się nie klei, mydląc sobie oczy. Kto wie, może za kilka lat wasza dojrzałość się wyrówna i postanowicie spróbować raz jeszcze i tym razem wyjdzie, albo znajdziecie kogoś innego, co by się nie stało, powodzenia ;).
Ja tak właśnie żałuję, że nie miałam tyle odwagi żeby zaczepić chłopaka, z którym pracowałam w jednej firmie. U nas było 4 lat różnicy, ja byłam starsza, on zaraz po technikum i bałam się właśnie, że może potraktować mnie niekoniecznie miło. Koleżanki uważały, że iskry lecą z obu stron, a i tak nic z tego nie było.
Mnie tak "przycisnęło" w liceum. Dopiero zaczynałam i spodobał mi się chłopak, który kończył. Świadomość, że mam mało czasu i potem mogę go już nie zobaczyć, sprawiła, że zdobyłam się na odwagę. Dla, wtedy średnio odważnej, nastolatki nie było to łatwe. Ale gdybym nie zaryzykowała, pewnie do tej pory zastanawiałabym się "co było gdyby". Ostatecznie byliśmy parą przez 5 ładnych lat :)
Ależ nie, ciekawie było to przeczytać :)
Jakie zanudziłaś. Jedno z ciekawszych wyznań.
Te osiem lat różnicy to nic. Moja ciotka chrzestna jest osiem lat starsza od swojego męża, ja mam żone sześć lat młodszą. Mamy 7 lat stażu obrączkowego i dwie córeczki. To sie zaciera, te różnice, tego potem nie widać.
Bardzo przyjemnie się czytało. Podoba mi się Twoje podejście.
Bardzo dobrze, że spróbowaliście. Nie wyszło, trudno, ale jednak nie ma czego żałować. Przynajmniej teraz się skupisz na kimś innym, a nie będziesz żyła w zawieszeniu "co by było gdyby". Powodzenia i wszystkiego dobrego, jeszcze znajdzie się ktoś z kim będziesz szczęśliwa :)
No i przynajmniej spróbowałaś i dzięki temu możesz zamknąć ten rozdział i szukać szczęścia gdzie indziej, gdyby nie to, być może jeszcze długo byś do niego wzdychała i idealizowała go, przez co zamykałabyś się na nowe znajomości. Gratulacje za odwagę i zagadanie :)