Zazwyczaj na egzaminy i kolokwia jestem dobrze nauczona, ale w większości przypadków udaję tępą mameję, żeby ludzie nie pytali mnie o różne rzeczy związane z zaliczeniami.
Ogólnie sposób na "mameje" często się sprawdza. Np w pracy... jak wyczuja, ze jest się bystrzejszym od innych to automatycznie dochodzi Ci dużo więcej rzeczy do ogarnięcia... realia.
OneMillionDolar
Żeby jeszcze za tym szło wyższe wynagrodzenie, ale często pieniądze są takie same dla wszystkich.
obloczek20
Haha właśnie tak jest. Ostatnio nawet musiałam taką udawać :)
CzepliwyMisiek
No nie wiem, u Nas na uczelni taka "mameja" została już dawno przejrzana i dosłownie wykluczona z życia grupy. Jak ona czegoś nie wie to zawsze ktoś stara się pomóc, wytłumaczyć. Natomiast jak się jej coś spytasz to "ona nic nie wie' potem wychodzi z 5 z zaliczenia... Weź tu takich lub.
I dobrze. Przynajmniej nie masz miliona sprytnych nierobów. Przynajmniej nikt cię i twojej pracy nie wykorzystuje.
HoustonNaZadupiu
Etanolansodu, owszem, ale nie kosztem cennego czasu innych uczniow/studentow. Od tego sa nauczyciele/wykladowcy, ktorzy za nauczanie biora pieniadze.
Pusia
Ja się zawsze czuję źle, kiedy muszę kogoś o coś poprosić na uczelni, mimo tego, że nie ma u nas na roku z tym problemu. Generalnie wyznaję zasadę, że coś za coś, więc albo od razu oferuję, że w jakiejś innej uczelnianej kwestii pomogę, albo czekam na moment, kiedy ta osoba będzie czegoś potrzebować.
BlachazRdza
Inaczej jest usiąść z kimś i mu wytłumaczyć. A inaczej jest dawać komuś gotowce, za które nawet nie padnie "dziękuję". To dwie różne rzeczy. Ja wyraziłem się o tej drugiej.
Zimowomi
Ja tam wole komuś dać gotowca niż wytłumaczyć - zajmuje to mniej czasu. Jednak większość woli zrozumieć.
PS dzięki tobie już wiem co myśli ta osiąga na każdych studiach co nikt jej nie lubi
HoustonNaZadupiu
Etanolansodu, to pisz konkretniej. To w sumie nie jest pierwszy taki Twoj komentarz, gdy człowiek musi się domyślać, co dokładnie miałaś na myśli.
bazienka
Etanolansodupredzej zrobiono za nich
honestly
Niezbyt, bo wykładowcy też to widzą. Jak się człowiek pokaże z dobrej strony to może liczyć na jakieś ciekawe propozycje zrobienia u kogoś pracy dyplomowej, czy poważniejsze traktowanie na egzaminach ustnych i jakiś prezentacjach. A od ludzi łatwo się odgonić, wystarczy powiedzieć ile chce się pieniędzy za godzinę nauczania.
To jest typ którego najbardziej nie lubię. Gada, ze nic nie umie, a później zalicza jako jedyny. Wszyscy wiedza o co chodzi, ze nie chcesz pomoc. Wiec po prostu przestań udawać i powiedz, ze nie pomożesz, bo nie masz czasu/ochoty.
Redhairdontcare
Jak się ludziom powie szczerze to od razu jest foch i żeby tylko tyle, ale dochodzi też obgadywanie wśród ludzi. A niektórym trzeba podstawy tłumaczyć 20 razy i dalej nic nie łapią. Na miejscu nauczyciela większość bym oblała, ale teraz takie czasy, że uczniów się przepycha z klasy do klasy...
Zimowomi
Jak będziesz się głupawo wykręcać, ze nic nie umiesz to tez będą cię obgadywać. Jeśli nie chcesz pomoc to nie pomagaj, ale nie licz, ze ludzie będą o tobie miło mowic
Redhairdontcare
Na szczęście pozostało im na tyle szarych komórek, żeby domyślić się o co chodzi i już nie przychodzą ;)
Miałem kiedyś podwładnego, który udawał tępą mameję, żeby uniknąć dodatkowej pracy. Po tym jak dwóch jego współpracowników zostało awansowanych przyszedł pogadać, dlaczego to nie on awansował tylko inni, z długiej rozmowy wtedy faktycznie wynikło, że tępy nie jest i nawet lepiej do awansu by się nadawał niż jego koledzy. Zdziwił się gdy mu powiedziałem, że prócz umiejętności i bystrości trzeba się angażować w pracę by zasłużyć na awans a nie udawać mameję.
Sprawdziłem i to słowo istnieje, tyle, że to slang, więc skąd mam je znać... Nie obracam się wśród blokowisk, wolę język literacki i archaizmy, do tego cytaty z francuskiego i łaciny Ja wolę staropolskie iż, azali, jakoby, wziąść, a nie jakieś mameje
evolve
"Wziąść" nie jest staropolskie. Skąd w ogóle taki pomysł?
To samo potem będziesz robić w pracy, potem w związku, w rodzinie...
Sama na siebie bat kręcisz, nie zdziw się potem że nie masz znajomych, a i rodzina Ci "jakoś nie wyszła", bo nikt mameji nie lubi
Ogólnie sposób na "mameje" często się sprawdza. Np w pracy... jak wyczuja, ze jest się bystrzejszym od innych to automatycznie dochodzi Ci dużo więcej rzeczy do ogarnięcia... realia.
Żeby jeszcze za tym szło wyższe wynagrodzenie, ale często pieniądze są takie same dla wszystkich.
Haha właśnie tak jest. Ostatnio nawet musiałam taką udawać :)
No nie wiem, u Nas na uczelni taka "mameja" została już dawno przejrzana i dosłownie wykluczona z życia grupy. Jak ona czegoś nie wie to zawsze ktoś stara się pomóc, wytłumaczyć. Natomiast jak się jej coś spytasz to "ona nic nie wie' potem wychodzi z 5 z zaliczenia... Weź tu takich lub.
I dobrze. Przynajmniej nie masz miliona sprytnych nierobów. Przynajmniej nikt cię i twojej pracy nie wykorzystuje.
Etanolansodu, owszem, ale nie kosztem cennego czasu innych uczniow/studentow. Od tego sa nauczyciele/wykladowcy, ktorzy za nauczanie biora pieniadze.
Ja się zawsze czuję źle, kiedy muszę kogoś o coś poprosić na uczelni, mimo tego, że nie ma u nas na roku z tym problemu. Generalnie wyznaję zasadę, że coś za coś, więc albo od razu oferuję, że w jakiejś innej uczelnianej kwestii pomogę, albo czekam na moment, kiedy ta osoba będzie czegoś potrzebować.
Inaczej jest usiąść z kimś i mu wytłumaczyć. A inaczej jest dawać komuś gotowce, za które nawet nie padnie "dziękuję". To dwie różne rzeczy. Ja wyraziłem się o tej drugiej.
Ja tam wole komuś dać gotowca niż wytłumaczyć - zajmuje to mniej czasu. Jednak większość woli zrozumieć.
PS dzięki tobie już wiem co myśli ta osiąga na każdych studiach co nikt jej nie lubi
Etanolansodu, to pisz konkretniej. To w sumie nie jest pierwszy taki Twoj komentarz, gdy człowiek musi się domyślać, co dokładnie miałaś na myśli.
Etanolansodupredzej zrobiono za nich
Niezbyt, bo wykładowcy też to widzą. Jak się człowiek pokaże z dobrej strony to może liczyć na jakieś ciekawe propozycje zrobienia u kogoś pracy dyplomowej, czy poważniejsze traktowanie na egzaminach ustnych i jakiś prezentacjach. A od ludzi łatwo się odgonić, wystarczy powiedzieć ile chce się pieniędzy za godzinę nauczania.
To jest typ którego najbardziej nie lubię. Gada, ze nic nie umie, a później zalicza jako jedyny. Wszyscy wiedza o co chodzi, ze nie chcesz pomoc. Wiec po prostu przestań udawać i powiedz, ze nie pomożesz, bo nie masz czasu/ochoty.
Jak się ludziom powie szczerze to od razu jest foch i żeby tylko tyle, ale dochodzi też obgadywanie wśród ludzi. A niektórym trzeba podstawy tłumaczyć 20 razy i dalej nic nie łapią. Na miejscu nauczyciela większość bym oblała, ale teraz takie czasy, że uczniów się przepycha z klasy do klasy...
Jak będziesz się głupawo wykręcać, ze nic nie umiesz to tez będą cię obgadywać. Jeśli nie chcesz pomoc to nie pomagaj, ale nie licz, ze ludzie będą o tobie miło mowic
Na szczęście pozostało im na tyle szarych komórek, żeby domyślić się o co chodzi i już nie przychodzą ;)
Miałem kiedyś podwładnego, który udawał tępą mameję, żeby uniknąć dodatkowej pracy. Po tym jak dwóch jego współpracowników zostało awansowanych przyszedł pogadać, dlaczego to nie on awansował tylko inni, z długiej rozmowy wtedy faktycznie wynikło, że tępy nie jest i nawet lepiej do awansu by się nadawał niż jego koledzy. Zdziwił się gdy mu powiedziałem, że prócz umiejętności i bystrości trzeba się angażować w pracę by zasłużyć na awans a nie udawać mameję.
O boże zakochałam się w określeniu "tępa mameja" XD
co to jest '' mameja'' ?
Taki wyuczony a nie wie XD
Sprawdziłem i to słowo istnieje, tyle, że to slang, więc skąd mam je znać... Nie obracam się wśród blokowisk, wolę język literacki i archaizmy, do tego cytaty z francuskiego i łaciny Ja wolę staropolskie iż, azali, jakoby, wziąść, a nie jakieś mameje
"Wziąść" nie jest staropolskie. Skąd w ogóle taki pomysł?
'Mameję' :''D
To samo potem będziesz robić w pracy, potem w związku, w rodzinie...
Sama na siebie bat kręcisz, nie zdziw się potem że nie masz znajomych, a i rodzina Ci "jakoś nie wyszła", bo nikt mameji nie lubi
Mameja? Że co?