Współlokator mojego chłopaka pojechał do swoich rodziców na weekend, więc wieczorem, po spotkaniu z przyjaciółmi, nieco podpici przyszliśmy do mieszkania i od razu zabraliśmy się do amorów. Wreszcie mogłam jęczeć, krzyczeć i pozwolić sobie na rzucanie świńskimi tekstami (mojego chłopaka bardzo to kręci, mnie w sumie też). Cała „akcja” trwała dobre pół godziny i zwieńczona została bardzo głośnym finałem.
Po wszystkim, kiedy już leżeliśmy zasapani, z kuchni znajdującej się tuż za ścianą dobiegł nas głos: „Jezusie najsłodszy, co to kur#a było?!”.
Jednak nie pojechał do swoich rodziców na weekend.
Dodaj anonimowe wyznanie
Współlokator jak współlokator, ja kiedyś mieszkałem obok kobity, która podczas "akcji" kwiczała jak świnia w korycie.
Ja kiedyś miałem w hotelu za sąsiadów Azjatów (chyba Japończyków) - rano przyglądałem się żeby ocenić jej wiek, bo wydawała odgłosy gwałconego dziecka.
Dlatego azjatyckie porno omijam szerokim łukiem.
W akademiku nieraz tak było, że słuchało się jęków z pokoju obok.
A czy po wszystkim sasiad tez wyszedł na papierosa?
Na papierosa tuż po i szampana tuż przed.