#VVPT7
Mam w domu bardzo dużo zestawów do Slime i pokaźną kolekcję glutków i innych lepkich rzeczy do zabawy. Cała rodzina wie o moich zainteresowaniach, wiedzą, że lubię się bawić takimi rzeczami i że je kolekcjonuję. Jednak nikt nie wie, jak to się zaczęło ;)
Gdy miałam 7 lat, baaardzo prosiłam rodziców o pieska. Po wielu wykładach na temat "pies to nie zabawka", "zwierzę to wielka odpowiedzialność" w końcu zgodzili się na kundelka.
Szczeniaczek pojawił się w naszym domu i był moim oczkiem w głowie.
Zanim go nauczyliśmy robić dwójeczkę na podwórku, robił ją nieraz w domu i ja to musiałam sprzątać. Gdy brałam małą, ciepłą kupkę do rąk (najpierw przez papier), czułam satysfakcję. Nie wywalałam jej do kosza, tylko zanosiłam ją do piaskownicy za domem i lepiłam różne rzeczy, po zabawie wywalałam kupę (a raczej to co z niej zostało) i myłam ręce.
Do dziś nie wiem jak to się stało, że rodzice tego nie widzieli.
Dziś jak o tym pomyślę, to wymiotować mi się chce, i jest mi strasznie wstyd.
Dobrze, że się nie pochorowałaś przez to ;)
Wyobraź sobie, że prawdopodobnie dzięki temu nabrała więcej odporności - zaaplikowała sobie coś w rodzaju szczepienia.
wandea, co ty za głupoty pieprzysz
Odpornosc na pasozyty? A to dobre.
Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. ^^
Gówniana zabawa
Gówniana zabawa
Zanim zobaczyłam twój komentarz, napisałam to samo XD
Kolejny argument zeby nie kupować psa dzieciom. Coraz bardziej rozumiem swoich rodzicow...
Nie każde dziecko będzie się bawić psim gównem. Ja miałam zwierzaki całe swoje życie, wychowywałam się z psem i dzięki temu uczyłam odpowiedzialności. Nigdy nie przyszło mi do głowy coś takiego, jak autorce. Za to dzięki mojemu psiakowi miałam cudowne dzieciństwo i najlepszego przyjaciela. Jeśli jej wyznanie jest argumentem, by nie kupować dziecku psa, to czy moje jest argumentem, by kupić dziecku psa?
Argumentów przeciw jest bardzo dużo. Przede wszystkim odpowiedzialność, która spada na rodzica. Pies jak każde zwierzątko generuje wydatki i wymaga opieki nie mniejszej niż dziecko. W przypadku wyznania dla mnie powodem do rezygnacji ze zwierzęcia jest jak widać potrzeba ciągłego nadzoru.
To lepiej dzieci też sobie nie rób. To też wydatki, odpowiedzialność i potrzeba ciągłego nadzoru.
Aha. Rezygnacja ze zbednego wydawania pieniedzy dla widzimisie dziecka, kiedy nie ma sie ochoty na dodatkową odpowiedzialność oznacza ze powinnam zrezygnowac z potomstwa? Jaki to ma związek? Zwierze nie jest stworzone do zycia w domu z człowiekiem. To chyba oczywiste. A kupowanie psa tylko dlatego ze małe dziecko chce jest idiotyczne. Chodzi o zaadoptowanie nowego członka rodziny. To takie samo życie jak ludzkie i nie służy uczeniu dziecka odpowiedzialnosci. Zwierze to nie zabawka
Wiaderny, jestes niespojny/a. "Zwierze nie jest stworzone do zycia w do lu z czlowiekiem", a potem "nowy czlonek rodziny" i "to takie samo zycie jak ludzkie". Czyli jak trzymasz zwierze poza domem, na podworku to tak samo bys mogla/mogl trzymac ludzkiego czlonka rodziny np. w budzie. Rozumiem ze mozna miec swoje zdanie i kazdy moze miec inne niz moje, ale Twoje nie trzyma sie razem z soba. Pozdrawiam.
Wiaderny, wszystko jest kwestią wychowania, zarówno dzieci jak i zwierząt. Oczywiście, że o kupnie/adopcji zwierzęcia decyduje rodzic i to rodzic za zwierzę odpowiada. Natomiast to, że akurat autorce zdarzyło się bawić psią kupą nie jest żadnym argumentem przeciw posiadaniu psa. Nawet jak się psa nie posiada to na psią kupę można się gdzieś natknąć 😉 pozdrawiam
Nie widzę w tym nic nie spójnego. Dziecko tez jest członkiem rodziny a spi w swoim pokoju a nie w twoim łóżku i męża. Każdy ma swoje własne miejsce. Bycie członkiem rodziny nie znaczy ze ma sie być traktowanym tak samo jak inni, teściowej do sypialni nie wpuścisz a to też rodzina. Tak samo pies. Myślicie wyjątkowo schematycznie. Nie mowie ze jak kupie psa to ktos z rodziny bedzie jeść gówno. To nie jest równoważne. Za to z posiadania psa wynikają dodatkowe obowiązki. Jest to tak oczywiste, że zaprzeczanie temu byłoby żałosne. Ja tych obowiązków nie chcę i dlatego nie chcę psa. Mogę pozwolić dziecku bawić się samemu w pokoju i wiem, że jest bezpieczne na tyle żeby monitorować je rzadziej niż, jakby dodać psa do tego. Nie koniecznie będzie bawić się psimi odchodami, ale trzeba większej ostrożności. Czujecie to? Nie mowie ze kazde dziecko bawi sie kupą, mowię że niewystarczające pilnowanie dziecka i psa jest nieodpowiedzialne. Nie chce psa i mam ku temu powody, wyznanie jest o skutkach niewystarczającej uwagi przy posiadaniu i psa i dziecka, argumentem na niekupowanie psa jest to że dziecko bawiące sie z psem wymaga wiekszego nadzoru niż dziecko bawiące sie samo. Co tu jest niezrozumiałe?
Przy okazji pragnę dodać, że mam psa i wiem co to znaczy. Dba sie o niego nie mniej niz o dziecko. Leczy się tak samo jak człowieka, karmi i wychowuje (no nie dokładnie tak samo - kwestia psiej behawiorystyki i anatomii) różnica jest taka że ja chce mieć tylko dziecko albo dwoje dzieci a nie dziecko + psa. Prosta sprawa jak mam poświęcić swój czas, uwagę, pieniądze, miejsce w domu, cierpliwość itd to wolę poświęcić to 2 dzieci a nie dziecku i psu. Koniec. Takie proste.
D: Kys