#VoABP
Moja siostra w październiku trafiła do szpitala pod wpływem opioidów, wyszła i wróciła do domu z zamiarem „rzucenia nałogu”. W domu zażywała metadon, brała oksykodon, całymi dniami siedziała na tarasie, paliła papierosy i słuchała muzyki. Przez ten czas nie wychodziła „w tango” na miasto, ale wymigiwała się od obowiązków domowych i nawet nie wpadła na to, żeby odciążyć nas i rodziców, i choćby wypakować naczynia ze zmywarki. Ja mam naukę zdalną, więc siedzę w domu i obserwuję zachowanie siostry. Nie robi nic - siedzi na telefonie, pali papierosy, maluje się, ubiera i robi sobie zdjęcia. Współuzależnieni rodzice są bezradni, nie pomaga to, że cieszą się, że jest w domu i nie muszą bać się o jej życie.
W czasie Wszystkich Świętych rodzice zaproponowali nam wyjazd do rodziny, do wuja i ciotki na wieś. Pojechaliśmy wszyscy, co było cudem, bo zwykle nie mogliśmy nigdzie jeździć ze względu na siostrę.
I tutaj zaczyna się historia. Po przyjedzie siostra miała dużo energii, siedziała przy stole z rodziną, rozmawiała, piła alkohol, a nawet jadła. W dzień wychodziła do lasu na spacery, paliła papierosy, dzwoniła do znajomych. Zachowywała się „normalnie” jak na siebie, była w tym czasie na metadonie. Tak, minęły dwa dni. Następnego dnia siostra wstała i dowiedziała się, że planujemy jechać na cmentarz, wysprzątać rodzinne groby, pościnać żywopłoty, zmyć kafle, nagrobki, poprzesadzać kwiaty - ogółem pracy było dużo. Na wieść o tym siostra zrobiła teatrzyk, że ona nigdzie nie jedzie. Kiedy na nic się to zdało, zaczęła udawać, że jest jej słabo, „omdlała” na łóżko, leżała.
Zdenerwowała mnie mniej niż rodzina, która nagle zaczęła wokół niej latać. Bo ona jest biedna, walczy z uzależnieniem, ma anoreksję i jest wychudzona, więc pewnie jej słabo. W końcu sprawę na cmentarzu musiałam ogarnąć ja, wuj, moja druga siostra i nasz kuzyn, bo ciotka z rodzicami zostali z obłożnie chorą siostrą i usługiwali jej przez cały dzień. Oczywiście wieczorem siostra magicznie ozdrowiała, a następnego dnia zamówiła taksówkę na stację kolejową i wróciła do domu pociągiem, bo umówiła się ze „znajomymi” na imprezę halloweenową, która ostatecznie trwała 4 dni, i z której gwiazda wróciła z mandatem za brak maseczki oraz została zanotowana przez policję.
Ona ma już ponad 20 lat, zachowuje się jak gówniara. Rodzice chodzą na terapię, żeby walczyć ze współuzależnieniem wywołanym uzależnieniem siostry i nie słuchają się terapeuty, nadal usługują siostrze, a nas z tego powodu ignorują. Mam dość.
Oczywiście nie byliśmy na cmentarzu we wszystkich świętych tylko kilka dni wcześniej, zostaliśmy tydzień u wuja. Ona wróciła przed halloween, my zostaliśmy jeszcze kilka dni.
Dodam jeszcze, że jak były protesty to poszłam z drugą siostrą i okazało się, że średnia siostra też chce iść. Po kilkunastu minutach zgubiła się w tłumie, a potem okazało się, że wyszła z protestu i poszła do kolegi, który mieszka blisko rynku, żeby się naćpać.
Mój tato też tak skakał wokół brata alkoholika, hazardzisty. Gdy brat lekko się ogarnął, miał żonę, dziecko, to tato przepisał mu duży dom do wykończenia. Pomieszkali trochę, ale w końcu trzeba było dom sprzedać za śmieszne pieniądze, bo okazało się, że ma ogromne długi. Wiele lat patrzyłam, jak tato się wykańcza przez tego gnoja. Też nad nim skakał, bo ciągle coś mi było. Na nic zdawały się tłumaczenia ojcu, że to nie ma sensu, że co robi, że ten gnój pamięta tylko o tacie, jak potrzebuje pieniędzy, których w pewnym momencie mój tato też miał mało. Ten debil zostawił żonę, która chciała żyć normalnie i znalazł sobie jakąś patusiarę kilkanaście lat młodszą. Nawet była sytuacja, którą podsluchałam, jak o głupie sto złotych gi blagali. Brat miał też samochód od ojca. Żałuję, że nie byłam starsza i nie miałam takiej odwagi, jak teraz, żeby pogonić towarzystwo od ojca, który się tym wszystkim wykanczal, nie mógł spać i miał problemy ze zdrowiem. W domu też tylko był temat o bracie. Masakra, jak sobie to przypomnę. Najgorsze jest to, że tato zmarł, śmierć tragiczna, nie chcę wdawać się w szczegóły. I ten jebany debil był wielce zrozpaczony. Myślałam, że zabiję go po pogrzebie taty, jak zaczął strasznie ubolewam. Powiedziałam mu, że jest wspolwinny, że tato umarł, że tyle lat go wykanczal.
Do sedna, zazwyczaj jest tak, że jak rodzice nadskakuja takim dzieciom, to nikt na tym nie zyskuje, tylko wielu ludzi bardzo cierpi, zazwyczaj do końca życia. Mam już to wszystko za sobą, ale czasami jak pomyślę o tym, co było, to czuję się strasznie.
wywalcie ja wreszcie z dmu, cieplarniane warunki jej nie pomoga, tylko zapewnia komfort
musi spasc na dno by sie ewentualnie podniesc
podpierdzielcie ja na policje jesli rodzice nie sa w stanie jej wywalic- jak sobie posiedzi za narkotyki, tam przejdzie detoks, to moze cos do nich dotrze
wiem, ze okrutne, ale innej opcji, by sie ocknela, nie ma
jak bedziecie ja tryzmac w komforcie, to sie kiedys zacpa
chociaz to tez jakies wyjscie, bedziecie mieli spokoj
Ale dlaczego ty to piszesz? Przecież to się ciągnie latami autorka i jej druga siostra mają dosyć tej ćpunki. Rodzice także uczęszczają na terapie i wiedzą, że powinni zostawić ją na jej odpowiedzialność, ale nie mogą. Autorka sama jej z domu nie wyrzuci. Rodzice nie chcą. Do kogo jest ten komentarz i co ma wnieść.
„jak bedziecie ja tryzmac w komforcie, to sie kiedys zacpa”
„wywalcie ja wreszcie z dmu”
Mam problem z fragmentem "Moja siostra w październiku trafiła do szpitala (...) W domu zażywała metadon, brała oksykodon (...)".
Metadon i oksykodon to opioidy, to znaczy, że dalej bierze?
A co do reszty wyznania, skakanie wokół niej na pewno jej nie uleczy, raczej coś odwrotnego, czy wy..bane na nią.
Autorka do doskonale wie, tylko jej rodzice nie potrafią przestać włazić jej w tyłek.
Metadon jest stosowany w leczeniu uzależnień od opioidów, bo pomaga przejść z zależności niekontrolowanej na kontrolowaną. Gdyby nagle przestała brać opioidy, miałaby zespół odstawienny, nieprzyjemna sprawa.
Jest coś takiego jak terapia metadonowa.
Tak, dalej bierze. Ona musi brać substytut, żeby nie dostać skręta. W jej sytuacji zespół odstawienny byłby na tyle silny, że zagrażałby życiu. Mogłaby z tej frustracji popełnić samobójstwo (czego próby były już kilka razy) albo zniechęcić się do trzeźwości i po prostu naćpać się (w dodatku za dużą dawką narkotyku). Czułaby silne bóle, skurcze oraz agresję z powodu odstawienia. Przerabialiśmy to już kilka razy, raz dostała gwałtownego zespołu po podaniu naloksonu przy przedawkowaniu morfiny. Teraz bierze niby metadon, czasami bierze Oxycontin.
Aha, to teraz rozjaśniłaś i jest na pewno tak jak pomyślałam po przeczytaniu - że ona jest na terapii substytucyjnej ale i tak czasem sobie ćpa te Oxy dla rozrywki. Czasem, a nie że leci w ciągu na czymś co ją codziennie mocno porobi. Czyli całkiem-całkiem jak na nią, w porównaniu do tego co opisywałaś że odwalała wcześniej. Naprawdę, to SĄ jakieś tam postępy :') I wiesz, ja w pełni rozumiem twoją frustrację, że "ona nic nie robi", że "nie wyjmie nawet naczyń ze zmywarki" (bo wiadomo, dla każdego kto normalnie funkcjonuje to wygląda jak zwykłe lenistwo). Ale jednocześnie - wiem jak to jest być po tej drugiej stronie, gdzie czasem nie masz siły na nic poza wstaniem z łóżka i siedzeniem przy kompie/telefonie, albo psychicznie nie umiesz się zmusić do zrobienia niczego co nie sprawi ci przyjemności. Albo kiedy masz energię przez chwilę, a potem nagle nie masz jej w ogóle i inni wypominają ci że "na przyjemności masz siłę, ale na pracę już nie". Tak działają opiaty, tak działa depresja (przynajmniej ja tak miałam), anoreksja też na pewno nie pomaga w kwestii sprawności i siły. Ona na pewno nie ma "normalnych" ilości energii, takich jakie ma zdrowa osoba, bardziej ją męczy zarówno sprzątanie jak i imprezowanie. No i ma zrujnowany układ nagrody i całą gospodarkę dopaminową, więc to normalne że nie chce robić nic co nie daje jej satysfakcji od ręki (jak ćpanie).
Także jasne, że ona powinna bardziej się zmuszać do obowiązków, bo nic innego jej nie pomoże tylko właśnie zmuszanie się i powolne przyzwyczajanie się że taka jest norma. Ale też tobie/wam przydałoby się pamiętać, że dla takiej zahartowanej degeneratki jak twoja siostra nawet to zmuszenie się do substytucji zamiast ćpania dzień w dzień stanowiło pewnie jakiś wysiłek :') Po prostu zakładaj, że jej standardy są obecnie *bardzo* niskie i robienie postępów to póki co właśnie takie małe, gówniane rzeczy jak fakt że pojechała gdzieś z wami i zjadła coś przy was.
(ciąg dalszy niżej jak coś)
Natomiast perfidną manipulację i scenki takie jak opisana w wyznaniu jak najbardziej olewajcie. Ona będzie to robić dopóki to będzie działać i dawać jej jakieś profity (atencję, wymiganie się od obowiązków, cokolwiek). Dopiero jak nie będzie oczekiwanej reakcji to może przystopuje zamiast zachowywać się jak rozwydrzone dziecko. Wasi rodzice są naprawdę ślepi i nie mają pojęcia jak bardzo szkodzą wam wszystkim (tak, jej też).
Also, rozwalił mnie fragment "maluje się, ubiera i robi sobie zdjęcia" xD Brzmi jak jedna z milionów zakochanych w sobie nastoletnich zaburzonych alternatywek xD Może ma ponad 20 lat, ale naprawdę wybitne siano w głowie :')
Niech ona w końcu walnie sobie "złoty strzał", będzie lepiej dla wszystkich.