#W14k9

Będzie o sraniu.
Mam na sprzedaż przedmiot. Rodzina rozpuściła wici wśród znajomych i okazało się, że znajomy sąsiada chce takie coś kupić. No więc się umawiamy, że w taki i taki dzień wpadnie wieczorem, bo do 18 ma coś tam i po tym przyjedzie tutaj obejrzeć przedmiot.

Umówiony dzień, godzina 18:02, a mnie znienacka ciśnie na dwójkę. Ale tak, wiecie, że nie ma zmiłuj... No nic, myślę, dojazd facetowi chwilę zajmie i zapewne najpierw zadzwoni domofonem. Tak więc rozsiadam się na tronie, zostawiam drzwi od kibelka otwarte, żeby zerkać, czy mój czterolatek przypadkiem nie wykonuje czynności zagrażających życiu (byliśmy sami w domu) i do dzieła.


18:04, ktoś puka w drzwi. Nie pomyślałam, że facet przyjdzie z sąsiadem, więc do mnie domofonem nie musi dzwonić. Taktycznie krzyczę "chwileczkę!", kiedy nagle dzieje się coś, czego nie przewidziałam - mój genialny syn, który dosłownie kilka dni temu odkrył, że jest już dość wysoki, żeby przekręcać zamek w drzwiach, wspaniałomyślnie postanawia mnie wyręczyć i leci otworzyć drzwi wejściowe znajdujące się, a jakże! idealnie na przeciwko drzwi od kibelka. Powiem szczerze - nie wiem, co działo się dalej, panika przejęła całkowitą kontrolę nad moim blond umysłem. Jedną ręką próbowałam się w pośpiechu podetrzeć i podciągać gacie, drugą wymachiwałam jak szalona, żeby dosięgnąć klamki (była dość daleko od tronu) i zamknąć drzwi od kibelka. Pamiętam też, że krzyczałam, ba! darłam się wniebogłosy "NIE OTWIERAJ!"...

Nie wiem, ile panowie zobaczyli. Jak wyszłam do przedpokoju, drzwi wejściowe były już otwarte na oścież.
Nie wiem też, czy się domyślili, jaki dramat rozgrywał się kilka metrów od nich, choć mam cichą nadzieję, że nie, bo obaj bez oporów podali mi rękę, żeby się przywitać (kibelek wąziutki, bez umywalki, więc nie miałam jak umyć rąk przed wyjściem do przedpokoju). Ale z drugiej strony, może po prostu byli dżentelmenami i postanowili udawać, że nic się nie stało? Tego nie wiem, ale do teraz mam ochotę się znowu zesrać, tym razem ze wstydu...

PS: Syna oczywiście czeka poważna pogadanka na temat otwierania drzwi bez pozwolenia (mądry Polak po szkodzie).
PPS: Czy przedmiot sprzedany jeszcze nie wiem, gość przyszedł porobić zdjęcia dla znajomego, który chce to kupić.
PPPS: Jeśli się nie domyślili, to mam nadzieję, że nie czytają Anonimowych. :D
Stephenking Odpowiedz

Wiem że nie ma to związku z wyznaniem ale...
Co to za przedmiot?🤔😂😂

WazonNaKwiaty

Namiot ⛺

Zolza13

A moze wazon na kwiaty :p

grzankazserem

wibrator

WazonNaKwiaty

Ok, jestem ślepa
Myślałam, że w drugim zdaniu pisze "namiot"

FioletowyDandelion Odpowiedz

Nie wiem czy to ja jestem dziwny, ale zawsze zamykam się na klucz w toalecie, nawet gdy jestem sam w domu.
BTW Moja siostra miała ten sam problem z córką, która sama otwierała drzwi. Ale sam się rozwiązał.
Otóż młoda otworzyła drzwi wejściowe gdy były otwarte drzwi balkonowe po drugiej stronie salonu, a ponieważ był duży wiatr to gdy tylko przekręciła klamkę drzwi szybko się otworzyły uderzając młodą i rzucając ją na podłogę. Nic poważnego (dzięki Bogu) się nie stało, ale o ile pamiętam to mała nie otwierała sama żadnych drzwi przez jakiś miesiąc.

jestemminusem

Autorka napisała, czemu się nie zamknelam: "zostawiam drzwi od kibelka otwarte, żeby zerkać, czy mój czterolatek przypadkiem nie wykonuje czynności zagrażających życiu"

wichurka

@FioletowyDandelion raczej większkość osób zamyka się na klucz, a kobieta z wyzniania chciała mieć oko na dziecko

FioletowyDandelion

A przepraszam, nie zauważyłem, zwracam honor.

madsy2

Chyba chodzil o o drzwi wejściowe a nie te od kibelka

incomperta Odpowiedz

mimo wszystko wypadało umyć ręce...

CorkaPolka Odpowiedz

Jak można nie mieć w ubikacji umywalki? Choćby malutkiej?

Antarees Odpowiedz

A nie mogłaś zamknąć na klucz drzwi od mieszkania?

Alexiu

@Antarees przecież napisala, że synek jest już na tyle duży, że sam przekręca zamek

Dodaj anonimowe wyznanie