Dużo osób ma problemy ze stresem. Ja nie. Właściwie to praktycznie go nie czuję, no może 5 minut przed sesją czy jakimś egzaminem. Nie potrafię się czymś poważnie przejąć. Nie wiem z czym jest to związane, ale uwierzcie mi, nie jest to pozytyw do końca. Dawka zdrowego stresu motywuje, a tymczasem mnie nic nie obchodzi. Zaraz egzaminy, a ja jestem w dupie.
Miłej sesji, studenci.
Dodaj anonimowe wyznanie
Zazdroszczę braku problemów ze stresem. Serio, oddaj trochę.
Nie wiem, czy jest czego zazdrościć, jak ma się permanentne wyjebanie
Skąd wiadomo czy się nie stresuje, może nigdy nie przeżyła w życiu czegoś strasznego.
To nie jest brak problemów ze stresem tylko problem z brakiem stresu... Bardzo niefajna rzecz, wiąże się zwykle z prokastynacją i lenistwem oraz ciągłą nudą.
Sam mam coś takiego. Może nie kompletnie ale na pewno już dość rozwinięte.
Oczywiście że ma to swoje plusy. O wiele łatwiej zachować zimna głowę. Przydaje się w wielu sytuacjach w których liczy się szybka, racjonalna decyzja. Albo gdy w sytuacji stresogennej trzeba zarządzić ludźmi. Łatwiej sobie również radzić gdy spotyka Cie coś niedobrego w życiu.
Są jednak również ciemne strony. Tak jak mówi tewu. Spora skłonność do prokrastynacji. W pewnym stopniu można mieć "wyjebane". O wiele częściej otoczenie tak ocenia. No bo powinieneś się stresować a zachowujesz się jakby Cie nic nie obchodziło. Czasem tą nudę można błędnie identyfikować jako jakąś formę depresji. O sytuacji gdy ktoś z bliskich ginie w wypadku a Ty zachowujesz zimną głowę już nie wspominam. Bo ludzie też to odbiorą jako brak uczuć.
Uwierz, nie każdy stres motywuje. Mój najczęściej sprawia, że mam ochotę się pożegnać z życiem.
Dokładnie, nie mam pojęcia, skąd się wziął ten mit. W większości przypadków stres dodatkowo daje w dupę i nic z tego nie wynika.
Jest coś takiego jak eustres (stres motywujący) I dystres (ten już nie motywuje), więc to pewnie zależy od sytuacji I czy ktoś umie sobie w danej sytuacji poradzić.
Ja na przyklad na maturze czy jak zdawalem prawko to pod wpływem stresu myślałem 2 razy szybciej i reagowalem znacznie skuteczniej.
Nigdy w życiu oprócz rozszerzonej matury z matmy nie mialem czegoś takiego, aż w takim stopniu, że mogłem sobie dokładnie przypomnieć wszystko co tylko chciałem i wzzystko wydawało się baaardzo proste. Chciałbym znowu tak miec :(
Na swoim pierwszym egzaminie ustnym na studiach nie odpowiedziałam na żadne pytanie. Także o imię i nazwisko ;)
Gdyby nie stres, pewnie trudniej byłoby się w ogóle zmotywować do przyjścia na maturę.
Ja tak tylko przypomnę że stres to takie wał lub uciekaj. Nie każdy przeżywa to zawsze jako skok adrenaliny. Efekty stresu którego nie odczuwamy jako tako mogą wyjść po miesiącach w formie osłabienia organizmu lub odporności albo chociażby wypadających włosów itd.
Ja mam wywalone zawsze do ostatniej chwili, a w drodze na egzaminy czuję, że zaraz zemdleje. Także ja mam stres, który mnie nie motywuje
Sorry, ale egzamin, nawet dla "nienaumianego" studenta nie uważam za powód do stresu. Uwierz mi, że poczułbyś stres gdyby życie/zdrowie kogoś dla ciebie ważnego wisiało na włosku a ty albo byłbyś bezsilny albo miał małe szanse na pomoc.
Ja mam dzisiaj obronę, już mnie nic nie zmotywuje 😂
Mnie też mało co rusza. Chociaż kiedyś na teoretycznym prawku najadłem się stresu, jak się okazało, że jako jedyny nie mam przy stanowisku komputera do zdania testu.
Ja, też się nie stresuje tak normalnie, ale stresuje się podświadomie może też tak masz.
Sesja online, ktokolwiek się przejmuje???
przynajmniej nie rusza cię poprawka - zazdroszczę