#WelTs

Studiowałem filologię angielską. W moim kolegium był jakiś dziwny system, że skończyłem z dyplomem, ale bez tytułu licencjata. Więc tego licencjata musiałem sobie zrobić oddzielnie. Zapisałem się na inną uczelnię na ostatni rok studiów licencjackich. Musiałem chodzić na wszystkie zajęcia z praktycznej nauki języka (konwersacje, pisanie i gramatyka) i nadrobić różnice programowe.
W mojej grupie było wiele pracujących nauczycielek (byłem jedynym facetem w grupie), które musiały zrobić kwalifikacje (w tamtych czasach można było pracować w szkole bez tytułu – np. po skończonym kolegium języków obcych, ale zmieniały się przepisy).

I przyszły zajęcia z praktycznej nauki języka - konwersacje. Nowy wykładowca, rozmawia z nami wyłącznie po angielsku. Zadaje pytanie i czeka… wszystkie panie głowy w dół i starają się być niewidoczne. No to odpowiedziałem, bo widziałem, że gość zaczyna się irytować. Następne pytanie i to samo… znowu odpowiadam. Na następnych zajęciach schemat się się powtórzył. Na trzecich zajęciach po każdym zadanym pytaniu panie już nawet nie spuszczały wzroku, tylko odwracały się w moją stronę i czekały, aż odpowiem. Po zakończeniu wykładowca poprosił, żebym został chwilę dłużej w sali. No to zostałem i usłyszałem: “Ja panu dam 5 z egzaminu na semestr i na koniec roku, ale jest jeden warunek – niech pan już więcej na moje zajęcia nie przychodzi, bo jeśli ja mam coś z tą grupą zrobić, to one nie mogą wiecznie liczyć, że pan za nie wszystko zrobi”.

No to przestałem chodzić na ten przedmiot.
A panie z grupy przestały się do mnie odzywać…
AnonimowySzympans2 Odpowiedz

i one uczyły dzieci w szkołach...

kobietasukcesu

U mnie na lekcjach angielskiego w gimnazjum - nauczycielka czytała sobie książki i olewała nasze pytania, a gdy w końcu postanowiła poprowadzić normalnie lekcje to wyzywała nas od debili i nieuków bo nic nie potrafiliśmy...

xxyyzz

To jest przykre. W podstawówce i gimnazjum, miałam dobre oceny z angielskiego i wydawało mi się, że dużo potrafię, dopóki nie poszłam do liceum. Tam już na pierwszej lekcji zrozumiałam, że nie uczyli mnie nigdy wcześniej najważniejszej rzeczy - mówić. Duzo pisaliśmy, uczyliśmy się słówek, ale nigdy nie rozmawialiśmy po angielsku na lekcjach. Odpowiedź ustna polegała na pytaniu słówek.

stokrotka704

wergil- a połowa dalej nie umie

xxyyzz

Jak dla mnie za bardzo skupiają się na czasach. Wszystko tłumaczą na kilku zdaniach i koniec. Nauczyciele nie prowadzą dialogów z uczniami. O podręcznikach, to już lepiej nie wspominac.

Truskawkowomi

Uczą dzieci podstaw, przedmiot i pytania mogły być na mega zaawansowanym poziomie. To nic nie znaczy

Ankaaa

@Truskawkowomi Jeśli ktoś chce uczyć innych jakiegoś języka, to powinien naprawdę dobrze go znać. Tak żeby nawet najbardziej zaawansowany uczeń był w stanie się czegoś od niego dowiedzieć. Umiejętność płynnego wypowiadania się z w miarę przyzwoitym akcentem to takie minimum. W innym wypadku to nie ma najmniejszego sensu.

kanouga

one uczą w szkołach. Moje 9-cio letnie dziecko musi przyswoić kilkadziesiąt słówek tygodniowo bez nauki wymawiania. Zna doskonale pisownie, ale mówić nic

Malinowysorbet Odpowiedz

Moja nauczycielka od angielskiego Ukrainka albo inna jakaś wschodnia mówiła ledwo po polsku a co dopiero mówić po angielsku, praktycznie nie szło jej zrozumieć przez ten akcent. Nie rozumiem czemu takie osoby są zatrudniane, czemu tego nikt nie weryfikuje, ich umiejętności, pewnie nie ma kto...

czesciczolem

Może to ta sama co była u mnie w liceum :D na dodatek trafiłam ją na maturze ustnej i musiałam co chwilę prosić o powtórzenie, bo nic nie mogłam zrozumieć :/

Malinowysorbet

Miasto na literkę T?

gwynbleidd

Ja w gimnazjum zdecydowałam się na korki z angielskiego. Korepetytorem był jakiś znajomy rodziców, Nigeryjczyk. Koleś miał taki akcent, że kompletnie nie szło go zrozumieć. Na pierwszych zajęciach rozwiązywaliśmy ćwiczenia z mojego szkolnego podręcznika i następnego dnia w szkole okazało się, że każdy jeden podpunkt był zrobiony źle :') Poza tym "sweat" wymawiał jak "sweet". Do teraz to pamiętam. Najgorsze, że on na co dzień zajmował się przygotowywaniem maturzystów do egzaminu...

liquidsky

Ooo, ja też mam w szkole taką nauczycielkę i właśnie się zmartwiłam, bo ma mnie egzaminować na maturze :/

Czarnakatarynka

Ja na studiach miałam taką przygodę. Starsza babeczka, Ukrainka, tekst prezentacji wyświetlany w wordpadzie, oczywiście przeżuty przez google translator ukraiński-angielski-polski. Jeśli miałabym jej słuchać bez wodzenia wzrokiem po tekście to wyszłoby tak samo jakbym słuchała kogoś kto gada po flamandzku (czyt. nic bym nie zrozumiała). Dobrze, że znam trochę ukraińskiego i mogłam sobie wszystkie trzy języki w głowie sklecić do kupy. Aha, przedmiot to Inventory Management in Logistics, ktory powinien być właśnie prowadzony po angielsku ;)

Into

Nie rozumiem - Ukrainka nie mówiąca dobrze po polsku nie może mówić dobrze po angielsku? Znajomość języka angielskiego = znajomość języka polskiego?
Czy może po prostu tak lubicie ten twardy, do niczego niepodobny, polski akcent w angielskim? Pogadajcie z Hindusami, najlepiej przez telefon, nawet tymi wychowanymi w Anglii, odechce Wam się narzekania na wschodni akcent w angielskim. A że kiepski nauczyciel? Jak i jakieś 60-80% polskich nauczycieli angielskiego.
Poza Polakami nikt nie mówi po angielsku z takim akcentem. Lepiej pogodzić się z tym jak najszybciej i jak najszybciej przestawić na wszelkie możliwe wypaczone wersje angielskiego.
Pozdrawiam, osoba która "przegadała" angielski z: Brytyjczykami z różnych regionów, Amerykanami z Północy i z Południa, Hindusami, osobami z Bliskiego Wschodu, Afryki (różne regiony), Koreańczykami, Australijczykami, Skandynawami (najlepsi), Rosjanami, Ukraińcami, Czechami, Słowakami, Niemcami, Portugalczykami, Brazylijczykami, Meksykanami, Francuzami...
Parę minut domyślania się i przestawienie na dany akcent i już. Polacy mówią bardzo twardo i bardzo poprawnie, ale pojąć czasem o co im chodzi trudno. I wymowa niektórych słów podobna do niczego, tak samo jak i Rosjan czy Hindusów.

Czarnakatarynka

@into: jeśli ktoś decyduje się nauczać na polskiej uczelni wyższej to sorry, ale powinien umieć się porozumieć jak nie w polskim to chociaż w angielskim języku. Już nie chodzi o sam akcent. Chodzi o przemycanie słówek i skakanie z jednego języka na drugi. Każde 'the' to było 'ze', 'this' to 'zyz'. No kurde, ta osoba ma wyższe wykszałcenie, wiec wyrozumiałość wyrozumiałością, ale jeśli nie umie to niech sie nie pcha do nauczania. Może i jest dobra w tym przedmiocie, ale niech się realizuje gdziekolwiek indziej najlepiej z dala od uczelni.

shercards

Lublin?

czesciczolem

Moje miasto na "O" :D

czesciczolem

@Into - nie zgodzę się z Tobą. Mam rodzinę i znajomych ('amerykańskich') w Stanach, wszyscy zgodnie twierdzą, że Polacy mają bardzo dobry akcent, nigdy nie mamy żadnego problemu, żeby się porozumieć. Poza tym w Stanach jest tak wiele różnych narodowości, że oni nie przekładają do tego aż takiej wagi.

NotYourBusiness Odpowiedz

Z tego co tu tak czytam to coraz bardziej dochodzę do wniosku że nauczyciele powinni przechodzić długie i ciężkie testy zanim dostaną prace. Testy psychologiczne powinny być dla wszystkich, a co do niektórych przedmiotów powinni przejść odpowiednie testy sprawdzające ich wiedzę. Zdziwilibyśmy się ile ludzi by je oblewało

Ookami Odpowiedz

Wyznanie bawi mnie trochę mniej niż powinno, bo sama znam taki przypadek, do wczoraj mnie uczył.
Kobieta nie zna podstawowych słówek z życia codziennego, chociaż w teorii mamy na lekcji mówić po angielsku na co bardziej skomplikowaną konstrukcję wypowiedzianą przez ucznia ona reaguje jak pies który usłyszał nowy dźwięk. Raz uznała mi przy pisaniu recenzji filmu animowanego "voice actor" jako błąd, bo "nie ma czegoś takiego".
O tyle jest to wkurzające, że jako nauczycielka języka wie mniej niż ja, pozbawiona motywacji dziewczynka która nauczyła się angielskiego z jutuba.

LadyS Odpowiedz

Już wiem, gdzie moi niektórzy nauczyciele angielskiego zdobyli wykształcenie..

Alighted Odpowiedz

Ja zawsze chciałam zapoznać sie z native speakerem przez internet żeby ćwiczyć mój angielski. Probowałam wiele razy ale takie "znajomości" zazwyczaj trwały góra tydzień ;/

Tayla

Jezeli nie przeszkadza ci amerykanski akcent i okazyjne wtracynies slangu to napisz do mnie na gg 65069858 :D

Kejlen88 Odpowiedz

Moja nauczycielka angielskiego nie potrafiła sprawdzić sprawdzianu jeśli nie miała do niego karty odpowiedzi i sama nam się do tego przyznała...

Misiaaaa123 Odpowiedz

W klasie maturalnej, miesiąc przed matura po 3 latach oglądania seriali nauczycielka zaczęła z nami coś robić ale angielka taka z niej że pyta lepszych uczniow o tłumaczenie lub w tłumaczu szuka. Nie zdziwie się ze była jedną z nich.

extremfall Odpowiedz

Właśnie tak wygląda nauka języków w szkole. Dziwnym trafem w prywatnych szkołach poziom jest super, ale to co państwowe może być byle jakie. W mojej podstawówce pracowała i dalej pracuje córka byłej pani dyrektor, tępa i niedokształcona. Bardzo mnie zniechęciła do angielskiego, ale gdy tylko poszłam do gimnazjum i dostaliśmy babkę po filologii, cała klasa zaczęła rozumieć język, a po jej trzech latach poszłam na rozszerzenie angielskiego w liceum i nie miałam żadnych problemów. Na szczęście młodzi nauczyciele jak właśnie ta druga nauczycielka mają już inne podejście i zwykle muszą się wykazać żeby w ogóle skończyć studia. Tak samo miałam w gimnazjum Panią od niemieckiego, młodą i świeżo po studiach. Dzięki niej w trzy lata opanowałam język do solidnego b2, bez większego wysiłku. Z tym, że pani pracowała też w prywatnej szkole językowej i uczyla nas tak samo jak tam.

Gro9 Odpowiedz

Ech. Miałem w podstawówce taką nauczycielkę niemieckiego. Była geograficzna po kursie doszkalającym. Bo był wakat a ona miała plecy to ją "doszkolili" i sobie dorabiała. Gdzie ja samouk - uczący się na niemieckim anime - więcej o języku wiedziałem od niej...

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie