#Z69G6

To było już kilkanaście lat temu. W piątej klasie szkoły podstawowej wprowadzili nam mundurki. Koszulki polówki w kolorach granatowych i czerwonych. Zamysł był taki, żeby dzieci nie czuły się lepsze lub gorsze, bo ktoś nosi droższe/tańsze ciuchy. Chcieli, żeby każdy w szkole czuł się równy.
Tylko że w 5 klasie wszyscy już się na tyle dobrze znali, że wiedzieli mniej więcej u kogo w domu się nie przelewa. Koszt takiej koszulki zamykał się w 50-70 zł (nie pamiętam dokładnie), ale takich koszulek wypadało kupić co najmniej 2 lub 3, żeby nie chodzić ciągle w tej samej.

Akurat byliśmy wtedy bardzo biedni, mamy nie było stać na kupno mundurka dla mnie
i dla siostry, która była w klasie niżej. Była to dla nas naprawdę duża suma. Więc mama wykupiła w szkole po emblemacie, przeszła się po lumpeksach i kupiła kilka koszulek po 5-15 zł sztuka.

I wtedy zaczęło się gnębienie mnie, bo mój "mundurek" był nieco inny od reszty szkoły, nie miał wyszytego godła, tylko dopięty emblemat. Codziennie słyszałam pytania co to za szmatę na siebie ubrałam i z którego śmietnika ją wyciągnęłam. Po tym, jak sprawa została zgłoszona wychowawcy usłyszałam, że powinnam była zamówić koszulkę z resztą szkoły, a mama była co chwilę wzywana do dyrektora.

Po wakacjach mundurki były na większość osób za małe, dziewczyny chodziły w za ciasnych koszulkach z brzuchami na wierzchu, a chłopcy nosili non stop bluzy lub olewali i nie nosili mundurka w ogóle. Ale co się wycierpiałam przez ten rok, to moje.
Traumy nie mam. Mimo że miałam w szkole podstawowej wielu przyjaciół, to czułam się od nich gorsza i po zakończeniu szkoły urwałam kontakt.
Rillianne Odpowiedz

U mnie w podstawówce też podjęto próbę wprowadzenia mundurków. Marynarki z materiału przypominającego słaby jeans, z odpinanymi rękawami, wszak w założeniu latem miały pełnić funkcję kamizelki. Takie dwa w jednym, żeby ciąć koszty. Ogólnie brzydkie to to było jak noc listopadowa, ale był wtedy jakiś boom na "zacieranie różnic materialnych". Mundurki miały być szyte na wymiar u krawca, bo tak "taniej", więc na zebraniu z rodzicami pobrano od nas wymiary i marynarki miały zostać przysłane do szkoły. Ktoś chyba chciał być cwany i uniknąć sytuacji z wyznania (szybkiego wyrastania z mundurków), więc uszyto nam większe rzeczy niż wskazywały na to nasze wcześniej pobrane wymiary. Pamiętam, że w mojej marynarce wyglądałam jak po starszym bracie, sięgała mi prawie do kolan, była tak szeroka, że z powodzeniem zmieściłaby się tam jeszcze jedna taka osoba jak ja, rękawy były za długie... Chciało mi się płakać jak przymierzyłam to w szkole, ale nauczycielka powiedziała, że jest świetnie, bo przecież będę jeszcze rosnąć. Rodzice w domu złapali się za głowę jak to zobaczyli. Przez pierwszy tydzień wszyscy faktycznie w tym chodzili, bo było to sprawdzane, potem marynarki wisiały już tylko na krzesłach, żeby w razie kontroli móc powiedzieć, że przecież ma się mundurek, tylko za gorąco w nim jest... Aż w końcu pewnego pięknego dnia, podczas takiej kontroli, na pytanie "czemu nie masz mundurka?" jedna dziewczynka odpowiedziała, że jej mama powiedziała, że nie będzie chodzić w takiej szmacie. I to był ostatni dzień funkcjonowania mundurków w mojej szkole.

yougogirl

Czy masz na myśli SP2 w pewnej małej miejscowości na Ł? :)

OhMyDeer

U mnie w podstawówce wprowadzili koszulki polo,które nie dość że były paskudne,to do tego jeszcze koszmarnie sztuczne. Były tak słabej jakości, że nawet na ścierki do podłogi by się nie nadawały.

Rainbowhorse Odpowiedz

Jak szkoła wprowadza mundurki to niech je finansuje!!!!

PysiakOdTak

Akurat to był rządowy pomysł/projekt... Więc albo szkoła, albo państwo.

Tak nawiasem, też mieliśmy polówki, jasnożółte. Jak dla mnie tragedia, jak już chcieli wprowadzać mundurki, to takie z prawdziwego zdarzenia, np białe bluzki/koszule i granatowe spódniczki, spodnie i marynarki z logiem szkoły. Tak by było ładnie

tramwajowe

@PysiakOdTak To nie ma być ładne, tylko przede wszystkim praktyczne. W dalszej kolejności schludne.
Białe koszule brudzą się równie szybko co żółte.

MissWilczusiaPL

ja miałam przez 6 lat paskudne zielone mundurki, jak sie nie nosiło to sie dostawalo uwagi, to było chore, ja na przyklad nienawidziłam tego koloru i strasznie mi zbrzydł przez te lata, ja osobiście gdybym miala nosić mundurki to już wolałabym takie ładne jak noszą w Anglii, wiem że nasze wygodniejsze, ale tamte mi się bardziej podobają...

ToTaPostrzelona

@PysiakOdTak U nas też była jakaś kamizelka z paskiem z najtańszego materiału z wszytym godłem, guziki szybko odpadaly. Nawet sama anglistka uważała, że takie "mundurki" są bez sensu, skoro zakłada się je na bluzę z kapturem (byle by się nie posypały pkt na minusie za ich brak), a nie na białą koszulę. U mnie zresztą też przetrwaly tylko rok i to była strata pieniędzy.

PsychopatycznaCarrie

Ja miałam szare koszulki i granatowe bluzy. Koszt bluzy jakieś 100zl, a koszulki 50zl za jedną. Byli tacy, co kupili tylko koszulki, bo tańsze i dostawali uwagi, bo mundurek nie był w komplecie. Bluza i koszulka obowiązkowo nawet jak na zewnątrz ze 30stopni. Jakaś masakra.

SammyWinchester

My mieliśmy dżinsowe grube kamizelki takie do połowy uda na guziki, nie mogliśmy ich nawet rozpiąć w czerwcu jak był upał.

DanceInRain

U mnie były jakieś paskudne granatowe kamizelki z białymi wkończeniami. W dodatku zapinane na zatrzaski. Wyglądało się w tym jak w "uniformach" pań sprzątających. Zimą często nie dało się ich zapiąć na grubych bluzach, a za rozpięty mundurek groziła uwaga + wykład nauczyciela o poszanowaniu zasad itd. w atmosferze krzyków, bo jak inaczej :/

kjujik92

My mielismy zwykle czarne marynarki. Nie wiem po co skoro co kto mial pod spodem zawsze bylo widac.

Inetta

A ja dobrze wspominam swój mundurek z podstawówki :)

PysiakOdTak

No właśnie, w Anglii przynajmniej są one ładne i uwaga! Utrzymują się do tej pory. A u nas były w najlepszym przypadku kilka lat.
A nawiasem mówiąc: naszemu dyrektorowi tak spodobały się nasze mundurki, że sam sobie kupił taką samą jasnożółtą polówkę i ją nosił i w szkole, i w wakacje (jeździliśmy razem na "kolonie", stąd wiem)

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
Ylifosretrik Odpowiedz

To po tym jak urośli nie powinni byli kupić nowych mundurków? To przeciez tak działa, jak z każdym innym ubraniem.

jakasdziewczyna

Powinni, ale serio myślisz, że ktoś chciał znowu płacić kilkadziesiąt złoty, jak za chwile miał kończyć szkołę?

Serwatka31

Nie kilkadziesiąt, tylko
100-210zł, biorąc pod uwagę ile koszulek na zmianę było konieczne.

minuSH

Pytanie, czy szkoła w ogóle zapewniała taką możliwość. Jak ja pamiętam osiągnięcia mojej podstawówki w dziedzinie organizacji, to bez problemu jestem w sobie wyobrazić dyrekcję, która uznaje, że mundurek należy się raz na cykl edukacyjny i elo. A to przecież szkoła, nie rodzic, musiała zamówić mundurek w szwalni, a jak to szkoła jest za coś odpowiedzialna, to z tym zawsze są cyrki i jakieś absurdalne zakazy i nakazy.

raindancemaggie

U mnie w gimnazjum były paskudne granatowe kamizelki, które pamiętam były mega drogie. Na następny rok już nikt wiekszych kupować nie musiał... Bo po pierwszym półroczu je wycofali. Szkoda tylko kasy.

Ylifosretrik

Jakasdziewczyna ja nigdy nie miałam mundurów, ale trójka mojego rodzeństwa i tak, u nich w szkołach oczekiwano, że będą chodzić w mundurku do końca szkoły. Jeśli kwestia mundurku jest w szkole od lat, to wszyscy którzy tam idą się z tym muszą liczyć. Ale skoro był to nowy pomysł w szkole i wycofali się z tego, to może było jak w historii.

Blueberry123

Nam w szkole zamiast mundurków kazali po prostu zakładać ubrania w kolorze czarnym lub granatowym.

Firlotka Odpowiedz

Jak w mojej podstawówce wprowadzili mundurki (dla chłopców granatowa marynarka, a dla dziewczyn bordowe fartuszki), to tylko przez pierwszy tydzień wszyscy w nich chodzili. W następnych coraz mniej uczniów miało je na sobie. Jedyna klasa która chodziła najdłużej w mundurkach była klasa dyrektorki.

Jawiem1210 Odpowiedz

U nas był ten sam problem. Mundurek za 70zł za sztukę, rodzice żałowali kasy, więc miałam tylko jedną sztukę. Każdy i tak wiedział kogo stać, a kogo nie, więc mundurki były totalnym bezsensem i marnowaniem kasy. Za brak mundurka uwaga. Na następny rok szkolny je wycofali.

Songo Odpowiedz

W szkole mojego brata obowiązkowymi mundurkami były poliestrowe kamizelki. Czyli dzieci ubierały się jak chciały, zarzucały tylko na to te okropne kamizelki. Nie ratowało to w żaden sposób przed odkrytymi brzuchami, dekoltami, miniówkami, nie tuszowało różnic materialnych. Taka logika.

Tenere Odpowiedz

Te rzadowe mundurki to była chyba najbardziej nieudanych "reform" w szkolnictwie. My dostaliśmy w gimnazjum bluzki polo: z krótkim z długim rękawem. Obydwie były wykonane z tego samego sztucznego taniego materiału, co oznaczało, że zimą marzliśmy, a latem się pociliśmy. Można sobie wyobrazić co to drugie w przypadku młodzieży w okresie dojrzewania to oznaczało. Mundurki, szybko ochszczono "szmatami". Chłopcy wyrośli z mundurków momentalnie. Na szczęście w kolejnym roku szkoła stwierdziła, że jak ktoś wyrósł to może nie nosić. I tak oto cała szkoła zgodnie wyrosła z mundurków.

Tootiki96 Odpowiedz

U nas byly kamizelki. 1-3 mialy butelkowozielone, 4-6 miały bordowe a gimbaza miała granatowe. Po roku/2 latach nikt juz ich nie nosil

KrulWafel Odpowiedz

Wielu ludzi szkoła, a właściwie ludzie w niej, niszczy ;( Dobrze, że przynajmniej Ty sobie radzisz.

kamkowska Odpowiedz

U mnie w podstawówce były to sweterki bez rękawków które po kilku praniach miały masę dziur i odstające nitki. U mojego brata w gimnazjum były to dżinsowe kamizelki z logo szkoły, które z każdym praniem były coraz bladsze, a nauczyciele stwierdzili że osoby których mundurek jakimś cudem nie wyblakł, na pewno chodzą w brudnym. Także jak dla mnie mundurki to był największy idiotyzm jaki mógł powstać.

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie