#ZoP1Z

Mam ponad 30 lat i dobrą pracę. Moja siostra od zawsze była tą, która radziła sobie gorzej. Rodzice obiecali nam nowe rowery za "czerwone paski"? Ja takowy miałam, ona nie. Obie dostałyśmy rower, bo inaczej "ona byłaby poszkodowana". No OK.

Zaraz po maturze siostra wyszła zaszła w ciążę i wyszła za mąż. Rodzice żeby jej pomóc na start pozwolili jej mieszkać w domu po dziadkach, który miał odziedziczyć ojciec. Wciąż OK. Ja studiuję, póki co nie planuję zakładać rodziny, na wynajmowanym jest spoko.
Kiedy kończyłam studia, siostra zdecydowała wyprowadzić się zagranicę, pracuje tam fizycznie za najniższą krajową. Przez 2 lata dom po dziadkach stał nieogrzewany i niszczał.

Akurat złożyło się tak, że rozstałam się po 8 latach związku z facetem. Szukałam mieszkania na wynajem, więc rodzice wpadli na pomysł "po co masz płacić obcym, jak tam dom stoi pusty i niszczeje?". Stwierdziłam, że super, ja zaoszczędzę, oni też będą mieli zysk, bo domem ktoś się zaopiekuje. W sumie sytuacja typu win-win.

Tymczasem okazało się, że dom jest ruiną. Trzeba w niego zainwestować kilkadziesiąt tysięcy (jak nie więcej), żeby miało to sens. W najpilniejsze prace zainwestowałam, ale stwierdziłam też, że w międzyczasie okolicę przejęli deweloperzy, w związku z tym z cichej wioski zrobił się moloch i na wyjazd z osiedla czekam tyle, że do pracy w najbliższym dużym mieście (10 km) dojeżdżam godzinę. Rodzice też w kółko powtarzali "dom zapiszemy w spadku A (siostrze), bo to było jej obiecane". Nic dziwnego więc, że nie mam ochoty w niego inwestować więcej niż to konieczne. Stwierdziłam, że odłożę pieniądze na wkład własny i kupię coś bliżej centrum, skoro nie jestem uwzględniona w żadnym "spadku".

Dziś w rozmowie pochwaliłam się mamie, że mam już na wkład własny na 2 pokoje w miarę blisko centrum dużego miasta, gdzie pracuję. Myślałam, że się ucieszy, że tak szybko mi poszło. Spodziewałam się czegoś w stylu "Brawo, córeczko! Jesteśmy z ciebie dumni", a usłyszałam, że jestem najgorszą córką na świecie, bo:
a) chcę się wyprowadzić 10 km od nich i "kto się będzie nami zajmował na starość, skoro twoja siostra wyjechała" (dodam, że oboje są w sile wieku, więc ta "starość" to może nadejść za 20 lat)
b) "dom zniszczeje i straci na wartości" (przypominam, że jedynym spadkobiercą jest siostra).

Po tym był jeszcze wyrzut, że odwiedzam ich zbyt rzadko (co weekend, siostra może raz do roku).

Od teraz zacznę się pojawiać chyba raz w miesiącu... albo do roku. Może wtedy docenią.
radiant Odpowiedz

To może powiedz im to w twarz, co opisałaś w wyznaniu i przestań odwiedzać. W dom w żadnym wypadku nie inwestuj, jak się rozleci - trudno. Inwestuj w siebie, kup sobie własne mieszkanie.

kirkel Odpowiedz

Siostrę wychowali na ofiarę, Ciebie na osobę, która przyjmie wszystko na klatę. Zaburzasz ich schemat myślenia, kiedy masz własne zdanie i potrzeby. Skup się na sobie i nie inwestuj oszczędności w ruinę, skoro oni nawet nie uwzględniają Cię w spadku.

bazienka

dokladnie, ile jeszcze dasz soba pomiatac?
radiant ma racje, serio proponuje powiedziec im to wszystko w twarz i ograniczyc kontakt

Caldas Odpowiedz

Niekiedy rodzice faworyzują jedno z dzieci kosztem reszty rodzeństwa i zwykle rodzice i faworyzowane dziecko nie widzą w tym niczego złego. A później dziwią się że dziecko (gdy dorośnie) zrywa kontakt, znikając z ich życia.

Atropos

Albo, gdy zaczyna się upominać o równiejsze traktowanie...

Gdy ostatnio próbowałam moją mamę pozbawić złudzeń, to najpierw usłyszałam, że nie tak nas wychowała (ewidentna wina siostry i chamówka w jej wykonaniu), a potem samobiczowanie pt. "jestem złą matką".
Mój tata dla odmiany uwierzył dopiero wtedy, gdy mój mąż potwierdził, że tak sytuacja wyglądała, bo jak go nie było przy zajściu, to wątpliwe żeby jego ukochana córeczka, a moja siostra, się tak zachowała. Jednak o dziwo mój mąż ma na tyle autorytetu u niego, że nagle sytuacja wydała się prawdopodobna...

Tak więc teraz jestem na etapie moralnego kaca, bo obiecałam sobie, że za takie zachowanie koniec z udzielaniem pomocy wszelkiej na zawołanie, skoro mnie potraktowała, jak potraktowała.

ohlala Odpowiedz

Daj sobie z nimi spokój. Widać mają jedną córkę i jedną niewolnicę. Chyba wiesz, którą z nich jesteś.

Klara589 Odpowiedz

A weź. Moi rodzice oddali stare mieszkanie (małe bo małe, ale chociaż własne) bratu, bo jego dziewczyna zaciążyła akurat jak sie wyprowadzaliśmy. Oczywiście ja na żadną pomoc liczyc nie mogę, wiec odkładam każdy grosz na wyprowadzkę. Jak ostatnio o tym wspomnialam, albo ze może bym sie do chłopaka przeprowadziła bo tam o prace łatwiej to zostałam wyśmiana, że co mi tak szybko do przeprowadzki i ciekawe jak sobie poradze, szybko do nich wrócę itd.

Hvafaen

Akurat jeśli chodzi o twoją sytuacje to nie jest faworyzowanie tylko inne traktowanie, bo macie inne życie. Z ich perspektywy twój brat potrzebował tego domu, bo założył rodzinę. Chcą też by ich wnuk miał lepszy start. Ty nie potrzebujesz ich pomocy pilnie, a tamci potrzebowali, bo w grę wchodził wnuk. Nie wiem co ja bym zrobiła, ale musisz patrzeć na to z ich perspektywy.

ohlala

A jaka to perspektywa każe wyśmiewać plany swojego dziecka i wmawiać mu, że sobie nie poradzi? Strasznie ch*jowa.

bazienka

nic nie "musi" ;p

Hvafaen

Nie wypowiadałam się na ten temat. Z doświadczenia wiem, że rodzice nie muszą być idealni, tzn. Fajnie gdyby byli, ale nie są. Moi powiedzieliby coś podobnego i wiele razy wyśmiali coś na czym mi zależało. Nie wiem czy chodzi o naskakiwanie na mnie czy o co wam chodzi, ale miałam powyzywać jej rodziców, pogłaskać po główce czy do nich zadzwonić? Wie, że nie powinni tak mówić, ale to nic nowego lub szokującego, że ludzie wyśmiewają. Niektórzy nawet umieją takie rzeczy robić „z ich troski”.

ohlala

Oczywiście, że nikt nie jest idealny. I tak, też doświadczyłam wyśmiewania przez rodziców. Ale ja wiem, że to nie jest normalne i co innego czasami popełnić błędy, a co innego wiecznie podcinać dziecku skrzydła. Normalizujemy i tłumaczymy formy ukrytej przemocy, zwłaszcza ze strony rodziców, co jest bardzo szkodliwe.

Bluepurple

Hvafaen w tym przypadku chodzi im o to, że powinno się najbardziej patrzeć na siebie, a nie na innych. Problem z patrzeniem z cudzej perspektywy jest taki, że próbuje się zrozumieć czemu zostało się gorzej potraktowanym, przy czym często się to usprawiedliwia. Wiadomo że jak ludzie widzą że mogą kogoś wykorzystać, to korzystają z tego do woli. Napisałaś że Twoi rodzice zrobiliby podobnie i nie raz wyśmiali twoje pomysły, wydaje mi się że rodzice cię skrzywdzili tym jak cię wychowali, bo dostrzegasz że szydzili z ciebie, a i tak to tłumaczysz. Wydajesz się dobrą osobą, więc mam nadzieję że zmienisz sposób patrzenia na takie sprawy. Ja żeby to zrozumieć potrzebowałem silnego bodźca i teraz staram się być mniej wyrozumiały na takie sprawy.

Hvafaen

Po pierwsze ja nigdzie nie broniłam rodziców klary ani moich za to szydzenie. Nie uważam, że zasłużyłam, po prostu potem się dogadaliśmy ja ich widuję z 2 razy w roku, więc mnie to nie boli. Nie napisałam nic o szydzeniu w moim pierwszym komentarzu, a wy się uczepiliście na zasadzie „A skoro o tym nie wspomniałaś to pewnie to popierasz”. Nie widzę nierównego traktowania w sprawie z domem, to po prostu inne traktowanie. I dlaczego w tej sytuacji wspominam o perspektywie? Właśnie dlatego, że Klara już dba tylko o siebie, a nie widzi, że jej chęć wyprowadzki nie jest ważniejsza od tego by ich wnuk wychowywał miał lepszy start niż życie z dziadkami. Równe traktowanie tam gdzie nie ma równości to największa niesprawiedliwość, a nie wiem co mieliby zrobić by było równo? Sprzedać ten dom i oddać pieniądze dzieciom? W tym, że ją wyśmiali zrobili błąd, ale na pewno jej brata też wyśmiewali, a pomogli wyprowadzić tylko dlatego, że ma dziecko, a oni nie chcą lub nie mogą wszyscy razem mieszkać w ich domu.

Klara589

Hvafaen przepraszam, że trochę nie do końca opisałam całościową sytuację w domu. Poza mieszkaniem mój brat dostał także pieniądze na auto (nie jakieś najgorsze, bo audi A6.. chyba a6, jeżeli dobrze kojarze). Dodatkowo wiecznie był faworyzowany w dzieciństwie. Kiedy mama wymyśliła, że będzie nam dawać pieniądze za piątki w szkole (nie jakies wielkie sumy, kilka złoty, a że nie dostawaliśmy kieszonkowego to się rownoważyło).. To przy mnie ten pomysł upadł po tygodniu, mój brat dostawał min. przez rok. Co więcej.. Jak wymyślił sobie że chce skuter, to robił sceny przez miesiąc ale w końcu dostał ten skuter (który się zaraz zepsuł i tyle na nim jezdzil). Kiedy mi sie spodobała jedna bluza (taka z uszami kota, za jakies 160 zł) to było kręcęnie nosem, że poco mi to itd. Ostatecznie i tak kupiłam za swoje i mam tą bluzę od 8 lat

Klara589

Mozliwe, że myślę jedynie o sobie bo prawda jest taka, że moi rodzice zawsze myśleli o moim bracie. Gdybym teraz ja zaszła w ciążę to nie mogłabym liczyć nawet na małą pomoc do wkładu własnego, nie mówiąc już o całym mieszkaniu. Nawet moja babcia dając mi prezent na urodziny podkreślała, że mam sobie kupić chociażby jakąś słodycz, bo wszyscy wiedzą że oszczędzam na czym mogę. Przy okazji studiując razem z chłopakiem odłożyliśmy 50 tys., teraz idziemy zaocznie mając nadzieję że odłożymy więcej. Jak ojcu wspomniałam, że może za 2 lata sie wyprowadzę, akurat po magisterce (jeżeli uda mi sie zdobyć pracę do której dążę) to już całkowicie mnie wyśmiał, że chyba nie wiem ile co kosztuje, że rachunki też trzeba płacić. Ja nie wiem czego oni oczekują, że bede na wieki z nimi siedzieć, mimo że psychicznie mam już ich dosyć?

Hvafaen

Jak tak opisujesz sytuację to co innego i rozumiem żal. Mam nadzieje, że ułożysz sobie żyvie tak by jeszcze ci zazdrościli.

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
Kotkot Odpowiedz

Zasada jest taka, że kto się zajmuje rodzicami na starośc ten ma spadek. Powonnaś im to wytknąc. To, że Cię wykarmili i wychowali nie upoważnia ich do niczego bo to był ich zasrany obowiązek. Wiec albo oddają ci dom, albo niech od siostry oczekują zajmowania się na starość. W przejmowanie domu jako spadek bym się nie bawiła, bo zawsze mogą Cię wychujac ze obiecaja a w spadku będzie coś innego.
Miałam mega podobna zasadę. Rodzice duzo lepiej traktowali mojego brata, całe zycie to on mial być dziedzicem a ja byłam tym gorszym dzieckiem. Kiedy wyjechał na studia to nagle się im córka przypomniala i lament kto się zajmie na starość. A teraz to mogą mnie w dupe pocałować. Też mi obiecują domy czy cuda na kiju jako spadek. Ale szczerze, kiedy mi się w końcu te rzeczy dostaną to będę prawdopodobnie miala 50-60 lat. Co mi po nich, kiedy całą młodość mialam od nich zero wsparcia

Atropos

U mnie za to odwrotnie - pomiatali mną, bo dobra niewolnica z miernym poczuciem własnej wartości z domu nie wyfrunie, za to faworyzowane rodzeństwo miało się z sukcesem usamodzielnić. Skończyło się na tym, że ja się wyprowadziłam (z hukiem) z domu, moja siostra też nie zagrzeje zbyt długo miejsca w rodzinnym gniazdku i moi rodzice są skazani na mojego brata - hołubionego narcyza, który interesuje się i robić cokolwiek o ile ma na to ochotę, czyli bardzo rzadko. Co nie przeszkodziło im wyrazić zgody, aby sobie przygotował mieszkanko dla siebie, żony i dziecka, bo wiedzą, że inaczej by sobie nie poradzili finansowo.

Dlatego też ja niczego od nich nie chcę - nie ja się z nimi będę męczyła do ich późnej starości, to po nic rąk nie zamierzam wyciągać. Po prostu ode mnie nie mogą oczekiwać pomocy, bo mieszkam na tyle daleko, że jest to fizycznie niewykonalne.

Klara589

Kotkot ma racje, lepiej uciekać w takiej sytuacji. Moi przyszli teście niestety zostali z takim rodzicem, wyremontowali sobie górę i wraz z dziećmi mieszkają. A 2 lata temu sie dowiedzieli, że mamusia u której mieszkali, której remonty robili i pomagali ogólnie, chce zapisać wszystko na syneczka, który przyjeżdża raz w miesiącu po jej emeryturę. Także 20 lat roboty w około domu pójdzie się... Kochać, a także cała kwota za przeobrażenie starego strychu w drugie mieszkanie (brak faktur, paragonów itd., nikt nie sądził że będą chcieli ich wyrzucić)

bazienka Odpowiedz

na te "konieczne" inwestycje zbieraj faktury i zazadaj od nich zwrotu kosztow, chocby sadownie, jesli go na nia przepisza, nie uwzgledniajac ciebie
o spadek mozesz walczyc nawet jeslinie bedzie cie w testamencie, w najgorszym razie wywalczysz sobie zachowek
poza tym darowizne mozna podwazyc przez 5-10 lat

kto sie bedzie na starosc zajmowal? nech A sie zajmuje, skoro jest taka kochana corunia, ze chca jej dom zapisac- niech na niego zasluzy, nic bym pryz nich nie zroila, skoro tak sie sprawy maja
albo postawilabym sprawe jasno- jesli mam sie wami zajmowac, spisujemy umowe o dozywocie, bez niej nie kiwne palcem

arizona41 Odpowiedz

Dom nawet jak jest ruiną i tak jest sporo wart - a właściwie działka jaką zajmuje. Może byście pomyśleli nad sprzedażą?

bazienka

taaa i caly hajs pojdzie dla biednej siostryzczki?
jak oni umra to ona ma chociaz szanse na zachowek

Vito857 Odpowiedz

Twoja siostra przytomnie spitoliła jak najdalej od rodziców, to teraz oni na ciebie chcą przelać tę "miłość", którą ją raczyli.
I co do ostatniego zdania - może docenią, może nie. Z naciskiem raczej na to drugie.

SportToZdrowie Odpowiedz

Brawo dla Ciebie. Gratuluję. Co do rodziców, to nie liczyłabym na docenienie. Ale olej, oni są toksyczni. Żyj swoim życiem i bądź szczęśliwa trzymając się z dala od toksycznych ludzi.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie