#b8JR2
Po kilku lekcjach i pokazaniu kilku ciosów Wojtek zafascynował się MMA. Ciągle zadawał jedno pytanie: co zrobić, gdy ktoś go zaatakuje. Chciałem go trochę zbyć, więc kazałem uderzyć przeciwnika prosto w nos.
Jutro siostra idzie do dyrektora szkoły w sprawie Wojtka. Zbił 4 uczniów, wszystkim rozbił nosy.
Chyba mam zadatki na trenera :D
Czego oni chcą od młodego? Skoro nauczyciele nie reagowali to chyba normalne, że wziął sprawy w swoje ręce.
No tak. Bo pobicie czterech dzieciaków to odpowiedź.
Marian, więc wolałbyś, żeby Twoje dziecko było poniżane, zamiast się po ludzku broniło?
Przecież się bronił, i tak powinni powiedzieć. Jeszcze lepiej jakby świadkowie potwierdzili (jeśli ktoś widział). Zresztą dzieciaki są takie, że jak się je podstawi pod ścianą to się przyznają. Przynajmniej za moich czasów rodzice potrafili wyciągnąć wszystko od swoich dzieci. Ja na jej miejscu byłabym dumna z syna, może przemoc nie jest dobrym rozwiązaniem, ale lepsze to niż nic.
@desdemona jeszcze bardziej będą duczać
@Marian6660, ale on był jeden, a ich było czterech. Nikt mu nie pomógł, otoczenie (na czele z nauczycielami) byli głusi, ślepi, gdy jemu się krzywda działa. Jak on się postawił, odwinął, to nagle wielka afera.
Tak działa niestety szkoła. I zawsze działała. Tylko, że teraz skala zjawiska przemocy w szkole jest nie do wyobrażenia sobie przez przeciętnego dorosłego.
Kiedyś były szykany słowne, jakieś popychanie, podstawianie nóg, zabieranie podręczników, czy ciuchów na w-f etc.
Teraz doszły szykany nawet w Internecie - jesteś poza grupą? To Cie obsmarują na portalach społecznościowych, że w kolejnych szkołach nie będziesz mieć życia.
I oprawcy żyją sobie spokojnie, chodzą sobie, śmieją się, a ofiara... Ofiara jest winna. Zawsze ofiara jest winna (według społeczeństwa).
Byłam poniżana przez rówieśników w podstawówce. Do takich gówniarzy jak z "konkretem" nie podejdziesz to dalej biją, wyzywają. I wiecie co? Moi rodzice przychodzili do szkoły 3 razy w tygodniu, bo wracałam z takimi siniakami, że mama nie wierzyła że to na w-f nabiłam. Szukając pomocy u mojej wychowawczyni usłyszałam, że jestem strasznym kablem. W 2 klasie podstawówki dostałam naganę dyrektora, bo "pobiłam" 5-klasistę. Mój ojciec nie widział innego wyjścia jak nauczyć mnie jak się bronić, bo ciało pedagogiczne odwracało wzrok. Dopiero jak wybiłam dwa zęby chłopakowi to się wszystkim lampka zapaliła. Wszystko na apelu wyszło, ale to ja byłam ta zła, bo zamiast "zgłosić to do wychowawczyni to postanowiłam użyć przemocy, a tak nie wolno". Przez kolejne lata regularnie odpowiadałam agresją na agresję. Dostawali ode mnie bęcki dopiero jak mnie uderzyli, a po jakimś czasie i to się im znudziło, szczególnie że bali się swoich rodziców, bo wszystkie bójki sama zgłaszałam od razu do dyrektorki, a ona wtedy dzwoniła do rodziców. Nie wyrosłam przez to na osobą agresywną, może jestem trochę mniej pewna siebie i mam niższą samoocenę. Dlatego jeżeli moje dziecko kiedykolwiek będzie w takiej sytuacji to nie zawaham się go zapisać na jakieś sztuki walki, oczywiście pod warunkiem że moje interwencje nie będą skutkować jak w moim przypadku.
Przez 9(?)lat byłem poniżany w szkole i nic z tym nie zrobiłem (nie użyłem przemocy) i bardzo tego żałuję
@desdemona może to działało wcześniej kilka lat temu
dziś gdy dwulatek umie już śmigać po necie takie jednostki rzadko działają w pojedynkę.
nikłe szanse aby z oprawca jednym sam na sam pogadać
rodziców się nie boją ,nauczycieli też nie
@GoMiNam nic dodać nic ująć
Ważne, że się nie dał a ty mu pomogłeś
Szkoda tylko, że zamiast być dojrzałym facetem i pójść do szkoły, by ogarnąć co się dzieje (albo do rodziców), wolał robić takie coś.
1) Albo rodzice wiedzieli, co się dzieje, ale ich interwencje w szkole nie skutkowały, albo nie zauważyli jak bardzo zmieniło się podejście młodego do życia, czyli ich nie obchodził. W obu przypadkach interwencja u rodziców byłaby bezcelowa.
2) Tak, pójdzie i "dzień dobry, Pani Dyrektor, nie jestem prawny opiekunem chłopaka, ale żądam by sprawdziła Pani, co się dzieje" .
@kitsunemi a co miał zrobić? ??
iść i pogadać z "oprawcami" ???
takie szczeniaki są na maksa pyskate i gdyby autorowi nerwy puściły wtedy byłby problem -od razu afera,
no i starcie z rodzicami -tacy na 1000% by nie przyjęli do wiadomości że ich dziecko jest winne
Nigdy nie bagatelizujcie takich pytań, nawet najfajniejsze dziecko na świecie może sobie z czymś albo kimś nie radzić
Wojtek to stan umysłu
Przynajmniej już w szkole wiedzą, że Wojtkowi się nie dokucza
U mojego syna za to ze dziecko uzywa przempcy wobec innych dostal by wypad ze szkoly, niestety szkola prywatna jest troche jak sloik dla slabszych, moga sie tu czuc bezpiecznie
No i dobrze, potrafi się obronić. Młody jest agresywny - na plus. Oby tylko miał poczucie sprawiedliwości, bo bez tego zostanie typowym szkolnym sebkiem (w przeciwieństwie do samej agresji, agresja + kompleksy nie jest już niczym dobrym).
I bardzo dobrze. Nie popieram przemocy jako pierwszego środka obrony, ale zawsze jestem zdania, ze skoro już doszło do bójki, to na pewno już od jakiegoś czasu coś było na rzeczy. Powiem więcej - sama lata temu miałam osoby, które, delikatnie mówiąc "przeszkadzały mi w szkole". I z perspektywy czasu, jako osoba dorosła, jestem przekonana, że gdybym wtedy znała kilka ciosów i potrafiła się porządnie obronić, to moje życie potoczyłoby się dużo lepiej. Bo nie każdy dzieciak jest na tyle odporny, żeby skutkami prześladowania go były tylko siniaki - często gratis dostaje się też kompletnie poszatkowaną psychikę, na czele z zaniżoną samooceną, problemami z zaufaniem i nawiązywaniem kontaktów. Wolałabym lata temu dostać parę razy karę czy minusowe punkty z zachowania za przywalenie w nos któremuś z tych gówniarzy, niż przez resztę życia bujać się po psychiatrach. Bo tak, owszem, rzutuje to czasem na resztę życia.
Przeczytałem że zabił 4 osoby xDD
A mnie zastanawia tylko jedna rzecz - czy naprawdę tak ciężko było coś z tym zrobić? Naprawdę tak wielkim problemem było zainteresowanie się tematem i pójście do szkoły/siostry?
Przecież teraz dzieciak może mieć problemy.