#eKWyY
Pewnego dnia, gdy Natalia została wyrzucona z pracy, potrzebowała wsparcia i wyszła ze znajomymi do klubu. I stało się, przespała się z nieznajomym. Niby nic, nie? A jednak była w związku, związku polegającym tylko na stosunkach cielesnych, ale jednak w związku. Przyznała się Danielowi, wkurzył się, ale potem mu przeszło. Dziewczyna natomiast zdecydowała się zerwać ich układ, bo trzeba już powoli się ustatkować.
Minęło półtora roku. Natalia zaliczyła z 6 związków, wszystkie okazały się beznadziejne. Zaczęło jej czegoś brakować. A raczej kogoś. Dopiero gdy w pracy na korytarzu zobaczyła klienta, którym był Danielem, odkryła czego potrzebowała. Spotkali się, raz, drugi, trzeci. I znowu skończyli razem. Nie było słodkich słówek, nie było wyznania miłości, było jak przedtem, z tą różnicą, że cielesność zastąpiło uczucie, którego nie musieli sobie wyznawać.
Skąd to wiem? Z pamiętnika Natalii, mojej mamy, która zmarła zaraz po moim porodzie. Znalazłam go na strychu, po kłótni z tatą. Myślałam, że mnie nienawidzi, nigdy nie powiedział, że mnie kocha, że mu na mnie zależy... a jednak po przeczytaniu tego pamiętnika zauważam, że on jak i moja mama byli ludźmi, którzy nie potrafili wyrażać uczuć słowami i robili to gestami. Codziennie rano czeka na mnie śniadanie przed szkołą (a nawet lunch do szkoły), wieczorami przychodzi, niby pod pretekstem, że już późno, ale zawsze mówi dobranoc (nie zwracałam na to uwagi nigdy przedtem, pewnie mu nawet nie odpowiadałam), a gdy jestem chora, to zostaje w domu, nawet jak miał zaplanowane spotkanie biznesowe. Przepłakałam sporo dni i nocy, rozpaczając, że ma mnie gdzieś, że mnie nie przytuli, nie powie, że jestem jego kochaną córeczką. Jednak teraz czuję, że mogę śmiało powiedzieć, że mój tata jest wspaniały, mimo blokady uczuć.
P.S. Dopiero niedawno zauważyłam, że w każdą miesięcznicę mamy w domu unosi się zapach lawendy i mięty. Nie miałam pojęcia, że to ulubiony zapach mamy. Tata zawsze odpowiadał, że świeczki zapachowe dostał w pracy w prezencie od klienta.
wow, fajnie sie to czyta
Bardzo fajne wyznanie, takie inne 😊
Masz fajnego tatę
Taki uczuciowy introwertyzm nie jest fajny. Wiem, że miłość to czyny, ale słowa i okazywanie bliskości jest równie istotne.
Akurat wiem z autopsji że sporo mężczyzn ma problem z okazywaniem uczyć dzieciom. Już kiedyś pisałam że mój miał ogromny problem okazać to dwóm małym dziewczynkom, ale dziś wiem że mimo północy mogę do niego zadzwonić i pogadac, bo mam taką potrzebę. Kiedyś zrobiło mi się słabo w sklepie to rzucił wszystko i przybiegł jak zadzwonilam. Te małe rzeczy to właśnie miłość ;)
A dla mnie on nie jest fajnym tatą. Gdyby nie przypadek, autorka całe życie mogłaby spędzić przekonana, że jest ojcu zupełnie obojętna. Mnie zresztą też takie podejście by bolało.
Są ludzie, którzy za Chiny Ludowe nie potrafią czule okazywać ani mówić o miłości. Choćbyś przystawiała im pistolet do głowy ;) Za to tacy często okazują swoje przywiązanie właśnie drobnymi gestami, kupią Ci coś słodkiego, bo pomyślą o Tobie, odbiorą z pracy, podrzucą gdzieś, zabiorą do kina albo na wycieczkę :) Moim zdaniem to Twoi rodzice nawet bardzo się kochali, po prostu ich miłość była inna niż wszystkie, a ta wielka namiętność to tez przecież miłość fizyczna, która jest bardzo ważna w związku. Rozumiem, że brak Ci przytulenia od ojca albo wyznań, że Cię kocha, ale fakt, że możesz od niego tego nie usłyszeć. Za to możesz sama mu to wyznać i go przytulić, nawet jak nie odpowie to warto bedzie, bo na pewno Cię kocha :)
Ty zacznij mówić tacie, że go kochasz. Może nigdy mu nikt tego nie powiedział i sam się boi tych słów
Napisz że jakąś książkę bo fajnie się ciebie czyta.
Nie całkiem wierzę w to wyznanie, ale jest dobrze napisane. Poruszające
Aż się łezka w oku kręci
Wzruszylam się.
Też w dzieciństwie płakałam, że tata mnie nie kocha. Kiedy dorosłam, zrozumiałam, że on miłość wyraża po prostu inaczej, chociaż wciąż jest mi przykro, że nigdy nie był czuły i przez to też nie mam z nim dzisiaj jakichś super bliskich relacji.
mi też nigdy nie mówili rodzice, że mnie kochają. Teraz nie wyobrażam sobie im tego powiedzieć, ale za to do męża mogę non stop mówić "kocham Cię!"
To ja powiem ci jak to wyglądało u mnie. Mój tata tez nigdy nie mówił mi, ze mnie kocha (z taka różnica, ze akurat mnie przytulał nie jak twoj tata). Ale nigdy nie kwestionowałam, ze mnie kocha. Z kolei moja mama mówiła mi dosłownie codziennie, ze mnie kocha (czasami i po kilka razy dziennie), ale nigdy nie czułam ze mnie kocha. W każdym razie już w dorosłym życiu słowo ,,kocham” straciło dla mnie jakakolwiek wartość. To tylko słowa. Jeśli nie są poparte żadnymi czynami, to są zwyczajnie nieważne.
PS Kilka lat temu mój związek z tata się pogorszył i zaczęliśmy sobie nawzajem mówić, ze się kochamy. Co tylko pokazuje, ze zamiast to pokazać to woleliśmy pójść na łatwiznę i to powiedzieć.