Mam 20 lat i dzisiaj dowiedziałam się, że jestem adoptowana... Szok? Niedowierzanie? Smutek? Nie. Usiadłam z rodzicami, podziękowałam za to, co dla mnie zrobili. Dowiedziałam się co i jak. Nie mam zamiaru szukać swoich biologicznych rodziców. Po co? Przecież jest dobrze. Można powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Jestem szczęśliwa. Nie wiem jak by się potoczyło moje życie, gdybym nie dostała szansy od swoich rodziców.
Rodzice powiedzieli mi dopiero teraz, bo ponoć niczego w życiu się tak nie bali jak tego, że się dowiem i że być może odejdę. Że będę szukać. Złościć się itd.
Nie odeszłam. Nie szukam. Po prostu kocham.
Dodaj anonimowe wyznanie
Musicie się super dogadywać i bardzo kochać, skoro to tak wygląda. Tacy rodzice adopcyjni to skarb.
Zwykle po takich akcjach rodziców adopcyjnych dziecko traci poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do najbliższych, ale masz racje. Tacy rodzice adopcyjni to skarb - zaklamani, tchorzliwi i samolubni. Oby więcej takich!
Dlaczego samolubni? Jesli chodzi o adopcje to korzyści sa po 2 stronach (sa przypadki ze dziecko trafia do złej rodziny etc, ale tu nie o tym). Jesli chodzi o czekanie do pewnego wieku by powiadomić dziecko o adopcji to nie uważam że jest to samolubne. Trzeba jednak troche dorosnąć by przyswoić taka informacje i oni poczekali. Mimo ze bali się relacji jaka nastąpi, byli z nia szczerzy
Pirat, to jacy mają być rodzice adopcyjni? Podejrzewam, że to jest bardzo trudne powiedzieć to dziecku, a mówisz o tym jak o wyjsciu po zakupy.
Nie przejmujcie się tomi, ona jest znana z bycia debilką i z braku umiejętnosci myślenia nad tym, co pisze. W dodatku incelka.
Powinni o tym mówić od samego początku, dostosowując przekaz do wieku dziecka. Można zacząć od "inna mama cię urodziła byśmy my mogli ciebie pokochać". Nie ma nic gorszego niż oklamywać dziecko w tak fundamentalnej dla niego sprawie. Na co liczą tacy rodzice? Że dziecko rzuci się im w ramiona i zacznie całować ziemię, po której stapaja tacy łaskawcy, którzy przyjęli sierotę? Sory jak można zaufać człowiekowi, który bez problemu kłamał w tak ważnej sprawie? Dzieci to też ludzie i zasługują na szczerość.
Wcale nie trzeba dorastać by przyswoić taką informację. Można dorastac z tą wiedzą.
Wiecie, jaki to ma wpływ na psychikę nastolatka, który przypadkiem odkrywa prawdę? Całe życie w kłamstwie. Wszystko, w co wierzyli, nagle przestaje istnieć. Przestają być pewni tak podstawowej sprawy, jak własne pochodzenie. Ta "zajebista tajemnica" wyjawiona nagle odbiera tym dzieciom cząstkę siebie.
Piracie, Zapewne masz rację. Ale dopóki nie będziesz w jakiejś sytuacji to nie wiesz jakbyś się zachował i czy wypracowane przez Ciebie zdanie znalazłoby miejsce w praktyce.
Też jestem adoptowana :D mama mi opowiadała, że tuż po adopcji spacerowała ze mna w wózku po podwórku. Podeszła do nas sąsiadka, jedna z tych co wszystko o wszystkich wiedzą, i zadała mamie pytanie czy mi powiedzą o adopcji, czy nie. Moja mama tylko na nią spojrzała i odpowiedziała krótkim 'Powiemy, bo jak nie my to Pani to zrobi' i sobie poszła :D
No i gitara. Nie rozumiem ludzi, którzy koniecznie muszą się dowiedzieć co jak i dlaczego.
Myślę, że chcą poznać swoje pochodzenie, przodków. Wiedzieć dlaczego rodzice z nich zrezygnowali. Co było powodem tej decyzji. No i żal do rodziców adopcyjnych, że kłamali w tak fundamentalnej sprawie.
Też nie rozumiem tych histerii, jak ktoś się dowie, że jest adoptowany. Pochwalam reakcję autorki.
@Selevan1 rozumiem że byłeś/byłaś w takiej sytuacji że oceniasz?
Myślę, że problemy pojawiają się, gdy rodzice czekają do osiemnastki, dwudziestki czy jeszcze dłużej z przekazaniem tej informacji, a szok osoby wynika bardziej z uświadomienia sobie, że zgodnie ukrywali przed tobą ten fakt - a może jeszcze coś - bez mrugnięcia okiem. I nagle w wieku 18 lat dowiadujesz sie, że nie jesteś tym kim myślałeś, że jesteś, a całe zaufanie przepada. Reakcja może przesadzona, ale z drugiej strony po co robić z adopcji taki stygmat? Czemu nie tłumaczyć tego od razu, kiedy dziecko ma kilka lat? Zamiast tworzyć atmosferę typu "Wybacz nam nasze grzechy, tak naprawdę nie jesteś nasz" wystarczy oswajać z tym dziecko od maleńkiego. Sami stworzyliśmy z adopcji, zupełnie niesłusznie, temat tabu.
Sciezka, popieram.
Oklamywanie dziecka w takiej sprawie to chamstwo. Niech się potem rodzice adopcyjni nie dziwią, że dzieciak nie chce ich znać.
A ja rozumiem. Taka informacja nie zmieniła by mojego podejścia do rodziców ale ja osobiście chciałabym wiedzieć jak to się stało, że zostałam adoptowana, kim byli lub są Ci biologiczni rodzice.
Tak naprawdę wiele osób, po tym ja dowie się o adopcji czuje złość do rodziców, że tak długo zwlekali by o tym powiedzieć. Tylko kiedy jest ten najlepszy moment? Tego chyba nikt nie wie.
Chociażby po to, żeby poznać historię chorób w rodzinie, która w razie czego może pomóc przy szybkiej diagnostyce.
Czasem choroby A i B dają podobne objawy, ale wiadomo, że A jest dziedziczne.
Nkp6, jak najwcześniej, by dziecko dorastało z tą informacją. By ona była tak oczywista jak oczywiste jest mycie zębów po kolacji.
w takiej sytuacji incest fantasy nabiera innego znaczenia
Ale jestes cudowna