#eogNW

Moja znajoma za rok planuje ślub. Rozmawiałyśmy dziś o przygotowaniach i Gośka przyznała, że z narzeczonym nie chcą, aby na ich weselu były dzieci. Rozważają zapraszanie gości powyżej 16 roku życia.

Żałuję, że ja nie wpadłam na ten pomysł 2 lata temu, kiedy odbyło się moje wesele. Już wcześniej widziałam, że dzieciaki z najbliższej rodziny mojego męża są wychowywane bezstresowo. Na wszelkiego rodzaju spotkaniach tj. komunie, wesela itp. dzieci zachowywały się jak małpki w zoo. Skakanie po krzesłach, bicie się i przepychanie, przez co często coś zrzucały czy tłukły na stole. Wybieranie rękami jedzenia innym gościom z talerza to był standard.
Niestety na moim weselu było to samo, a nawet gorzej. Psuły dekoracje, zrzuciły paterę z ciastem, krzesła, na których siedziały były wybrudzone w jedzeniu. Podczas krojenia tortu jedna z dziewczynek zrobiła przedstawienie płacząc i krzycząc, że to dla niej tort, bo ma urodziny. I wiem, że to tylko dzieci, jednak dzieciaki z mojej rodziny zachowywały się grzecznie, bawiąc się i nie psując wszystkiego dookoła. Zapytacie co na to rodzice tych diabełków - dosłownie nic. Nawet mam wrażenie, że bawili się nie zwracając na swoje dzieci uwagi.
didja Odpowiedz

"Tak wiem że to tylko dzieci" - nie, to AŻ dzieci. Wkurza mnie to określenie. To aż dzieci i potrzebują wychowania dostosowanego do wieku. A tu (i w wielu podobnych sytuacjach) nie ma żadnego wychowania. Gdyby na moim weselu czyjeś dziecko zrobiło aferę, że to jej tort na urodziny - to nie dość, że rodzinka zostałaby natychmiast wykopana, to jeszcze rozważałabym pozew o zadośćuczynienie za straty moralne (zepsucie najpiękniejszego dnia życia).

Wredna90

Dokładnie. Krew mnie zalewa jak słyszę tak durne tłumaczenie niewydolności wychowawczej rodziców.

Smutnabula

Dzieci są różne. I o ile zgadzam w 100% że dziecko powinno zachowywać się zgodnie z wiekiem i nie trawie rozpuszczonych bachorów to pozew bo dzieciak się rozpłakał przy krojeniu tortu? Serio?
Ślub jest ważny ale nie popadajmy w paranoję. To prawie ten sam poziom co wylewanie wina podczas ślubu bo któraś nieopatrznie ubrała jaśniejszą sukienkę.

PrzezSamoH

Smutna - zgadzam się z tobą. Niektóre małe dzieci są też jeszcze dość głupiutkie i może im się serio pomylić, czy ten tort nie jest dla nich. Tylko jak taki maluch zaczynie płakać to powinien być wyprowadzony przez rodziców na ubocze i wyjaśnione co i jak. Wykopanie kogoś z tego powodu z wesela i pozew to jakiś kretynizm i od takich ludzie wolę trzymać się tak samo z daleka, jak od rodziców z wyznania.

ohlala

Pozew to może zbyt wiele, ale wykopanie z wesela? Jak najbardziej na miejscu. Psują zabawę wszystkim dookoła, a przede wszystkim młodym, a to oni są najważniejsi tego dnia. Skoro rodzice nawet nie próbowali ogarnąć swoich małych diabłów, to sorry, ale sami byliby sobie winni.

Laskowa

Sądzę że wykopanie rodzinki z dzieciakami skutecznie zepsuje nastrój wszystkim gościom. Szczególnie jeśli duża część gości zna się lepiej z owymi wykopanymi niż parą młodą. Nie wiem, czy tak fajnie bym się bawiła na imprezie, z której wyrzucono gości ze względu na dzieci. Choć i ja mam naprawdę niską tolerancję na ich niewłaściwe zachowania

ohlala

Jak się przedkłada siebie nad bohaterów wieczoru, to może i tak jest. Ja bym to miała w nosie.

PrzezSamoH

Ohlala - małe dzieci są nieprzewidywalne. Akurat tego dnia może wydarzyć sie pierwszy incydent w stylu "rzucam się po podłodze jak dzikus i wrzeszcze". Dorosli ludzie mają chyba tego świadomość. Jeśli komuś to nie odpowiada to wystarczy zrobić wesele bez udziału dzieci i tyle.

ohlala

@PrzezSamoH

Ale problemem nie jest tylko samo zachowanie dzieci, a to, że rodzice nic z tym nie próbują robić. Poza tym o wesela bez dzieci jest ciągle ogromny ból dupy, nawet na tej stronie się przewija, więc nie udawaj, ze to byłoby takie proste.

Smutnabula

ohlala bo podejścia do wychowania dzieci są dwa. Jedno to porządne, potrafią dzieci opanować i przeprosić a drugie to wyśmiewane aktualnie madkowstwo które albo mają dzieci w dupie albo wychowują bezstresowo i uważają że wszyscy mają się dostosować pod nich.
Tych drugich bym nawet nie zaprosiła.

PrzezSamoH

Ohlala - to dzień państwa młodych i oni dyktują warunki. Pewnie, że część osób mogłoby się obrazić, ale to trochę buractwo. Wystarczy nie iść, jeśli ktoś nie może zorganizować opieki albo nie chce być tam bez potomstwa.
W wyznaniu tak, w komentarzu didja rodzina zostałaby wykopana za sam fakt, że dziecko zrobiło aferę.

Zobacz więcej odpowiedzi (10)
Nagareboshi Odpowiedz

Uwazam, ze jezeli na weselu nie ma zaplanowanego kacika dla dzieci z opiekunem to dzieci niestety powinny nie zostawac zapraszane na takie imprezy.

PiratTomi

Na moim weselu (ani na żadnym weselu na jakim byłam) nie było takiego kącika, a mimo to dzieci zachowywały się normalnie. Fajnie się bawiły. Nie było krzywych akcji. Kwestia wychowania i zaangażowania rodziców. Choć wiadomo, bawiły się w inny sposób niż dorośli, bo jednak są dziećmi i postrzegają świat inaczej.

Mam wrażenie, że młodzież 20+ trochę surowo ocenia dzieci. Jakby nie pamiętają jak to było, gdy sami byli dziećmi. Sami nadal mają sraczke w czaszce, popełniają głupie błędy (choć są dorosłymi ludźmi), oczekują od starszych od siebie (30+) wyrozumiałości, ale sami nie mają za grosz wyrozumiałości dla dzieci.

Poza tym na weselach problemem nie są dzieci, tylko dorośli, którzy po alkoholu zachowują się jak bydło, a to jest chyba częstsze niż krzywe akcje dzieci.

Kurina3

Zgadzam się. Uważam również, że impreza na której leje się alkohol to nie miejsce dla dzieci.

StaryTapczan Odpowiedz

Super, tylko kolejny raz kolejna osoba myli bezstresowe wychowanie z brakiem wychowania. Tak, jest różnica i to ogromna. Nawet sami rodzice, którzy nie wychowują dzieci nazywają to bezstresowym wychowaniem, a to absurd. Dziecko zachowujące się jak dzikus to dziecko niewychowane, a nie wychowywane bezstresowo.

PiratTomi

Nie przetłumaczysz. Na tej stronie jedyne słuszne wychowanie, to takie pełne przemocy.

PrzezSamoH

A ja się nie dziwię, że ludzie mylą te pojęcia, bo już sama nazwa jest według mnie głupia. Jak wychowanie moze być bezstresowe? Rodzic ustala granice, które dziecko notorycznie próbuje przekroczyć. Dziecko ciągle słyszy "nie" i często nie rozumie, dlaczego pomimo wielokrotnego, dopasowanego do wieku tłumaczenia. Wychowanie to olbrzymi stres i dla dziecka i dla rodzica

StaryTapczan

No właśnie nie do końca. Co wywołuje w dziecku największy stres? Bicie i darcie mordy. O to między innymi chodzi w wychowaniu bezstresowym, żeby dziecka nie bić i nie wydzierać na nie mordy bezsensownie. Można dziecko wychować bez tego. Można dziecku dawać kary za przewinienia, oczywiście! Pod warunkiem, że najpierw się dziecku wytłumaczy, dlaczego jego zachowanie było złe, czym to zachowanie może skutkować i żeby ta kara była adekwatna do przewinienia. Bo jeśli ktoś leje dziecko po dupie tylko dlatego, że nie odstawiło szklanki do zlewu, to jest porażka rodziców, bo sorry, ale lanie po dupie za takie coś to przegięcie. Raz już tu przytoczyłam taki przykład, ale przytoczę raz jeszcze:
Dziecko np. wsadza palce do kontaktu, a rodzic bezmyślnie daje mu lanie i na tym kończy. Dziecko wie, że dostało po dupie za wtykanie palców do kontaktu, ale nie wie, dlaczego nie wolno ich tam wtykać. Zamiast od razu bić, powinno się temu dziecku wytłumaczyć, odpowiednio do jego wieku, jak to się może skończyć, że w kontakcie jest prąd, że jest bardzo silny, że kopnięcie prądem bardzo, bardzo boli, może zrobić mu ogromną krzywdę, że można nawet trafić do szpitala i dlatego nie wolno wsadzać tam palców ani innych przedmiotów, bo to bardzo niebezpieczne. Jeśli nie posłucha- dać karę, oczywiście. Adekwatną do przewinienia. A nie, że za wszystko daje się po tyłku i „nie pyskuj”, albo „bo tak” czy „bo ja tak mówię”, bo tak jest łatwiej. Taki rodzic nie jest żadnym autorytetem. Brak jakichkolwiek zasad to brak wychowania, a nie wychowanie bezstresowe.

PiratTomi

StaryTapczan, gdyby się dało, to dostałabyś ode mnie tysiąc plusów. Pięknie opisane.

PrzezSamoH

Tapczan - zgadzam się z tym, co napisałaś w całości I dalej uważam, że wychowanie, także bez bicia i krzyków, generuje stres. Zresztą jak myślisz, skąd najczęściej u normalnych rodziców bierze się krzyk? Ze stresu.
Przykład z prądem jest fajny, bo dla mniejszego dziecka jest to abstrakcyjne. Jeden posłucha od razu, bo "mamusia tak powiedziała", jeden za 10 razem, kolejni za 50, a kuzynka mojego męża po kilku latach walki i tłumaczeń wyjęła zabezpieczenia z kontaktów (była już z niej duża pannica), wsadziła coś tam i kopnął ja prąd. I dopiero wtedy załapała;)
Wychowanie to stres. Gdyby Tobie ktoś zabraniał ciągle wszystkich fajnych rzeczy też miałabyś dość i byłabyś sfrustrowana. Te bardziej uparte dzieciaki mają to samo.

PiratTomi

Może określenie nie jest do końca trafne, ale chodzi o to, by rodzic nie wywoływał w dziecku stresu spowodowanego przemocą. A brak wychowania to brak wychowania, nieważne czy jakiś ułomny debil nazwie to inaczej. Brak wychowania nigdy nie będzie wychowaniem bezstresowym, bo już z założenia brakuje tam jakiegokolwiek wychowania.

PrzezSamoH

Tak, tylko ze względu na nazwę ludzie nie traktują tego poważnie. Wychowanie bezstresowe stało się potocznie synonimem braku wychowania.
Obecnie mówi się o rodzicielstwie bliskości a z tego już nikt się nie nabija, chociaż w tym terminie zawarte są idee wychowania bezstresowego :)

bazienka

lanie po dupie za cokolwiek to przegiecie i znecanie sie silniejszego nad slabszym, wykorzystywanie przewagi,a nie wychowanie

Niezywa Odpowiedz

Dlatego w niektórych restauracjach wprowadzają zakaz bombelków, bo nigdy nie wiadomo jak taki dzieciak się zachowa.

PiratTomi

Właściwie dorosły tez może zrec jak świnia, mlaskac. Być oblechem, który wali sprosne teksty, beka itd.
Też może się uswinic tak, że potem nie da się doprac tapicerek.
To tak jakby nie wpuszczać do restauracji ludzi z tępym wyglądem, bo taki człowiek na pewno będzie krzyczeć do gości jak jakiś rezus albo w niewybredny sposób komentować wygląd kobiet, które są lokalu.
To trochę jak zakaz wstępu czarnym, bo kradną, więc na pewno wyniosą z restauracji całą zastawę łącznie ze stołem i krzesłami.

Niezywa

Czemu ty to tak interpretujesz. Dorosły człowiek zostałby obciążony za takie zachowanie pieniężnie bądź zostałaby wezwana policja. Nie widziałam jeszcze żeby dorosły zrobił aż taki śmietnik w restauracji, większość umie się zachować. A często jest tak, że jak dzieciak zrobi syf to nic nie szkodzi, bo to przecież jeszcze bombelek a rodzic wywiązuje się z odpowiedzialności. Nie mówię, że to dobrze, że takie coś robią, bo na pewno wielu ludzi zostanie przez to skrzywdzonych, ale ludzie po prostu boją się takich rodzin.

PiratTomi

No ale gdy dziecko pobrudzi to też rodzic pokrywa szkody. To nie tak, że dzieci to małe tornada, za które nikt nie jest odpowiedzialny. Skoro ktoś zakazuje wstępu dziecku, bo jest dzieckiem, więc na pewno wywinie jakiś numer, to zakaz powinien też dostać pan w dresie, bo jak w dresie, to na pewno skroi telefony gości. Kobieta w szpilkach porysuje podłogę, więc też out. A babcia, która ciągle coś zuje (chodzi o te, którym się japa nie zamyka, bo im wypada szczęka czy coś) zaraz się rozpędzi i zacznie obgryzac stolik i oparcie krzesła, na którym siedzi, a z jej marnej emeryturki trudno będzie jej pokryć straty.
Po prostu ludzie są różni i po*eby są też wśród dorosłych, a jakoś ich nikt na wejściu nie wykopuje, natomiast dzieci dostają bana, bo tak, bo grupie d*bili przeszkadza ich istnienie.

Niezywa

Tak powinno być, ale chyba nie słyszałeś o tych rodzicach, którzy nie będą sprzątać, bo to jeszcze dziecko i od tego przecież jest obsługa. Te zakazy znikąd się nie biorą, niektórzy nie powinni mieć dzieci skoro nie umieją się nie umieją ich wychować bądź się nimi zająć. Dziecko drze się na całą restauracje, a ty sobie spokojnie przeszedłeś zjeść obiad. Bardzo niefajnie zdarzenie.

PiratTomi

Dorosły człowiek typu szympans też potrafi drzec ryj, a nikt nie zakazuje dorosłym wstępu do restauracji.
Rodzic nie chce posprzątać, to należy go obciążyć opłatą za mycie tapicerki. Zresztą wielu dorosłych też je jak świnie, że syf jest wszędzie dookoła.

To tak jakby zabronić młodzieży podróżować autobusami, bo zachowują się jak bydło i słuchają "muzyki" na full bez słuchawek.

RosaVarAttre

PiratTomi, myślę, że jednak jest różnica między zakazem wstępu do autobusu, który dla wielu jest niezbędny, żeby dostać się do szkoły, a takim ograniczeniem w restauracji - jak nie ta to inna. Dla równowagi są takie specjalnie przystosowane dla najmłodszych, z kącikiem zabaw. Nie widzę żadnego problemu w tym, że powstały miejsca w których można odpocząć bez ryzyka, że dziecko będzie krzyczeć, biegać po sali i cię zaczepiać - wbrew temu co mówisz zachowujący się podobnie dorosły to rzadkość. Skoro niektóre restauracje decydują się na taki krok to chyba jednak jest wyraźna różnica w skali zjawiska. Sądzę, że nie wystawialiby się dobrowolnie na hejt, gdyby to nie miało żadnego uzasadnienia.
U mnie w pracy zdarzało się, że klienci z dziećmi zostawiali ścianę zalaną sokiem i chrupki wdeptane w dywan, a nawet nie pracowałam w gastronomii, więc jestem w stanie uwierzyć, że to mógł być poważny problem.

bazienka Odpowiedz

nie planuje tradycyjnego wesela, ale nie ma mowy bym wpuscila tam dzieci
po 1 zabawa z alkoholem nie jest impreza dla dzieci
po 2 chcialabym, by zajomi czy rodzina bawili sie ze mna a nie zabawiali na imprezie swoje dzieci rezygnujac z odprezenia sie
po 3 nie chce by to sie wymknelo spod kontroli, bo rodzic nie upilnuje dziecka, wypije cos, albo bedzie mial postawe typu ja tu odpoczac przyjechalam ale z dzieckiem wiec niech ktos inny sie nim zajmie
"to tylko dzieci" to ZADEN argument, od malego powinny byc uczone zachowania adekwatnego do sytuacji, szczegolnie w miejscach publicznych

na zaproszeniach bedzie informacje, ze zapraszam bez dzieci
jak ktos przyjdzie z dzieckiem, zostanie odeslany
i niech sie obrazaja, wisi mi to

Vito857 Odpowiedz

Tłumaczenie "to tylko dzieci" jest takie jak tłumaczenie palacza na przystanku "no przecież odszedłem, nikomu nie smrodzę, tylko sam siebie truję".
Kuzynka 4 lata temu robiła ślub i dziećmi zajmowała się animatorka, dzięki czemu nawet jedno się nie plątało dookoła sali.

SzubiDubi Odpowiedz

Czy tylko ja w życiu bym nie wzięła dzieci na wesele? Chyba, że bardzo bliska rodzina np mój brat czy siostra to na początek a potem teściów poprosić o opiekę? Albo inną zaufaną osobę. W końcu wesele to impreza dla dorosłych, a myślę że rodzicom też raz na czas należy się trochę rozrywki...

Wrath1 Odpowiedz

No i prawidłowo, nie ma nic gorszego niż banda bezstresowo wychowywanych dzieciaków, która rozwala wesele. Jeszcze pół biedy, jak jest jakiś kącik zabaw albo animator, ale bez tego nie ma nawet co liczyć na względny spokój.

StaryTapczan

Niewychowanych*. Brak wychowania nie jest wychowaniem bezstresowym 🤦‍♀️

atomowatruskawka

Zazwyczaj kończy się ono brakiem wychowania, bo mało kto faktycznie się zna na tym rodzaju wychowania i dzieci bywają rozpuszczone.

StaryTapczan

Mało kto się zna, bo większość uważa bezstresowe wychowanie za brak wychowania. Do tego każdy pomału zaczyna to mylić, zarówno rodzice, jak i osoby trzecie. Później wychodzi takie coś, że rodzice mają w dupie wychowanie dziecka, na wszystko pozwalają, na nic nie reagują i róbta co chceta i się chwali „bo ja wychowuję bezstresowo”. Gowno, nie bezstresowo.

Wrath1

No ok, może nie są to synonimy, ale nawet jeśli da się tak wychować dziecko, to raczej mało komu to wychodzi, bo zazwyczaj kończy się to w taki sposób, jak w wyznaniu.

QueOlka Odpowiedz

Bezstresowe wychowanie =/= brak wychowania. Może czas zacząć rozróżniać te pojęcia.

PoraNaPiwo Odpowiedz

Co do wesel z dziećmi, to dużo zależy od nastawienia młodych, oraz poziomu wychowania dzieci, oraz lokalizacji wesela.
Jeżeli na weselu są przewidziane dzieciaki, to warto pomyśleć o osobnej salce dla nich. Dobrze jak jest tam opiekun, czy animator, lub są zorganizowane dyżury matek (zmieniają się np co godzinę), choć ostatnie rozwiązanie nie wszystkim matkom może się spodobać. Godząc się na dzieci na weselu, trzeba się liczyć, że coś się wydarzy. A to coś się stłucze, a to będzie hałas i płacz. Można też zaprosić tylko dzieci z najbliższej rodziny. Takie rozwiązanie wybrali moi znajomi i to było super. Młodzi stwierdzilu, że dzieci rodzeństwa też są gośćmi i muszą być. Natomiast dzieci znajomych, czy kolegów, nie są ich kolegami i nie są zaproszone na wesele. I w zasadzie poza jedną parą, przyszli wszyscy goście i nikt się nie obraził, że dzieci muszą zostać w domu.

bazienka

mozna tez zapewnic dzieciom opieke na ten dzien, np. w postaci krewnych, lubianych przez dzieci przyjaciol, ostatecznie opiekunki :)

malajedza

@bazienka można. Tyle że ci lubiani przez dzieci też chcą się bawic a nie koniecznie pilnować bandy dzieciaków które mogą ale nie muszą umieć się zachować

bazienka

dokladnie XDDy, chodzilo mi o oddanie ich pod opieke osobie ( w domu dzieci lub domu osoby) nie bedacej na slub i wesele zaproszona

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie