#fRuwi
Jest dziewczyna. Piękna, inteligentna, zabawna, lekko sarkastyczna... Ideał. Chodziliśmy do tej samej podstawówki, gimbazy i liceum, więc znajomość od dawna. Podoba mi się mniej więcej od piątej klasy podstawówki, ale nie jestem jakoś specjalnie śmiały, więc miałem tylko ciche nadzieje.
W gimnazjum nawiązaliśmy lepszy kontakt, a sytuację polepszył fakt, że wybraliśmy tę samą szkołę wyższą. I właśnie zaczyna się historia właściwa.
Wigilia klasowa, każdy z opłatkiem w ręku, życzenia i te sprawy. I w końcu przede mną stanęła ona. W życzenia miałem zamiar wpleść zaproszenie na randkę, ale ona zaczęła pierwsza. I tak oto dowiedziałem się, że nie jestem nawet w friend-zonie. Jestem najlepszym, najukochańszym, i szkoda, że niebiologicznym bratem, jakiego mogłaby sobie wymarzyć, a wieczór, na którym miała być randka, skończył się wspólną pizzą, oglądaniem "Matrixa" i doradzaniem w wyborze chłopaka.
Przesyłam pozdrowienia z bro-zonu.
Trzeba było jej powiedzieć. Dopóki nie mówi, że nie widzi w Tobie partnera to wciąż jest nadzieja.
@Hyssicara jednak jeśli dziewczyna podkreśla że jest dla Niej jak przyjaciel lub jak brat to raczej nie chce niczego więcej
Moj maz tez byl dla mnie jak brat. Czulam sie przy nim niesamowicie swobodnie i to wlasnie sprawilo, ze uznalam ze nie chce nikogo innego.
Dokładnie, może dziewczyna potrzebuje więcej czasu, żeby się zakochać :) mój chłopak czekał na mnie 8 lat, więc wiem co mówię ;)
Ileee czekał??!
@Baltoniusz dokładnie tyle, ile napisałam :D z tym że to trwało od czasu gimnazjum, a przez jakiś czas mieszkaliśmy 500km od siebie
[*] Trzymaj się, koleś.
Wyrazy współczucia
Rozumiem nieśmiałość, strach przed odrzuceniem i takie tam. Też tego doświadczam, ale nie mogę zrozumieć fenomenu dobrowolnego poddawania się friendzonowi. Jeśli blisko się przyjaźnicie, spotykacie, spędzacie razem dużo czasu, to dla mnie proste i właściwe wydaje się wyjaśnienie swoich intencji i uczuć. Jedną z najgorszych rzeczy w jakiejkolwiek relacji są niedopowiedzenia. Nienawidzę ich i likwiduję tak szybko jak tylko się da.
Za pomocą lekkich niedopowiedzeń i odpowiednich "gierek" można powoli przekierowywać relację stricte przyjacielską na inny tor, przesuwać granice i sprawdzać reakcje drugiej osoby. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Osobiście uważam to za lepsze, niż niespodziewana, poważna deklaracja uczuć ze strony osoby, od której byśmy się tego nie spodziewali... Mój obecny chłopak też był dla mnie wcześniej tylko przyjacielem, mówiłam o nim żartobliwie "młodszy irytujący brat", ale na tyle umiejętnie i powoli podszedł do tematu, że obecnie nie wyobrażam sobie bycia z kimś innym ;)
Tak naprawdę to zalezy od osoby.
Ja jeśli już zacznę myśleć o jakieś osobie jak o przyjacielu, to nie ma szans bym przestała tak o nim myśleć. Kilka osób próbowało tak "przesuwać granice", ale ja nie potrafiłam zmienić toku myślenia i ukrócałam to.
W moim przypadku im krócej znałam daną osobe przed związkiem, tym dłużej w związku wytrwałam :D
Widzisz, niektórym naprawdę dużą satysfakcje sprawia bycie w relacji czysto przyjacielskiej z friendzonującą osobą. Wprowadzanie pewnego rodzaju nieszczerości i nieprzyjemności w kontaktach z ważną dla nich osobom nie wszystkim się uśmiecha.
Nie powiedział dziewczynie co czuje, teraz narzeka że jest w "bro-zonie". Powiedz jej co czujesz, może coś z tego będzie, a jak będziesz siedział, nic nie robił i pisał wyznania na anonimowych, to dziewczyna "przeleci ci koło nosa"
Nie zdziwiłabym się jakbyś dawno temu się jej podobał, ale pomyślała, że jeśli nie widzi z Twojej strony zainteresowania to chociaż zostaniecie przyjaciółmi,
No błagam... nie mówi się facetowi, na którego się leci, że jest jak brat
Błagam, przeczytaj moją wypowiedź raz jeszcze.
Pewnie dostanę minusy ale trudno. Ludzie czemu wy narzekacie że ktoś w kim jesteście zakochani nazwał was najlepszym bratem albo że siedzicie w frendzonie skoro siedzicie tam z własnej winy. Niby skąd ta druga osoba ma wiedzieć że wam się podoba? Jeżeli nie powiecie i nie zrobicie pierwszego kroku to już zawsze będziecie w frendzonie. I nie można o to winić nikogo bo to jest tylko i wyłącznie wasza wina.
Fakt, jestem sporo starsza ale ja nie rozumiem tych wszystkich Waszych friend, bro i innych zonów. Ktoś Wam każe znosić takie sytuacje w milczeniu? Nie można po prostu od razu powiedzieć - słuchaj chodzi mi o coś więcej co Ty na to?
Z takiego "bra-zonu" też da się wyjść. Potwierdzi to mój przyszły mąż.
Denerwują mnie tacy faceci. Nawet nie powiedziałeś jej, że od dawna coś do niej czujesz, a teraz płaczesz, że traktuje Cię jak brata.
Przyjaźń to podstawa związku 😍